W
czasie drogi do mojego rodzinnego domu, tworzę powierzchowną
historię naszego "niby związku". Mając nadzieję, że
nikt nie będzie próbował wchodzić w szczegóły.
- Jesteśmy
ze sobą od ponad czterech miesięcy i poznaliśmy się podczas
mojego stażu - przekazuję mu wymyślone na szybko informacje.
-
A co jeśli zapytają, o pierwszą randkę albo coś podobnego? -
jego pytania nie dodają mi
wiary w ukrycie naszego
kłamstwa.
- Wtedy będziemy improwizować. Nie mamy czasu na
wymyślenie teraz
tego
wszystkiego. Nie
uda nam się stworzyć w dziesięć minut, fałszywych wspomnień z
czterech miesięcy – zarzucam sobie, że mogłam o tym pomyśleć
wcześniej.
Po
upływie krótkiej chwili, dostrzegam że jesteśmy prawie na
miejscu. Moje
zdenerwowanie
zaczyna przybierać na sile.
- To naprawdę Twój dom? - Freitag
nie może nadziwić się, jak dużą
powierzchnię
zajmuje.
- To już od dawna nie jest mój dom. Tak
naprawdę, chyba nigdy nim nie był. To miejsce przypomina mi muzeum,
a nie rodzinny dom. Zresztą spójrz sam, czy to jest odpowiednie
miejsce do stworzenia wspomnień szczęśliwego dzieciństwa? -
wracam myślami do wspomnień z odległych lat, kiedy to elegancki i
surowy wystrój pomieszczeń przeszkadzał mi jeszcze bardziej niż
teraz.
- Nie masz zbyt wielu miłych chwil
z dzieciństwa, które przeżyłaś w
tym miejscu prawda? - Richard wykazuje zainteresowanie moją
przeszłością.
- A Ty byś miał, gdyby wychowywał Cię orszak
niań, a rodziców widział od święta? Podejrzewam, że zawsze
możesz liczyć na swoich rodziców i rodzeństwo. Do tego są z
Ciebie dumni i wspierają Cię we wszystkim - oddałabym wszystko
żeby zamienić się z nim rodzinami.
Idziemy
obok siebie po głównej
ścieżce, prowadzącej wprost do frontowych
drzwi. Otaczają ją zadbane i wypielęgnowane przez ogrodnika
krzewy. W
tym miejscu nawet trawa musi być idealnie równa, w innym przypadku
zakłóciłaby idealność domu i rodziny w niej mieszkającej.
Stając
tuż przed wejściem, biorę głęboki wdech, po czym czuję że mój
towarzysz splata ze sobą nasze dłonie. Patrzę na niego z
niezrozumieniem.
- Chyba powinniśmy wczuć się w rolę i
zachowywać jak para, a nie obcy dla siebie ludzie. Chcesz już na
wstępie wzbudzić podejrzenia? - w duchu muszę mu przyznać rację,
jednak nadal czuję się niezręcznie.
Przekraczamy próg
domu, dostrzegając że uroczystość już się rozpoczęła, a gości
wciąż przybywa. Po co rodzice zaprosili aż tyle osób? Nie mogli
ograniczyć się do najbliższych znajomych? Tylko
jak zawsze emanować luksusem i przepychem.
Szukam
ich wzrokiem, ale nie pojawiają się w zasięgu mojego wzroku.
-
Uspokój się, wszystko pójdzie po naszej myśli - słyszę głos
chłopaka.
- Skąd wiesz, że się denerwuję?
- pytam ciekawa.
- Czuję jak drży Ci ręka - przypominam sobie o
naszych splecionych dłoniach i
uświadamiam sobie, że przestaje
mi to
przeszkadzać.
A
nawet dzięki temu, czuję się pewniej.
W
końcu dostrzegam rodziców, rozmawiających z jakimiś nieznanymi
dla mnie osobami. Postanawiam podejść do nich i poinformować o
swojej obecności.
-
Mamo, tato życzę wam wszystkiego najlepszego z okazji waszej
rocznicy. I mam nadzieję, że na zawsze pozostaniecie tak zgodnym
małżeństwem jak do tej pory - o to jedno nie mogę mieć do nich
pretensji. Od zawsze widać, że darzą
się głębokim uczuciem, które jest dopełnione ogromnym szacunkiem
do
siebie nawzajem.
-
Dziękujemy Ci bardzo. I cieszę się, że w końcu możemy Cię
zobaczyć - zostaje obdarzona przez ojca ciepłym uśmiechem. On jako
jedyny w niektórych momentach, potrafi okazać, że jednak posiada
jakieś rodzicielskie uczucia wobec mnie.
Przypominam
sobie o Richardzie, który gra rolę mojego chłopaka i przedstawiam
go rodzicom, nie czując się zbyt dobrze z powodu ich okłamywania.
Gdyby
poznali prawdę, to jestem pewna, że tym razem by się mnie
wyrzekli.
-
Lilianno, a co się stało ze Stefanem? Wiesz, że bardzo go
polubiłam – czy mama nie mogła odpuścić sobie, wspominania
o tym kłamcy.
-
Stefan to przeszłość i gdybyś była tak miła, nie wspominaj o
nim w mojej obecności –
chcę w końcu o nim zapomnieć.
Na
szczęście mama odpuszcza sobie dalsze
zbędne komentarze i nie zadaje wnikliwych pytań. Po krótkiej
wymianie zdań, rodzice
zostawiają nas samych, odchodząc aby przywitać się z innymi
gośćmi.
-
Chyba nie było najgorzej, prawda? Myślę,
że uwierzyli w to, że jesteśmy razem
- przytakuję głową
na potwierdzenie jego słów.
Następną
godzinę spędzamy na rozmowie z innymi gośćmi i staraniu się o
dobre odgrywanie
naszych ról. Zastanawiam się także
gdzie podziała się Victoria, jednakże wcale nie martwi mnie brak
jej obecności. Moje
rozmyślania przerywa głos dawno niewidzianej ciotki. Jedynej osoby
w rodzinie, która wydaje się normalna, a na dodatek darzy moją
osobę większą sympatią niż Victorię, co nie zdarza się często.
-
Lili, jak ja dawno Cię nie widziałam. Ślicznie dziś wyglądasz –
cieszę się z tego, że ją widzę.
-
Dziękuję ciociu, ale to Ty powinnaś zostać gwiazdą wieczoru, w
tej sukience - ciocia Agnes jak zwykle miała na sobie kreację, która idealnie pasowała do jej osoby.
- Gdzie wujek? - rozglądam się, za jej mężem.
-
Rozmawia z Twoim ojcem, nudne sprawy zawodowe. Może byś
przedstawiła mi swojego towarzysza? - patrzy na Freitaga z sympatią.
-
To Richard, mój chłopak – powtarzam po raz kolejny to samo kłamstwo, w myślach zastanawiając się jak mogłoby wyglądać nasze życie, gdyby nie była to tylko jednorazowa mistyfikacja i naprawdę bylibyśmy parą.
-
Bardzo
miło mi Panią poznać – skoczek przejmuje inicjatywę w rozmowie,
co udaje mu się na tyle, że ciocia zupełnie zapomina o mojej
obecności.
-
Pięknie razem wyglądacie. Pasujecie do siebie, nie zmarnuj tego tym
razem Lili – słyszę cichy szept ciotki, kiedy obejmuje mnie na
pożegnanie. A ja jestem zaskoczona jej radą, ponieważ do tej pory
nie potrafiła zaakceptować żadnego innego mojego wybranka.
Dlaczego zrobiła to akurat w stosunku do Richarda, który nigdy nie
będzie należał do mnie.
W
tle słyszę jak rozbrzmiewają początkowe takty, jakiejś wolnej
melodii. I wpatruję się w parkiet na którym pojawiają się
pierwsze pary.
-
Zatańczysz ze mną? - słyszę propozycję Richarda, której nie
mogę zaakceptować.
-
Wybacz, ale nie - dostrzegam na jego twarzy rozczarowanie.
-
Dlaczego? - postanawiam wyjawić mu powód.
-
Bo po prostu nie potrafię.
Mam dwie lewe nogi do tańca - wyznaję.
-
Niemożliwe.
-
Możliwe. Więc jeśli nie chcesz zostać podeptany, odpuść - mam
nadzieję, że da sobie spokój.
-
Jednak zaryzykuję - łapie mnie za dłoń i ciągnie w kierunku
tańczących par.
Pozwalam
mu się prowadzić, dostrzegając że jest całkiem dobrym
tancerzem, w przeciwieństwie do mnie. Po pewnym czasie zacznyna mi
się to nawet podobać, czym jestem zdziwiona. Nigdy nie
pomyślałabym, że kiedyś
pomyślę o tańcu jako dobrej rozrywce.
-
Widzisz, nie jest wcale tak źle. I nawet jestem cały – słyszę
jego cichy głos i uświadamiam sobie, że jego
dzisiejsza obecność, naprawdę bardzo pomaga przetrwać mi ten
wieczór.
-
To dzięki temu, że Ty tak dobrze tańczysz. Z innymi zawsze
kończyło się to katastrofą - myślę o niektórych momentach, gdy
byłam zmuszona zaprezentować swoje marne zdolności.
-
Jeszcze kilka
takich prób i uczynię
z Ciebie wybitną tancerkę – obdarzam
go smutnym uśmiechem.
-
Nie sądzę, że będziesz miał ku temu jakieś okazje. To zapewne
nasz pierwszy i ostatni wspólny taniec - nie wiem dlaczego, ale w
jakimś sensie jest mi przykro, gdy to sobie uświadamiam.
-
To się jeszcze okaże czy ostatni - odpowiada tajemniczo. A ja
zastanawiam się co to miało znaczyć.
Po
pożegnaniu się z rodzicami i powiadomieniu ich o naszym
zamiarze zakończenia udziału w przyjęciu. Kierujemy
się w stronę głównego wyjścia. Cieszę się, że wszystko się
udało, a wieczór okazał się naprawdę udany. Jednak moją wiarę
w to niszczy, głos
mojej siostry. Liczyłam,
że uda mi się jej dzisiaj nie spotkać.
-
Lilianno. Jak
to dobrze,
że w końcu na
Ciebie wpadłam. Już myślałam, że ne uda mi się Ciebie odnaleźć
- na przeciwko naszej dwójki pojawi moja siostra wraz z Felixem -
jej narzeczonym, którego wręcz nie cierpię.
- Ja też cieszę
się, że ponownie mamy okazję się zobaczyć - na mojej twarzy
pojawia się sztuczny uśmiech.
- Może przedstawisz nam …?
Przepraszam,
ale nie powiedziałaś jak nazywa się Twój nowy chłopak, Nie nadążam już nad zapamiętywaniem tych imion, w końcu było ich tak wiele -
słyszę jej oschły ton i zaczynam odczuwać złość. Po raz
kolejny traktuje mnie z wyższością.
-
To Richard. A to Victoria i Felix - zgromadzeni wymieniają słowa
powitania, a ja mam jedynie ochotę jak najszybciej znaleźć się w
bezpiecznej odległości od siostry.
- Długo jesteście
razem? - Victoria kieruje pytanie w stronę skoczka, a ja wiem że
rozpoczęła swoje przesłuchanie. Mające na celu moje
upokorzenie.
- Od blisko czterech miesięcy - cieszę się, że
przynajmniej
Freitag zapamiętał, moją zmyśloną historyjkę.
- Proszę,
proszę to
chyba jakiś rekord. Bo widzisz moja siostra nie potrafi zbyt długo
być z tą samą osobą. Ciągle szuka wrażeń. Więc nie radziłabym
Ci
wiązać z nią przyszłości – mimo,
że tylko udajemy to słowa
wypowiedziane przez Victorię są niesprawiedliwe i
wzbudzają mój sprzeciw.
Dlaczego nie potrafi zrozumieć, że moje
zachowanie już dawno uległo zmianie.
- Możesz przestać w końcu
wtrącać się w moje życie i ciągle mnie
oczerniać? Tak naprawdę nic o mnie nie wiesz - nie wytrzymuję
i kieruję
w jej stronę słowa wyrzutu.
-
Nie oceniam Cię, tylko mówię prawdę. Sama doskonale wiesz, że
mam rację - Victorii sprawia satysfakcje moje zdenerwowanie.
-
Jaką rację? Mam dwadzieścia trzy lata i mogę sama decydować o
swoim życiu. Mam świadomość, że w przeszłości popełniłam
wiele błędów, ale nie widzisz, że się zmieniłam. Już dawno
zrozumiałam, że nie mogę w ten sposób traktować ludzi. Jednak Ty
udajesz, że tego nie widzisz i wciąż do tego wracasz. Tylko, że
to wszystko działo się blisko cztery lata temu. Wybacz, nie
potrafiłam być tak idealna jak Ty - staram się uspokoić, co
zupełnie mi nie wychodzi.
-
Mówisz, że się zmieniłaś? Jakoś Ci nie wierzę, a to dlatego,
że zawsze nas zawodzisz Lilianno. Po tylu rozczarowaniach jakie nam
zafundowałaś, nie uwierzę w ani jedno Twoje słowo - dlaczego
własna siostra aż tak bardzo mnie nienawidzi?
-
Wierz
w co chcesz,
ale teraz mnie przepuść. Nie mam zamiaru dłużej z Tobą
rozmawiać. Swoją drogą skoro mi w nic nie wierzysz, to pewnie nie
zainteresuje cię też fakt, że Twój kochany Felix od samego
początku znajomości z Tobą, próbuje mnie zaciągnąć do łóżka
przy każdej możliwej okazji - doprowadzona na skraj wytrzymałości,
mówię jej prawdę o jej odpychającym narzeczonym, tak
aby i ona poczuła upokorzenie.
-
Ale wiesz co? Nie jest mi Cię nawet szkoda. Jesteście siebie warci
- dodaję omijając moją zszokowaną siostrę i nie zważając na
nic opuszczam to miejsce szybkim krokiem.
Nawet
świeże powietrze nie pozwala mi, przynajmniej w minimalnym stopniu
się uspokoić. Już dawno nie zostałam, aż tak wyprowadzona z
równowagi. Mimo znalezienia się w znacznej odległości od swojej
siostry, wcale nie zwalniam swojego szybkiego marszu. Nawet nie wiem
gdzie idę.
-
Lil, poczekaj! - słyszę za sobą głos Richarda, próbującego mnie
dogonić.
-
Wybacz, ale czy mógłbyś zostawić mnie przez chwilę samą. Muszę
się uspokoić – nie
mam ochoty na żadną rozmowę.
-
Uważam, że lepiej będzie jak wszystko z siebie wyrzucisz. To
pomoże Ci bardziej od samotności.
-
Co mam z siebie wyrzucić? To, że tak kończy się każde moje
spotkanie z bliskimi? Czy może, że własna
siostrą mnie nienawidzi i upokarza na każdym kroku. Właśnie
miałeś okazję przekonać się, jakie stosunki łączą rodzinę
Kastner. Nienawidzę tego miejsca. Nienawidzę własnej siostry.Nienawidzę
własnego życia. Na
dodatek
byłeś jeszcze świadkiem tego wszystkiego. Ona
nawet przy postronnych osobach nie może sobie odpuścić-
kończę, a po moich policzkach spływają łzy.
Po
chwili czuję, że Richard mnie obejmuje.
-
Lili, nie płacz proszę - słyszę jego kojący głos.
Wtulam
się w niego jeszcze mocniej, a moje łzy powoli przestają płynąć.
Jego bliskość pomaga mi dojść do siebie.
-
Już lepiej? - pyta mnie, gdy odsuwam się od Niego.
-
Tak, dziękuję za wszystko. Nie wiem co bym tutaj bez Ciebie zrobiła
- jestem mu wdzięczna za jego obecność i
pomoc.
-Mogę
Ci zadać pytanie? Jeśli nie chcesz nie odpowiadaj - mówi
niepewnie.
-
W porządku, pytaj - zastanawiam się co chce wiedzieć.
-
Co miałaś na myśli podczas kłótni z siostrą, mówiąc że się
zmieniłaś? I o co chodziło Twojej siostrze z tym, że nie
potrafisz być z kimś na dłużej - obawiałam się, że zapyta
właśnie o to. O moją przeszłość.
-
Miałam taki okres czasu na początku studiów, gdy zdecydowanie
przesadzałam. Ciągła zabawa z moją już byłą znajomą Cat i
zmienianie chłopaków jak rękawiczki. Bawiłam się nimi, a gdy
ktoś mi się znudził, po prostu szukałam nowej rozrywki. Po części
robiłam tym na złość rodzicom, skoro i tak zawsze byli mną
rozczarowani. Więc wtedy naprawdę chciałam
dać
im do tego powód. W końcu się jednak opamiętałam i zrozumiałam,
że nie mogę się w ten sposób zachowywać. Ostatnio nawet dostałam
za swoje. Mój były traktował mnie jak zabawkę, tak jak ja
robiłam to kiedyś z innymi. Natomiast Victoria nie może zrozumieć,
że dawno skończyłam z takim zachowaniem. I ciągle do tego
nawiązuje - kończę trudne dla mnie wyznanie. Oczekując
na jego reakcje.
-
Każdy popełnia błędy, ale zwłaszcza rodzina powinna nas wtedy
wspierać, a nie jeszcze dołować - cieszę się, że przynajmniej
on nie stara się mnie oceniać.
-
A
to co mówiłaś o Felixie, to też prawda?
-
Niestety tak, jednak nie powinnam tego mówić, zbyt mocno mnie poniosło. To jednak musiało zaboleć
Victorię. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego związała się z tym
okropnym człowiekiem. Ale to jej wybór i nie powinnam się wtrącać - zaczynam żałować swoich słów.
-
Lil, czy Ty siebie słyszysz? Bardzo dobrze, że wszystko jej wygarnęłaś. Ja bym na pewno nie potrafił tak długo znosić
czegoś takiego, ze strony swojej rodziny.
-
Zabierz mnie stąd. Nie chcę dłużej przebywać w tym miejscu –
pragnę
znaleźć się jak najdalej stąd.
-
W porządku, odwiozę
cię
do domu, powinnaś odpocząć - tym razem muszę się z nim zgodzić.
Stoimy
pod drzwiami prowadzącymi do mojego
domu. Powoli zaczynam
się uspokajać po kłótni ze swoją siostrą. W myślach dziękuję
losowi, że jednak nie musiałam być tam dzisiaj sama.
-
Jestem Ci naprawdę za wszystko bardzo wdzięczna. Sama nie
wytrzymałabym tam nawet sekundy. I jeszcze raz przepraszam za moją
siostrę - nadal jest mi wstyd za Victorię.
-
Nie masz za co dziękować i przepraszać. Mimo obecności niektórych
ważniaków
i pomijając incydent z Victorią.
Naprawdę
dobrze się z Tobą bawiłem - jestem zaskoczona, że
nie uważa tego wieczoru, za kompletnie nieudany.
-
W takim razie do zobaczenia niedługo. Na kolejnych zawodach -
otwieram drzwi, jednak nie udaje mi się przekroczyć progu
mieszkania, ponieważ Richard odwraca mnie w swoją stronę i
przysuwa do siebie na niebezpieczną odległość.
-
Za chwilę zrobię coś, czego zapewne oboje będziemy później
żałować, więc
już teraz za to przepraszam.
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za przerwanie w takim momencie :D
On ją pocałuje!! Jej! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńNadrobilam! I cieszę się z tego powodu. Tak myślałam że to jednak Richi będzie jej towarzyszył.
OdpowiedzUsuńGrr kobieto! W takim momencie?!?! Chciałabym te opowiadanie czytać cały czas. Naprawdę :D