piątek, 31 marca 2017

Rozdział 11

Następnego dnia stoję pośród tysięcy kibiców z różnych krajów, dopingujących swoich ulubieńców. Trzymając kciuki za całą reprezentację Niemiec, a szczególnie za jej dwóch reprezentantów. Karla i Richarda.



Na szczęście Geiger uporał się, przynajmniej w minimalnym stopniu, z moim odrzuceniem i prezentuje się dzisiaj całkiem dobrze, co bardzo mnie cieszy. Udało się nam nawet porozmawiać, a Karl starał się traktować mnie tak jak przed wczorajszym dniem. Zdaję sobie sprawę, że w środku nadal, to wszystko bardzo go boli, ale doceniam, że nadal stara się być moim przyjacielem. Mimo tego, jak okropnie go potraktowałam. Być może za jakiś czas wszystko wróci do normy, a Karl odnajdzie kogoś, kto sprawi, że będzie szczęśliwy.



W przerwie pomiędzy seriami konkursu, postanawiam udać się pod domek skoczków. 

Gdy już zostaje mi niewiele drogi do przebycia. Czuję, że ktoś łapie mnie za rękę i prowadzi za sobą, pomiędzy dwa domki innych reprezentacji. Po chwili wiem, kto jest za to odpowiedzialny.
- W końcu znalazłem okazję, na zobaczenie się z Tobą sam na sam - słyszę słowa Richarda.
- Aż tak się stęskniłeś? - droczę się z nim.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - nie daje mi nawet okazji na odpowiedź. Gdyż zamyka mi usta pocałunkiem, który sprawia, że zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością. Wiem, że pocałunki z nim nigdy mi się nie znudzą. Jeszcze z nikim nie było to takie ekscytujące.
- Wystarczy. Ktoś nas może zobaczyć. A ty powinieneś dołączyć do drużyny. Niedługo druga seria - przywołuje go do porządku.
- Ja tylko chciałem uzyskać motywację na jeszcze lepszy skok - mówiąc to, odsuwa się ode mnie na stosowną odległość.


- Zapomniałabym, rozmawiałeś z Karlem? - przypominam mu o wczorajszej obietnicy.
- Tak, dzisiaj rano. Przeprosiłem go za moje ostatnie zachowanie.
- I co było dalej? - jestem ciekawa czy osiągnęli porozumienie.
- Powiedzmy, że się pogodziliśmy. Gorzej będzie, jak jednak jakimś cudem odkryje moje dzisiejsze kłamstwo – patrzę na niego z niezrozumieniem.
- Jakie znowu kłamstwo? - zastanawiam się.
- Obiecałem mu, że nie będę próbował mieszać Ci w głowie. To był jego warunek, zakończenia naszego nieporozumienia i w ten o to sposób powróciliśmy to głównego powodu naszego konfliktu. Gotów był na poświęcenie naszej przyjaźni w zamian za próbę chronienia Twojej osoby. Więc musiałem go okłamać, że nie mam wobec Ciebie żadnych zamiarów. Karl nie chce żebyś cierpiała, a uważa że przeze mnie mogłabyś, ale tak się nie stanie. Wiesz o tym prawda? – przyswajam każde słowo z coraz większą obawą. Przecież gdyby Geiger odkrył prawdę, co nas tak naprawdę łączy. Nigdy by mi tego nie wybaczył.




-Idź pierwszy, a ja poczekam chwilę. Wszyscy już pewnie są na miejscu, oprócz nas. Lepiej nie dawać nikomu powodów do podejrzeń, zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdzie Andreas i Karl próbują nas kontrolować - zgadza się na to i po chwili zostawia mnie samą.




Gdy docieram w docelowe miejsce, ze znacznym opóźnieniem niż planowałam. Orientuję się, że druga seria się rozpoczęła i nie zdążyłam spotkać się z Karlem, aby życzyć mu powodzenia w drugim skoku. Przez co czuję się jeszcze gorzej niż po usłyszeniu relacji z przebiegu jego rozmowy z Freitagiem.





Po zakończonych zawodach i powrocie ze skoczni, postanawiam porozmawiać z trenerem i potwierdzić wyznaczone terminy, kontaktów z dziennikarzami których zainteresowanie ostatnimi czasy diametralnie wzrosło.



Po ustaleniu wszystkiego i wprowadzeniu kilku poprawek, mam zamiar poszukać sobie zajęcia na resztę dnia. W drodze na piętro, na którym znajduje się mój pokój, dostrzegam Richarda.

- Za piętnaście minut widzimy się przed budynkiem - zastanawiam się o co mu chodzi.
- Jak? Przecież ktoś może się zorientować, że zniknęliśmy obydwoje i spędzamy czas razem - informuję go o możliwych konsekwencjach, naszego spotkania. Przecież mieliśmy uważać.
- Nikt się nie zorientuje, zadbam o to. Za chwilę powiem Andreasowi, że muszę porozmawiać z asystentem trenera, a tak się składa, że nie ma go aktualnie w hotelu, więc Andi nie odkryje mojego kłamstwa. Zresztą prawie nie kontaktuje z rzeczywistością, bo ogląda jakiś film - zauważam, że wszystko sobie dokładnie zaplanował.




- A co jeśli ktoś będzie szukał mnie? - ciekawi mnie, czy i na to ma gotowe wyjaśnienie.
- Przecież wszyscy słyszeli jak mówiłaś, że masz dużo pracy. Nie sądzę żeby czegoś od Ciebie w najbliższym czasie potrzebowali. Jedynie Karl mógłby wpaść na taki pomysł, ale domyślam się, że miał za sobą ciężką noc. Bo przed chwilą u niego byłem i śpi jak dziecko. Mamy drogę wolną – postanawiam się zgodzić.
- Niech będzie, ale gdzie się wybieramy?
- Nad tym jeszcze nie myślałem. Wspólnie zdecydujemy. Ubierz się ciepło, bo temperatura znacznie spadła. Nie chcę żebyś się rozchorowała- dostrzegam, że naprawdę martwi się o mnie.
- W takim razie idę, zapewnić sobie alibi. Za chwilę się widzimy - z uśmiechem na ustach oddala się ode mnie.
Gdy kieruję się w umówione miejsce, dostrzegam że Richard już na mnie czeka. Rzeczywiście odczuwam, że znacznie się ochłodziło, domyślam się, że jedną z przyczyn jest zapadający zmrok.




Jednakże dla przebywania razem z nim, jestem w stanie znieść te minusowe temperatury. Idziemy obok siebie bez słowa, ale cisza wcale mi nie przeszkadza.




Niespodziewanie Richard łączy nasze dłonie. W tym momencie dla postronnych osób, wyglądamy jak zwyczajna para zakochanych, którą niestety nie jesteśmy. Choć bardzo bym chciała, by było inaczej. Mimo wszystko ten gest wywołuje u mnie zadowolenie.
- Nie boisz się, że ktoś Cię rozpozna? - dziwi mnie jego odwaga. Tym bardziej, że nadal jesteśmy w Niemczech.
- Nie jestem aż tak rozpoznawalny. Poza tym praktycznie nikt nie wie, jak wygląda April. Ona bardzo chroni swoją prywatność. A nawet jeśli ktoś odkryłby prawdę, to trudno. Zaryzykuję - wspomnienia o jego narzeczonej są trudne dla mnie do zaakceptowania, bo uświadamiają mi, że to ona posiada wszystkie prawa, które ja chciałabym mieć.


- Mamy szansę zobaczyć się w najbliższych dniach? - zastanawiam się jakie ma plany na nadchodzący tydzień.
- Chciałabym, ale nie wiem czy uda mi się znaleźć wolną chwilę. Codziennie mam treningi, a April ma mniej pracy. Więc pewnie będzie chciała spędzić ze mną trochę czasu - każde kolejne słowo, wzbudza delikatne ukłucie w moim sercu. Mimo tego, że doskonale wiedziałam na co się piszę, to myśl że nadchodzące dni, spędzi z April, a nie ze mną są bolesne.
- Rozumiem, przecież wiedziałam, że tak będzie – próbuję zapanować nad swoim głosem, aby nie domyślił się, że to dla mnie cała ta sytuacja, jest bardzo trudna.
- Lili, wiem że to wszystko nie powinno tak wyglądać. Ale to nie potrwa długo – zastanawiam się, ile to dla niego niedługo.
- Nie mówmy o tym, nie chcę psuć sobie naszych ostatnich wspólnych chwil dzisiaj, na rozmowy o naszym położeniu – wiem, że w nadchodzących dniach, będę miała na to, aż nazbyt czasu.



- Czas chyba się pożegnać, później nie będzie już okazji – mówię niechętnie te słowa, gdy znajdujemy się w bliskiej odległości od naszego tymczasowego miejsca pobytu.
- Spróbuję przynajmniej dzwonić codziennie, gdy nie będziemy się widzieć. Będę tęsknił – przytulam się do niego, chcąc jak najbardziej oddalić czas naszego rozstania.
- Ja też będę bardzo tęskniła. Mam też nadzieję, że to nasze jedno z ostatnich takich pożegnań – czekam na moment, gdy nie będziemy musieli szukać sposobów i uciekać się do kłamstw, żeby się zobaczyć.
- Porozmawiam z April zaraz po świętach, nie chcę zniszczyć jej teraz tego czasu. Nie może się już ich doczekać – przypominam sobie o nadchodzącym Bożym Narodzeniu.
- W porządku, poczekam – wiem, że przekazanie takich informacji, nadal bliskiej mu osobie, musi być dla niego trudne.



Próbuję niepostrzeżenie dostać się do pokoju, co niestety mi się nie udaje.
- Lili, gdzie byłaś? - słyszę głos Karla, który próbuje zrównać ze mną krok.
- Byłam odetchnąć świeżym powietrzem, bolała mnie głowa – wymyślam szybko wymówkę, na moją nieobecność.
- Sama? I to w dodatku na taki mróz. Chcesz się rozchorować. A jeśli już musiałaś koniecznie wyjść, mogłaś powiedzieć. Poszedłbym z Tobą – patrzy na mnie z troską.
- Nie chciałam zawracać Ci głowy, poza tym byłeś zmęczony i chciałam żebyś odpoczął.
 Nie możesz, poświęcać wszystkiego dla mnie – coraz trudniej jest mi go okłamywać.
- Ale być może chcę poświęcać. Zresztą, nieważne. Obejrzymy jakiś film? - widzę, że wypowiedział słowa, których nie chciał i próbuje szybko zmienić temat.
- Możemy obejrzeć. Nawet tym razem pozwolę Ci wybrać – słysząc to, patrzy na mnie z miną sugerującą, że coś kombinuje.
- O nie! Nawet nie myśl o jakimś filmie sensacyjnym. Po ostatnim mam dość – wyjątkowo, ten gatunek filmowy mi nie leży.
- Przypominam, że pozwoliłaś mi wybrać. Poza tym, to ja ostatnio musiałem znosić ciągnący się w nieskończoność denny horror, który nie miał nic wspólnego z wywołaniem strachu – tutaj muszę mu przyznać rację, to faktycznie była pomyłka.



W ten o to sposób, najbliższe dwie godziny poświęcę na oglądaniu nieskończonej ilości strzelanin i pościgów. Ale w towarzystwie Karla, nawet film wydaje się mniej nudny, gdy co chwilę słyszę jego komentarze, do wydarzeń wyświetlanych na ekranie.



______________________________________________________

Już niedługo, tu wcale nie będzie tak kolorowo.  Między innymi powodem będzie, brak zdecydowania jednego z bohaterów :D

4 komentarze:

  1. Hm, domyślam się, że ten brak zdecydowania to ze strony Freitaga, tak? Boję się tego, jak on może zacząć sobie pogrywać z naszą bohaterką...

    OdpowiedzUsuń
  2. Richarda nie będzie? :((
    W sumie to jestem ciekawa jakby Lili zachowywała się przez dłuższy czas bez niego.
    No nic, pozostaje mi tylko czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam twoje opowiadanie i przeczytałam wszystkie rozdziały i zakochałam się <3

    OdpowiedzUsuń