piątek, 31 marca 2017

Rozdział 11

Następnego dnia stoję pośród tysięcy kibiców z różnych krajów, dopingujących swoich ulubieńców. Trzymając kciuki za całą reprezentację Niemiec, a szczególnie za jej dwóch reprezentantów. Karla i Richarda.



Na szczęście Geiger uporał się, przynajmniej w minimalnym stopniu, z moim odrzuceniem i prezentuje się dzisiaj całkiem dobrze, co bardzo mnie cieszy. Udało się nam nawet porozmawiać, a Karl starał się traktować mnie tak jak przed wczorajszym dniem. Zdaję sobie sprawę, że w środku nadal, to wszystko bardzo go boli, ale doceniam, że nadal stara się być moim przyjacielem. Mimo tego, jak okropnie go potraktowałam. Być może za jakiś czas wszystko wróci do normy, a Karl odnajdzie kogoś, kto sprawi, że będzie szczęśliwy.



W przerwie pomiędzy seriami konkursu, postanawiam udać się pod domek skoczków. 

Gdy już zostaje mi niewiele drogi do przebycia. Czuję, że ktoś łapie mnie za rękę i prowadzi za sobą, pomiędzy dwa domki innych reprezentacji. Po chwili wiem, kto jest za to odpowiedzialny.
- W końcu znalazłem okazję, na zobaczenie się z Tobą sam na sam - słyszę słowa Richarda.
- Aż tak się stęskniłeś? - droczę się z nim.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - nie daje mi nawet okazji na odpowiedź. Gdyż zamyka mi usta pocałunkiem, który sprawia, że zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością. Wiem, że pocałunki z nim nigdy mi się nie znudzą. Jeszcze z nikim nie było to takie ekscytujące.
- Wystarczy. Ktoś nas może zobaczyć. A ty powinieneś dołączyć do drużyny. Niedługo druga seria - przywołuje go do porządku.
- Ja tylko chciałem uzyskać motywację na jeszcze lepszy skok - mówiąc to, odsuwa się ode mnie na stosowną odległość.


- Zapomniałabym, rozmawiałeś z Karlem? - przypominam mu o wczorajszej obietnicy.
- Tak, dzisiaj rano. Przeprosiłem go za moje ostatnie zachowanie.
- I co było dalej? - jestem ciekawa czy osiągnęli porozumienie.
- Powiedzmy, że się pogodziliśmy. Gorzej będzie, jak jednak jakimś cudem odkryje moje dzisiejsze kłamstwo – patrzę na niego z niezrozumieniem.
- Jakie znowu kłamstwo? - zastanawiam się.
- Obiecałem mu, że nie będę próbował mieszać Ci w głowie. To był jego warunek, zakończenia naszego nieporozumienia i w ten o to sposób powróciliśmy to głównego powodu naszego konfliktu. Gotów był na poświęcenie naszej przyjaźni w zamian za próbę chronienia Twojej osoby. Więc musiałem go okłamać, że nie mam wobec Ciebie żadnych zamiarów. Karl nie chce żebyś cierpiała, a uważa że przeze mnie mogłabyś, ale tak się nie stanie. Wiesz o tym prawda? – przyswajam każde słowo z coraz większą obawą. Przecież gdyby Geiger odkrył prawdę, co nas tak naprawdę łączy. Nigdy by mi tego nie wybaczył.




-Idź pierwszy, a ja poczekam chwilę. Wszyscy już pewnie są na miejscu, oprócz nas. Lepiej nie dawać nikomu powodów do podejrzeń, zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdzie Andreas i Karl próbują nas kontrolować - zgadza się na to i po chwili zostawia mnie samą.




Gdy docieram w docelowe miejsce, ze znacznym opóźnieniem niż planowałam. Orientuję się, że druga seria się rozpoczęła i nie zdążyłam spotkać się z Karlem, aby życzyć mu powodzenia w drugim skoku. Przez co czuję się jeszcze gorzej niż po usłyszeniu relacji z przebiegu jego rozmowy z Freitagiem.





Po zakończonych zawodach i powrocie ze skoczni, postanawiam porozmawiać z trenerem i potwierdzić wyznaczone terminy, kontaktów z dziennikarzami których zainteresowanie ostatnimi czasy diametralnie wzrosło.



Po ustaleniu wszystkiego i wprowadzeniu kilku poprawek, mam zamiar poszukać sobie zajęcia na resztę dnia. W drodze na piętro, na którym znajduje się mój pokój, dostrzegam Richarda.

- Za piętnaście minut widzimy się przed budynkiem - zastanawiam się o co mu chodzi.
- Jak? Przecież ktoś może się zorientować, że zniknęliśmy obydwoje i spędzamy czas razem - informuję go o możliwych konsekwencjach, naszego spotkania. Przecież mieliśmy uważać.
- Nikt się nie zorientuje, zadbam o to. Za chwilę powiem Andreasowi, że muszę porozmawiać z asystentem trenera, a tak się składa, że nie ma go aktualnie w hotelu, więc Andi nie odkryje mojego kłamstwa. Zresztą prawie nie kontaktuje z rzeczywistością, bo ogląda jakiś film - zauważam, że wszystko sobie dokładnie zaplanował.




- A co jeśli ktoś będzie szukał mnie? - ciekawi mnie, czy i na to ma gotowe wyjaśnienie.
- Przecież wszyscy słyszeli jak mówiłaś, że masz dużo pracy. Nie sądzę żeby czegoś od Ciebie w najbliższym czasie potrzebowali. Jedynie Karl mógłby wpaść na taki pomysł, ale domyślam się, że miał za sobą ciężką noc. Bo przed chwilą u niego byłem i śpi jak dziecko. Mamy drogę wolną – postanawiam się zgodzić.
- Niech będzie, ale gdzie się wybieramy?
- Nad tym jeszcze nie myślałem. Wspólnie zdecydujemy. Ubierz się ciepło, bo temperatura znacznie spadła. Nie chcę żebyś się rozchorowała- dostrzegam, że naprawdę martwi się o mnie.
- W takim razie idę, zapewnić sobie alibi. Za chwilę się widzimy - z uśmiechem na ustach oddala się ode mnie.
Gdy kieruję się w umówione miejsce, dostrzegam że Richard już na mnie czeka. Rzeczywiście odczuwam, że znacznie się ochłodziło, domyślam się, że jedną z przyczyn jest zapadający zmrok.




Jednakże dla przebywania razem z nim, jestem w stanie znieść te minusowe temperatury. Idziemy obok siebie bez słowa, ale cisza wcale mi nie przeszkadza.




Niespodziewanie Richard łączy nasze dłonie. W tym momencie dla postronnych osób, wyglądamy jak zwyczajna para zakochanych, którą niestety nie jesteśmy. Choć bardzo bym chciała, by było inaczej. Mimo wszystko ten gest wywołuje u mnie zadowolenie.
- Nie boisz się, że ktoś Cię rozpozna? - dziwi mnie jego odwaga. Tym bardziej, że nadal jesteśmy w Niemczech.
- Nie jestem aż tak rozpoznawalny. Poza tym praktycznie nikt nie wie, jak wygląda April. Ona bardzo chroni swoją prywatność. A nawet jeśli ktoś odkryłby prawdę, to trudno. Zaryzykuję - wspomnienia o jego narzeczonej są trudne dla mnie do zaakceptowania, bo uświadamiają mi, że to ona posiada wszystkie prawa, które ja chciałabym mieć.


- Mamy szansę zobaczyć się w najbliższych dniach? - zastanawiam się jakie ma plany na nadchodzący tydzień.
- Chciałabym, ale nie wiem czy uda mi się znaleźć wolną chwilę. Codziennie mam treningi, a April ma mniej pracy. Więc pewnie będzie chciała spędzić ze mną trochę czasu - każde kolejne słowo, wzbudza delikatne ukłucie w moim sercu. Mimo tego, że doskonale wiedziałam na co się piszę, to myśl że nadchodzące dni, spędzi z April, a nie ze mną są bolesne.
- Rozumiem, przecież wiedziałam, że tak będzie – próbuję zapanować nad swoim głosem, aby nie domyślił się, że to dla mnie cała ta sytuacja, jest bardzo trudna.
- Lili, wiem że to wszystko nie powinno tak wyglądać. Ale to nie potrwa długo – zastanawiam się, ile to dla niego niedługo.
- Nie mówmy o tym, nie chcę psuć sobie naszych ostatnich wspólnych chwil dzisiaj, na rozmowy o naszym położeniu – wiem, że w nadchodzących dniach, będę miała na to, aż nazbyt czasu.



- Czas chyba się pożegnać, później nie będzie już okazji – mówię niechętnie te słowa, gdy znajdujemy się w bliskiej odległości od naszego tymczasowego miejsca pobytu.
- Spróbuję przynajmniej dzwonić codziennie, gdy nie będziemy się widzieć. Będę tęsknił – przytulam się do niego, chcąc jak najbardziej oddalić czas naszego rozstania.
- Ja też będę bardzo tęskniła. Mam też nadzieję, że to nasze jedno z ostatnich takich pożegnań – czekam na moment, gdy nie będziemy musieli szukać sposobów i uciekać się do kłamstw, żeby się zobaczyć.
- Porozmawiam z April zaraz po świętach, nie chcę zniszczyć jej teraz tego czasu. Nie może się już ich doczekać – przypominam sobie o nadchodzącym Bożym Narodzeniu.
- W porządku, poczekam – wiem, że przekazanie takich informacji, nadal bliskiej mu osobie, musi być dla niego trudne.



Próbuję niepostrzeżenie dostać się do pokoju, co niestety mi się nie udaje.
- Lili, gdzie byłaś? - słyszę głos Karla, który próbuje zrównać ze mną krok.
- Byłam odetchnąć świeżym powietrzem, bolała mnie głowa – wymyślam szybko wymówkę, na moją nieobecność.
- Sama? I to w dodatku na taki mróz. Chcesz się rozchorować. A jeśli już musiałaś koniecznie wyjść, mogłaś powiedzieć. Poszedłbym z Tobą – patrzy na mnie z troską.
- Nie chciałam zawracać Ci głowy, poza tym byłeś zmęczony i chciałam żebyś odpoczął.
 Nie możesz, poświęcać wszystkiego dla mnie – coraz trudniej jest mi go okłamywać.
- Ale być może chcę poświęcać. Zresztą, nieważne. Obejrzymy jakiś film? - widzę, że wypowiedział słowa, których nie chciał i próbuje szybko zmienić temat.
- Możemy obejrzeć. Nawet tym razem pozwolę Ci wybrać – słysząc to, patrzy na mnie z miną sugerującą, że coś kombinuje.
- O nie! Nawet nie myśl o jakimś filmie sensacyjnym. Po ostatnim mam dość – wyjątkowo, ten gatunek filmowy mi nie leży.
- Przypominam, że pozwoliłaś mi wybrać. Poza tym, to ja ostatnio musiałem znosić ciągnący się w nieskończoność denny horror, który nie miał nic wspólnego z wywołaniem strachu – tutaj muszę mu przyznać rację, to faktycznie była pomyłka.



W ten o to sposób, najbliższe dwie godziny poświęcę na oglądaniu nieskończonej ilości strzelanin i pościgów. Ale w towarzystwie Karla, nawet film wydaje się mniej nudny, gdy co chwilę słyszę jego komentarze, do wydarzeń wyświetlanych na ekranie.



______________________________________________________

Już niedługo, tu wcale nie będzie tak kolorowo.  Między innymi powodem będzie, brak zdecydowania jednego z bohaterów :D

środa, 29 marca 2017

Rozdział 10


Bez chwili zastanowienia, piszę wiadomość do Richarda.

"Potrzebuję Cię. Teraz."

Już w momencie wysłania tych trzech słów, żałuję swojej decyzji. Co ja najlepszego zrobiłam? Jeszcze bardziej tylko komplikuję sobie życie, ale nie potrafię trzymać się od niego z daleka. To silniejsze ode mnie. A rozchwianie emocjonalne, spowodowane wyznaniem Karla, dodatkowo osłabia moją i tak słabą wolę. 



Siedzę w fotelu, a jedynym światłem w pokoju, jest zapalona lampka nocna stojąca obok łóżka. Jednak półmrok mi nie przeszkadza. Aktualnie nawet lepiej czuję się pogrążona w ciemności, ze swoimi problemami i niezrozumieniem, dlaczego nic nie może, choć raz się ułożyć. 



Po chwili słyszę dźwięk otwieranych drzwi i dostrzegam Freitaga stojącego niedaleko mnie.
Bez wahania wstaję z zajmowanego miejsca i staję naprzeciwko niego. Zauważam, że jest zdezorientowany moją wiadomością.
- Lili, co się stało?- w jego głosie wyczuwam obawę.
- Powiem Ci potem, ale teraz po prostu mnie przytul - brunet bez słowa, spełnia moją prośbę. Wtulam się w niego, opierając czoło o jego ramię. Od razu czuję się bezpieczna i spokojniejsza. To właśnie to, czego potrzebowałam, nic innego nie mogłoby sprawić, żebym poczuła się lepiej.  I w tym momencie już wiem, że przegrałam. Mam ochotę mu pogratulować, że dopiął swego. Udało mu się sprawić, że za chwilę złamię wszystkie swoje zasady. Zrobię to, bo nie potrafię o nim zapomnieć i po prostu zostawić w spokoju, co sprowadza się do zaakceptowania naszego romansu, już teraz nienawidzę tego słowa. Wiem, że będzie mi towarzyszyło w każdej sekundzie, jako nieodłączny element winy i wyrzutów sumienia. Jednakże jestem gotowa i przygotowana na poniesienie wszelkich konsekwencji swojej decyzji, w zamian za zyskanie jego.



- Miałeś rację, co do uczuć Karla. Dziś wszystko mi wyznał - zaczynam cicho.
-  Naprawdę to zrobił? I co było dalej? - skoczek jest zainteresowany przebiegiem mojej rozmowy z przyjacielem.
- Wszystko potoczyło się nie tak jak powinno. Bardzo go skrzywdziłam, odrzucając jego uczucia i nie dając mu żadnej szansy. Naprawdę nie chciałam tego, ale nie mogłam postąpić inaczej - czuję, że głos zaczyna mi się łamać.
- Uspokój się. Byłaś wobec niego szczera, to lepsze niż dawanie mu złudnych nadziei - Richard próbuje mnie pocieszyć.
- Tylko, że teraz mogę go stracić. Karl jest moim najlepszym przyjacielem, nie wybaczę sobie tego, że się od siebie oddalimy - nie jestem w stanie, dłużej powstrzymywać łez, których z każdą sekundą przybywa.
- Nie zrobi tego. Zaufaj mi. Zależy mu na Tobie i na pewno się od Ciebie nie odsunie, mimo że nie odwzajemniasz jego uczuć. Potrzebuje tylko trochę czasu na pogodzenie się z tym wszystkim – słyszę te same słowa, co jakiś czas temu od Karla.
- Powiedział mi to samo, ale nie do końca w to wierzę – mimo wszystko, nadal jestem sceptycznie nastawiona, co do ich prawdziwości.
-
Mam jednak nadzieję, że masz rację - kontynuuję i podnoszę głowę, wpatrując się w jego oczy.
- Oczywiście, że mam. Zobaczysz – mówi pewnie.
- Mam jeszcze do Ciebie prośbę, pogódź się z nim. Zakończcie ten bezsensowny konflikt – chcę, żeby przynajmniej ta sprawa została naprostowana.
- Dobrze, spróbuję. Jutro z nim porozmawiam i mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, skoro tego właśnie chcesz – cieszę się z tego, że ma zamiar spełnić moją prośbę.


Po chwili, postanawiam rozpocząć rozmowę dotyczącą naszej dwójki i tego co nas łączy.
- Ufam także, że jednak mnie nie skrzywdzisz, bo ryzykuję wiele w zamian za....Nawet nie jestem w stanie zdefiniować tego, co jest między nami - dodaję.
- Być może jest jeszcze za wcześnie, aby ująć w słowa, co jest pomiędzy nami, z czasem do tego dojdziemy, jeśli dasz mi szansę. Z mojej strony, na pewno nie jest to chwilowa zabawa, czy jakiś kaprys. Czuję, że to naprawdę coś wyjątkowego - dostrzegam szczerość w jego oczach, gdy mówi te słowa.
- Mam nadzieję, że jesteś tego wszystkiego wart - postanawiam przekazać mu w końcu decyzję, dotyczącą naszej relacji.
- Nie rozumiem, do czego zmierzasz? - chłopak zastanawia się, co mam na myśli.
- Być może popełniam największy błąd swojego życia, ale zgadzam się na Twoją propozycję. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - dostrzegam, że na moje słowa reaguje uśmiechem i zadowoleniem.
- Naprawdę? - próbuje się upewnić.
- Tak, ale przysięgnij mi, że nie na darmo złamałam wiele zasad. Oraz, że to co jest między nami, jest tego warte - szukam potwierdzenia słuszności, swojej godnej potępienia decyzji.
- Obiecuję Ci, że nie pożałujesz i było warto zaryzykować – mam nadzieję, że nie jest to tylko pusta obietnica. Po usłyszeniu tych ów, składam na jego ustach delikatny pocałunek, który natychmiast odwzajemnia.




Leżymy obok siebie i po prostu rozmawiamy. Na przeróżne tematy dotyczące naszej przeszłości, marzeń, zainteresowań. Próbujemy lepiej poznać swoje osobowości i przyzwyczajenia. Zauważam przy tym, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Co jest dla mnie niezwykle ważne. 



Przebywanie razem z nim sprawia, że tracę poczucie czasu, patrząc na zegarek orientuje się, że Richard jest tutaj od blisko półtorej godziny.
- Domyślam się, że nie możesz już długo zostać - przytulam się do jego boku, chcąc nacieszyć się jeszcze przez chwilę jego obecnością.
- Jeśli zaraz nie wrócę do pokoju, Andreas zacznie coś podejrzewać. I zacznie szukać odpowiedzi na pytanie, gdzie się podziewam - wiem, że musimy zachować to, co jest między nami w tajemnicy. Co oznacza, że nie ma mowy żeby został ze mną do rana, czego chciałabym najbardziej. Zaśnięcie u jego boku, po rewelacjach dzisiejszego dnia, byłoby o wiele łatwiejsze.
- W takim razie zbieraj się - wcale nie chcę się z nim rozstawać, ale wiem że nie mamy innego wyjścia.
- Jeszcze pięć minut. Tutaj jest mi tak wygodnie, do tego wolę Twoje towarzystwo niż Andreasa - gdy wspomina o swoim przyjacielu, postanawiam zadać mu pytanie dotyczące Wellingera.
- Dlaczego on jest dla mnie tak nie miły i mnie nie lubi? Zdradził Ci coś na ten temat? -może przynajmniej on, zna na to odpowiedź, dlaczego Andreas ma ze mną tak duży problem. Przecież nic mu nie zrobiłam.
- To może być po części moja wina – widzę jego zmieszanie.


Patrzę na niego z niedowierzaniem. Co on może mieć wspólnego z zachowaniem Wellingera?
- Jak to? - chcę dowiedzieć się prawdy.
- Po naszym pierwszym spotkaniu, gdzie wszyscy Cię poznaliśmy. Wymsknęło mi się coś w jego obecności i Andreas od tamtej pory uważa, że musi dbać o to, żeby trzymać nas od siebie z daleka – nadal nic z tego nie rozumiem.
- Co takiego mu powiedziałeś, że aż tak mnie nie cierpi? - aż boję się tego usłyszeć.
- Powiedziałem mu, że z chęcią bliżej Cię poznam. A potem niepotrzebnie dodałem, że mi się podobasz, co wywołało u niego duże niezadowolenie, bał się że za bardzo się do siebie zbliżymy. Od tamtej pory robi wszystko żebyś go znienawidziła, bo ubzdurał sobie, że skoro spędzam z nim większość czasu, to jeśli będziesz unikać jego, przy okazji nie uda i nam się nawiązać bliższych relacji. Podobno robił to dla naszego dobra. Jak widać jego plan zawiódł i nie udało mu się powstrzymać nieuniknionego. Widzę też, że powoli zaczyna się z tym męczyć. Tym bardziej, że w ogóle nie wspominam o Tobie w jego obecności, a Ty nie dajesz mu żadnych powodów do tego żeby mógł się o coś doczepić. Chyba uwierzył, że mi przeszło, tylko teraz nie wie jak to wszystko między wami odkręcić. Niedługo zrozumie, że swoim zachowaniem niczego nie osiągnie, a tylko pokazuje się od jak najgorszej strony. On naprawdę wcale taki nie jest - zaczynam powoli rozumieć, dziwny tok myślenia Andreasa.


- Ale dlaczego to robi
ł? Przecież to Twoje życie i to Ty ponosisz konsekwencje swoich decyzji – nadal jednak nie rozumiem, dlaczego Andreasowi, aż tak bardzo na tym zależało.
- Z powodu April. On ją uwielbia, przyjaźnią się i próbuje ochronić ją przed cierpieniem - na wspomnienie o narzeczonej Freitaga, czuję się fatalnie.
- Jednak mimo jego starań, nie udało się mu zapobiec temu wszystkiemu - zastanawiam się i nie wiem czy bardziej tego żałuję, czy cieszę się z tego.
- Żałujesz? - pyta niepewnie.
- Gdybym żałowała, nie byłoby Cię teraz tutaj. Wszystko skończyłabym tego ranka w mojej kuchni - odpowiadam szczerze.




- Masz zamiar wkrótce rozstać się z April. Prawda? - chcę żeby stał się wolny i nic nie stało na przeszkodzie, żebyśmy mogli, spróbować zbudować wspólną przyszłość.
- Oczywiście, że tak. Teraz mam jeszcze dodatkową motywację, skoro mam Ciebie - postanawiam dać wiarę jego słowom.




Teraz to naprawdę już czas na Ciebie - mówię gdy mija kolejne pół godziny.
- Masz rację. Jutro po konkursie spróbuję zająć czymś Andreasa, żebyśmy mieli trochę czasu dla siebie - odprowadzam go do drzwi.
- Dobranoc Lili. A skoro nie mogę być obok Ciebie, to mam nadzieję że ci się przynajmniej przyśnie.
- Chciałbyś - odpowiadam przekornie.
- Nie muszę chcieć, bo wiem że tak będzie - mówi pewnie, a ja reaguję śmiechem na jego słowa.
- Do zobaczenia jutro - na pożegnanie całuję go w policzek.
- To ma być pożegnanie? - Richard nie jest zadowolony z mojego sposobu pożegnania. Więc następne minuty spędzamy na wymienianiu namiętnych pocałunków.
- Nie za dużo sobie pozwalasz? - pytam, gdy się od niego odsunęłam.
- W żadnym razie - mówi z pewnością i zostawia mnie samą.



Zasypiam z uśmiechem na ustach, będąc szczęśliwa, mimo dzisiejszego nieprzyjemnego wydarzenia z Karlem. Obecność Freitaga znacznie poprawiła mi humor i dodała wiary w to, że jeszcze wszystko może się ułożyć. Pomimo tego, że postępuje niemoralnie, wcale nie żałuję swojego zachowania. Dodatkowo wierzę w to, że już niedługo będę go miała tylko dla siebie. Bez tajemnic, sekretów i po prostu we właściwy sposób. Ale ciche pytanie pojawiające się, co chwile w mojej głowie, czy i tym razem nie czeka mnie rozczarowanie. Nie pozwala mi, pozbyć się wszystkich wątpliwości, co do tego czy to wszystko nie narazi mnie na cierpienie i złamane serce. 



______________________


Rozdział dodany, wracam więc do nauki.  :(

Studia potrafią wykończyć.  😕

poniedziałek, 27 marca 2017

Rozdział 9

Od godziny siedzę przy otwartym laptopie, próbując wykonać zleconą mi pracę. Zamiast jednak ustalić najbliższe terminy spotkań z mediami, zastanawiam się nad odpowiedzią, której mam udzielić, pewnemu upartemu brunetowi, który nie potrafi sobie odpuścić postawienia na swoim. Mimo, że od wczorajszego spotkania w kawiarni, nie rozmawialiśmy, to za każdym razem gdy tylko się widzimy, patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Doskonale wiem, że chce abym się ugięła i zgodziła się na wszystko, co sobie wymyślił.




Postanawiam wziąć się w końcu w garść i zająć tym co do mnie należy, a nie przeżywaniem swoich rozterek moralnych i uczuciowych. Zmuszam swój umysł do podjęcia logicznego myślenia i skupieniu się na informacjach, które wyświetlają się na ekranie.




Gdy prawie już kończę, słyszę jak ktoś bez zapowiedzi wchodzi do pomieszczenia, w którym się znajduję.
- Dosyć tego Lili! Wychodzimy! – słyszę stanowczy głos Karla.
- Gdzie? Nie mogę, muszę to dokończyć – próbuję się sprzeciwić.
- Później to zrobisz, siedzisz tutaj cały dzień. Do tego od kilku dni chodzisz roztargniona i nieobecna. Masz jakiś problem? Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć – chciałabym żeby tak było, ale o tym co mnie trapi nie mogę powiedzieć nikomu.
- Nic mi nie jest, naprawdę. Mam tylko dużo pracy – mam nadzieję, że Geiger odpuści sobie dalsze pytania o moje zachowanie.
- Powiedzmy, że Ci wierzę, ale i tak wychodzimy. Przecież tutaj można zwariować, siedząc cały dzień – wiem, że przyjaciel nie odpuści i postanawiam się zgodzić.



Po krótkich poszukiwaniach, znajdujemy cichą i prawie pustą kawiarnię. Zamawiam gorącą czekoladę, która zawsze poprawia mi humor. Dodatkowo pomaga mi się rozgrzać, gdyż arktyczna temperatura na zewnątrz, sprawia że czuję się jak na biegunie północnym.
- Jak nastrój przed jutrzejszym konkursem? - rozpoczynam rozmowę.
- Całkiem optymistyczny. Miejsce w pierwszej dziesiątce wydaje się bardzo realne, przy dobrych warunkach, może będę miał okazję nawet na coś więcej. Dobrze mi się tu skacze – cieszę się z dobrego nastawienia przyjaciela.




- Będę za Ciebie trzymała kciuki, żebyś zajął jak najlepsze miejsce.
- A może mały zakład? - zastanawiam się, co Karl ma na myśli.
- Zakład? Dotyczący czego? - co to za dziwny pomysł?
- Jeśli zajmę jutro w konkursie miejsce w pierwszej piątce, to pójdziesz ze mną na kolacje. Jeśli mi się nie uda, wtedy to Ty masz u mnie dowolną przysługę. Wchodzisz w to? – wspomnienie o kolacji wzbudza u mnie niepokój.
- Jeśli bym się zgodziła na ten zakład, a Ty wygrasz, to ta kolacja będzie miała charakter przyjacielskiego spotkania. Prawda? - modlę się, aby Karl potwierdził moje słowa.
- Lili, miałem na myśli randkę – słyszę niepewny, cichy głos mojego rozmówcy.
- Randkę? Ze mną? - to wszystko podoba mi się coraz mniej.
- Lili, posłuchaj. Już od jakiegoś czasu, jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Cały czas zbierałem się na odwagę, żeby Ci o tym powiedzieć. Więc zrobię to albo teraz albo nigdy - ze strachem czekam na to, co za chwilę powie.
- Zakochałem się w Tobie, nawet nie wiem kiedy. Uwielbiam spędzać z Tobą czas, rozmawiać. Chcę żebyś zawsze była szczęśliwa i uśmiechnięta. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko – jestem w szoku, dlaczego Karl musiał zakochać się akurat we mnie? Przecież to jakiś koszmar. On nie zasługuje na to, co będę musiała za chwilę mu przekazać.
- Nie wiem, co mam Ci powiedzieć – chcę, żeby ta rozmowa okazała się tylko złym snem.
- Prawdę. Chcę wiedzieć czy mamy jakieś szanse, od dawna próbowałem Cię rozszyfrować, ale mi się nie udało. Nie mam pojęcia, kim tak naprawdę dla Ciebie jestem – dostrzegam w jego oczach wyczekiwanie na poznanie odpowiedzi, która jest dla niego bardzo ważna.
- Karl, jesteś moim najlepszym przyjacielem. Bardzo Cię lubię. Ale..
- Proszę, nie kończ. Wiem, co chcesz powiedzieć. Niepotrzebnie się tylko wygłupiłem, zapomnij – widzę, że na jego twarzy maluje się rozczarowanie. Kolejny raz kogoś skrzywdziłam. Nie zasługuję na nawet najmniejsze uczucie ze strony Geigera.




Nie mogę spróbować nawet wypowiedzieć słów wytłumaczenia, ponieważ mój przyjaciel zostawia mnie samą. Oszołomiona tym, co przed chwilą miało miejsce. Wpatruję się w puste miejsce, niedawno zajmowane przez Karla. Zastanawiam się czy w obecnej sytuacji, nadal mam prawo nazywać go swoim przyjacielem.



Spaceruję jeszcze dłuższy czas, wdychając mroźne i nieprzyjemne powietrze. Zastanawiając się, co dalej.
Zupełnie tego nie chcąc, namieszałam w życiu tylu osób. Przeze mnie może rozpaść się długoletni związek Freitaga, zraniłam uczucia Karla, a na dodatek wymieniona dwójka, pokłóciła się przez moją osobę. Moja rodzina ma chyba rację, stwarzam tylko problemy i przyczyniam się do powstawania chaosu, gdziekolwiek się pojawię.




Martwię się o Karla, ponieważ z mojej winy znajduje się obecnie, zapewne w nie najlepszym stanie. W końcu zbieram się na odwagę i wracam, mając zamiar porozmawiać z przyjacielem i spróbować walczyć o utrzymanie naszych stosunków w takim stanie, w jakim były przed tą niezręczną rozmową.





Po drodze do pokoju, w którym powinien przebywać Geiger, wpadam na Andreasa, pięknie jeszcze tylko jego niemiłych komentarzy mi brakowało.
- Gdzie się tak śpieszysz? - o dziwo, jego głos brzmi na przyjazny. Nie mogę w to uwierzyć.
- Szukam Karla, muszę z nim porozmawiać – postanawiam szczerze odpowiedzieć.
- Pokłóciliście się? Wyglądał na przybitego i zmartwionego – słowa Wellingera jeszcze bardziej mnie dołują.
- Nie wiem czy można to nazwać kłótnią. Po prostu odbyliśmy niezbyt miłą rozmowę – nie mam zamiaru wyjawiać mu, czego dotyczyła.
- Jest w swoim pokoju. Nie wiem o co wam poszło, ale radziłbym Ci coś z nim zrobić, bo inaczej jutro zawali cały konkurs. Jeszcze w takim stanie go nie widziałem – nie wierzę, że Andreas udziela mi rad. Świat zwariował.





Stoję pod drzwiami tymczasowego pokoju mojego przyjaciela od kilku już minut, ale strach nie pozwala mi zapukać. W końcu jednak przestaje przedłużać nieuniknione.
Karl otwiera drzwi i od razu widzę, że nie jestem mile widziana.
- Możemy porozmawiać – mam nadzieję, że Geiger się zgodzi.
- W porządku – otwiera szerzej drzwi i zaprasza mnie do środka.
Nie wiem jak mam ubrać w słowa, to co chcę mu przekazać więc wpatruję się w widok ciemności za oknem, próbując zebrać myśli. Karl również milczy, czekając na to co mam do powiedzenia.





- Przepraszam jeśli Cię skrzywdziłam, naprawdę tego nie chciałam. Jesteś wspaniałą osobą i doceniam wszystko co dla mnie robisz – jestem mu za wszystko bardzo wdzięczna.
- Ale mimo wszystko nie jestem, tym kimś, kto zasłużył na Twoje głębsze uczucia. To chciałaś powiedzieć prawda? - widzę jak Karl jest zraniony.
- Zasługujesz na o wiele więcej niż ja potrafiłabym Ci zaoferować, nie jestem warta Twoich uczuć. Jestem pewna, że znajdziesz kogoś, kto na to zasłuży i będzie potrafił to odwzajemnić – jestem bliska płaczu, z powodu tego, co dzisiaj się wydarzyło.
- Tylko, że ja nie potrafię pokochać kogoś innego. Naprawdę próbowałem, ale za każdym razem, każdą jedną dziewczynę porównuje do Ciebie. I to zawsze Ty jesteś tą, którą stawiam przed nimi. Naprawdę tak niewiele dla Ciebie znaczę? - słyszę jego załamany i pozbawiony nadziei głos.
- To wszystko nie tak, jesteś dla mnie bardzo ważny, zawsze jest miejsce dla Ciebie w moim życiu, ale nie chcę angażować się w coś, co zrani nas oboje. Nie potrafiłabym odwzajemnić Twoich uczuć w takim stopniu jak na to zasługujesz – zdaję sobie sprawę, że nigdy nie potrafiłabym pokochać Karla. Traktuję go jak brata i wątpię żeby było coś, co mogłoby zmienić moje uczucia do niego.
- Skąd możesz wiedzieć? Może z czasem coś by się zmieniło. Gdybyś tylko dała mi szansę – skoczek nadal próbuje mnie przekonać.
- Nie chcę robić Ci złudnych nadziei i marnować Twojego czasu – widzę jak jego spojrzenie gaśnie.
- Jest ktoś inny? Prawda? Dlatego nie chcesz dać mi szansy. To z jego powodu, tak dziwnie się ostatnio zachowujesz – nie wiem co mam odpowiedzieć na jego słowa.
- To prawda, pojawił się ktoś, ale to nic nie zmienia w naszym przypadku. Wiem tylko, że oboje w niewłaściwych osobach ulokowaliśmy nasze uczucia. Jeszcze raz Cię za wszystko przepraszam. Mam tylko nadzieję, że możemy chociaż spróbować uratować naszą przyjaźń. Oczywiście nie mam zamiaru Cię do niczego zmuszać – wiem, że zdradziłam mu zbyt wiele, ale nie zasłużył sobie na kolejne kłamstwa.
- Lili, zawsze będę Twoim przyjacielem. To się nigdy nie zmieni, cokolwiek się stanie. Nie potrafię zostawić Cię samej, mimo że teraz znasz prawdę, co do moich uczuć. Ktoś w końcu musi Cię pilnować, żebyś nie robiła głupot i dbać o Ciebie. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz – Karl wysila się na delikatny uśmiech w moją stronę.
- Po prostu muszę sobie z tym wszystkim poradzić – dodaje, a ja domyślam się, że czas zakończyć tą rozmowę.





Nie mogę uwierzyć, że mimo tego co dzisiaj mu powiedziałam, on nadal ma zamiar starać się być moim przyjacielem. Boję się tylko, że zbyt wiele się stało, aby to jeszcze było możliwe.
- Trzymaj się Karl i powodzenia jutro. Nie chcę, aby to co stało się między nami wpłynęło na Twoją dyspozycję – jeszcze tylko tego brakowało, żeby przez cały ten dramat, stracił to na co od dłuższego czasu pracował.
- Postaram się. Będzie dobrze, jeśli będziesz mnie dopingować – odpowiada.
- Na pewno będę. Dobranoc – mówię i opuszczam jego pokój.





Po rozmowie z Karlem, mimo jego zapewnień. Czuję, że w naszej relacji coś bezpowrotnie się zmieniło. Już teraz wyczuwam tą niewidzialną linię, która tworzy między nami dystans.
Nie mogę się z tym pogodzić i pod wpływem nagromadzonych emocji, robię kolejną głupią rzecz tego dnia. Mam zamiar poszukać wsparcia i pocieszenia u jedynej osoby, która może mi teraz pomóc. Wygląda na to, że rzeczywiście nie potrafię powstrzymać się od robienia rzeczy, które mogą się źle skończyć.



___________________________________________________________

Teraz to już naprawdę namieszałam. 
Biedny Karl, ale kto wie, może jeszcze w przyszłości wynagrodzę mu te cierpienia ;p i to nie on okaże się na końcu poszkodowanym. :D
Niedługo wyjaśni się także, dlaczego Andreas nie lubi Lili.









niedziela, 26 marca 2017

Rozdział 8

Całe przedpołudnie głowię się nad propozycją Freitaga. Z jednej strony wiem, że nie mogę zaakceptować tego układu. Przecież to coś niedopuszczalnego. I dopóki nie jest wolny, nie powinnam w ogóle się do niego zbliżać. Ale cichy, kuszący głos mojej podświadomości, sprawia że zaczynam zastanawiać się nad zaakceptowaniem, tego co proponuje skoczek. Wspomnienia wspólnej nocy, dodatkowo utrudniają oparcie się pokusie. Do tego tęsknota jaką zaczynam odczuwać z powodu braku jego obecności sprawia, że mam ochotę zgodzić się na wszystko, byle mieć go znów, choć na moment obok siebie. 




Z moich pozbawionych moralności myśli, wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Zastanawiam się kto jest moim gościem, ponieważ nikogo się dzisiaj nie spodziewałam.



- Cześć Lili. Wpadłem zobaczyć, jak trzymasz się po wczorajszym spotkaniu z rodziną - moim niezapowiedzianym gościem, okazuje się Karl.
- Nie najgorzej. Ale bez drobnego konfliktu się nie obyło. A jak urodziny u mamy? - ciekawi mnie jak spędził wczorajszy dzień. Zawsze chciałam przeżyć, chociaż jeden dzień z własną rodziną, w sposób jak robią to wszyscy inni. Bez ciągłych wyrzutów i wzajemnych oskarżeń.

- Było jak co roku. Pojawiła się większa część mojej rodziny i spotkanie upłynęło nam w przyjaznej atmosferze, na wspominaniu wspólnych chwil i naszej codzienności. Mama nadal nie może pogodzić się z tym, że w zeszłym roku się od nich wyprowadziłem i wciąż ma nadzieje, że zmienię zdanie i wrócę do domu. A właśnie bym zapomniał, tutaj masz najlepsze ciasteczka na świecie, jej autorstwa. Może poprawią Ci humor po wczorajszym dniu - dostrzegam, że skoczek się o mnie troszczy. I jest mi jeszcze bardziej wstyd, że tak perfidnie go okłamuję, na temat wczorajszego wieczoru.
- Dziękuję Ci bardzo, na pewno się przydadzą. Rozgość się, a ja w tym czasie zrobię nam coś do picia - zapraszam go do salonu, po czym udaję się do kuchni.



Wracam z dwoma kubkami herbaty i siadam obok Karla.
- Opowiadaj jak udało Ci się im wyjaśnić to, że jednak przyszłaś sama? - czuję jak zasycha mi w gardle. Po raz kolejny muszę go okłamać.
- Powiedziałam, że wypadło mu coś pilnego i dlatego mój chłopak nie mógł mi towarzyszyć. Rodzice w to uwierzyli, ale siostra nie bardzo i po prostu się pokłóciłyśmy - opowiadam mu zmodyfikowane wspomnienia z wczorajszego dnia, mając nadzieję, że nie wyczuje mojego fałszu.
- Po części to jednak prawda co powiedziałaś. Może nie jesteśmy razem, ale przecież gdyby przyjęcie odbywało się w innym dniu, poszedłbym tam z Tobą. Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebowała mojej pomocy w udawaniu pary, możesz na mnie liczyć - doskonale wiem, że teraz już nie jest to możliwe. Naprawdę żałuję, że to jednak nie on był ze mną na tym przyjęciu. Wtedy wszystko by się tak nie skomplikowało.





- Jesteś naprawdę świetnym przyjacielem - chłopak na moje słowa, przez chwilę robi dziwny grymas, który znika tak samo szybko jak się pojawił, a zastępuje go szczery uśmiech. Przypominam sobie dzisiejsze słowa Richarda, dotyczące Karla i zastanawiam się czy mógł mieć racje, co da jego uczuć wobec mnie. Mam wielką nadzieję, że się mylił. Nie chcę kolejnych zmartwień i tak mam ich całą masę. Dlatego nie potrzebne mi jeszcze dodatkowe, którym okazałoby się zakochanym we mnie przyjacielem.
- Co powiesz na spacer? Jest taka ładna pogoda jak na grudzień, że szkoda jej zmarnować.
- Możemy iść - zgadzam się na propozycje skoczka. Może świeże powietrze, pomoże mi uporządkować myśli.




Spacerujemy po alejkach w parku, znajdującym się niedaleko mojego domu. Staram się uważnie słuchać tego, co mówi Karl, jednak natłok myśli nie pozwala mi się skupić.
- Ziemia do Lili – widzę jak przyjaciel macha dłonią przed moją twarzą.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś? - głupio mi z powodu, niesłuchania tego co miał do powiedzenia.
- Nieważne już. Jesteś dziś taka nieobecna. Zakochałaś się? - słowa Geigera pomimo tego, że były żartem, wcale nie wywołały u mnie śmiechu. Bo co jeśli w końcu tak się stanie, wiem że niewiele mi do tego brakuje. Przecież w obecnej sytuacji, zakochanie się we Freitagu, będzie najgłupszą decyzją mojego życia.
- Po prostu się nie wyspałam i dlatego jestem dziś tak rozkojarzona – próbuję się tłumaczyć.
- W takim razie teraz odprowadzę Cię do domu i spróbujesz odpocząć, tak byś jutro była w pełni sił. Czeka nas przecież męczący weekend – przypominam sobie, że już jutro po południu mamy się udać do Klingenthal.




Po pożegnaniu się z Karlem, zostaję sama w cichym i pustym domu. Pomimo przytulnego i bezpiecznego wnętrza, o które starałam się przez wiele czasu, czuję że czegoś mi brakuje. Wiem, że potrzebuję obecności tej konkretnej osoby, która wywróciła mój świat do góry nogami.




Tak bardzo chciałabym po prostu spędzić z nim trochę czasu. Chociażby na rozmowie o błahych sprawach, czy obejrzeniu jakiegoś głupiego programu w telewizji. Zdaję sobie jednak sprawę, że w najbliższym czasie, to raczej nie będzie możliwe.


Dzisiejszy dzień ciągnie się w nieskończoność. Czuję się tak jakby wskazówki zegarów stanęły w miejscu, aby choć trochę przybliżyć się do końca tego dnia, postanawiam się spakować. Jednakże nawet ta czynność nie jest w stanie sprawić, aby myśli nie dające mi spokoju, w końcu umilkły.




W środku nocy leżę pogrążona w ciemności i nie potrafię zasnąć, mimo zmęczenia. Przed oczyma przebiega mi tysiące wydarzeń na sekundę, co jest niezwykle męczące. Jutro ponownie spotkam się z Richardem. Nie wiem czy będę potrafiła udawać przed wszystkimi, że między nami do niczego nie doszło. Zastanawiam się też, czy uda mi się zachować pomiędzy nami dystans, którego tak naprawdę, wcale nie chcę. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne i skomplikowane? Czemu nie mogłam obdarzyć swoim zainteresowaniem Karla, wtedy wszystko byłoby prostsze i możliwe do realizacji.




Nad ranem udaje mi się w końcu zasnąć, wtulona w poduszkę która jest przesiąknięta zapachem perfum Freitaga, dzięki czemu zyskuje namiastkę jego obecności. Uświadamiam sobie, że przez własną głupotę, narażam się na ból i cierpienie.


Przekraczam wejście poczekalni i rozglądam się po jej wnętrzu. Na wstępie już, zauważam Andreasa i stojącego obok niego Richarda, na widok którego przyśpiesza bicie mojego serca. Postanawiam trzymać się w bezpiecznej odległości od nich, odpuszczając sobie przywitanie się z nimi. Wellinger i tak by tego nie docenił, że próbuję ocieplić nasze relacje,a tylko zaszczycił morderczym spojrzeniem. Natomiast z Richardem nawet nie wiem jak miałabym się przywitać, przecież nikt nie wie o naszym ostatnim spotkaniu i znacznej poprawie dotychczasowych relacji.




Czekam na pojawienie się Geigera, który dotrzymałby mi towarzystwa, co zakończyłoby bezsensowne przeglądanie zawartości stron internetowych w telefonie. Jednakże z monotonnego zajęcia wyrywa mnie coś innego - wiadomość, której nadawcą jest Freitag.



„ Musimy porozmawiać, spotkajmy się w kawiarni obok”


Spoglądam na jego osobę, stojącą w znacznej odległości i zastanawiam się, o czym mamy znowu rozmawiać. Ciekawość jednak wygrywa i kieruję swe kroki w miejsce spotkania, zajmując najbardziej oddalony stolik od wejścia, tak aby nikt ze znajomych nas nie zobaczył.




Po około dziesięciu minutach, skoczek zajmuje miejsce naprzeciwko mojego.
- Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Ale musiałem, znaleźć jakąś wymówkę dla Andreasa żeby tutaj przyjść – to już kolejny raz, gdy musimy okłamać swoich przyjaciół. Nasza znajomość do niczego dobrego nie prowadzi.
- Przejdźmy do rzeczy, bo nie mamy wiele czasu. O Czym chciałeś ze mną porozmawiać? - staram się ustalić powód, naszego pobytu w tym miejscu.
- Chciałem porozmawiać o nas – nie wiem jak mam zareagować na te słowa.
- Jakich nas? Wiesz przecież, że to w obecnej sytuacji niemożliwe – wypowiadam to zdanie, czując wewnętrzny sprzeciw.
- Czyli podjęłaś już decyzję? - wiem, że mój rozmówca nawiązuje do naszej ostatniej rozmowy i jego propozycji.




- A jak Ty to sobie wyobrażasz? Będziemy spotykać się po kryjomu, udając przed wszystkimi, że jesteśmy sobie obojętni? Będę otrzymywała jakąś namiastkę Twojej obecności, po czym wrócisz sobie do April i waszego wspólnego domu, jak gdyby nigdy nic. A ja znowu zostanę sama, głupio czekając na to, aż uda Ci się znowu poświęcić mi trochę czasu. Nie wspominając już o wszystkich kłamstwach, które stałyby się naszym udziałem. Myślisz, że tak łatwo byłoby nam radzić sobie z wyrzutami sumienia - wyrzucam z siebie wszystkie obawy i wady jego propozycji.
- To wcale nie tak. Wiesz, że chcę rozstać się z April, potrzebuję po prostu czasu. Tęsknię za Tobą Lili. Nie potrafię już trzymać się od Ciebie z daleka. Nie po tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło – jego wyznanie wcale nie pomaga mi wytrwać przy swoim postanowieniu.
- Też za Tobą tęsknię, ale to się nie uda – pomimo tego co mówię, jestem coraz bliższa złamania swojej decyzji.
- Skąd wiesz, skoro nawet nie chcesz spróbować. Obiecuję Ci, że jeśli się zgodzisz, postaram się jak najszybciej wszystko poukładać – wiem, że uwierzenie w to, będzie moim kolejnym błędem.
- A co jeśli ktoś odkryłby nasz romans. Myślisz, że ktokolwiek zaakceptowałby nasze zachowanie? Wszyscy odsunęliby się od nas i potępili. Wiem, że darzą Twoją narzeczoną dużą sympatią. Jak myślisz po kogo stronie by stanęli? - strach przed oceną innych, jest dla mnie paraliżujący.
- Ale to nasze życie i nasze wybory. Wszyscy inni nie powinni nas oceniać. Bo to samo może spotkać ich – mój rozmówca, nadal próbuje mnie przekonać.
- Nie chcę po raz kolejny się zawieść, mam dość rozczarowań. A mam wrażenie, że dokładnie tak będzie w naszym przypadku – zdradzam mu w końcu, swoje największe obawy.
- Przyrzekam Ci, że Cię nie skrzywdzę – mówi, po czym odnajduje moją rękę znajdującą się pod stolikiem i łączy ze swoją.
- Chciałabym Ci wierzyć, ale nie potrafię od tak Ci zaufać. Zbyt wiele razy już poniosłam w swym życiu porażkę. Daj mi czas do końca tego weekendu, wtedy dam Ci odpowiedź – nie czekając na jego odpowiedź, wstaję od stolika i wychodzę z kawiarni.




- Tutaj jesteś! Szukałem Cię, bo Andreas powiedział mi, że już jesteś i zastanawiałem się, gdzie się podziewasz – w połowie drogi do poczekalni natykam się na Karla.
- Byłam w łazience – kłamię mu, wiedząc że nie mam innego wyjścia.




Po chwili, bez słowa powitania dla Geigera mija nas Richard. Domyślam się, że konflikt pomiędzy nimi trwa w najlepsze i czuję się temu winna.
Na dodatek przyjaciel dziwnie na mnie patrzy. Mam wrażenie, że domyślił się, że okłamałam go, co do miejsca mojego wcześniejszego pobytu. Sprawy przyjmują coraz gorszy obrót, a ja nie potrafię nad tym zapanować.