sobota, 15 kwietnia 2017

Rozdział 20


Spotkali się po to, żeby się kochać przez całe życie. Żeby jednak tak się stało, ktoś z kimś musiał się rozstać, ktoś kogoś musiał zdradzić, zakochać się w kimś innym, a potem uwierzyć, że tym razem stał się prawdziwy cud. Miłość na całe życie.”





Kwietniowy poranek przywitał mnie ciepłą i typowo wiosenną pogodą. Zima powoli odchodzi w zapomnienie, a z nią kilka ostatnich szalonych miesięcy w moich życiu, które zmieniły bardzo wiele. Jutro znajdę się daleko od domu, znajomych miejsc i bliskich mi osób. Rozpocznę nowy etap. Zdecydowałam się wyjechać do Austrii i przyjąć ofertę pracy od jednej z tamtejszych, lokalnych gazet. Być może Wiedeń okaże się miejscem, w którym odnajdę swoje miejsce, skoro nie udało mi się to tutaj.







Pakuję ostatnie rzeczy do walizki, po czym zmagam się z jej zamknięciem. Druga podobnej wielkości, oczekuje już na jutrzejszą podróż w korytarzu. Od pamiętnego pożegnania się z Richardem, oczywiście widzieliśmy się jeszcze kilkakrotnie, podczas zawodów i innych zawodowych obowiązków. Jednakże staraliśmy się przebywać w swoim towarzystwie najmniej jak to tylko możliwe, aby nawzajem niczego sobie nie utrudniać. Tak jak postanowiłam, podczas naszego ostatniego dnia pobytu w Finlandii. Teraz, gdy sezon dobiegł końca, a ja opuszczam kraj. Wiem, że wszystko stanie się łatwiejsze. Często wracam wspomnieniami do naszych ostatnich wspólnych chwil, powoli pogodzona z tym, że naszym przeznaczeniem nie było być razem. Wiele osób zapewne pomyśli, że mój pomysł na wyjazd do stolicy Austrii jest próbą ucieczki. Może po części tak jest. Jednak wiem, że tylko to może mi pomóc w uporządkowaniu swojego życia. Poza tym, z drugiej strony jest to też szansa na zdobycie nowych doświadczeń i poznanie nowej kultury czy osób.
Z kubkiem stygnącej herbaty w dłoniach, wpatruję się w krajobraz znajdujący się za oknem, obserwując jak przyroda budzi się do życia. Dochodzę do wniosku, że to idealna pora roku na rewolucję, jaką mam zamiar dokonać w swoim dotychczasowym życiu.





- To, o której masz jutro ten pociąg? – słyszę pytanie Karla, który przyszedł do mnie, aby spędzić razem ostatnie popołudnie, przed moim wyjazdem.
- O czternastej. Wcześniej chcę jeszcze pożegnać się z rodzicami i siostrą – nie chcę zostawić ich bez słowa, mimo że pewnie nie obejdzie się bez krytyki mojego pomysłu.
- W takim razie powinienem zdążyć się z Tobą pożegnać. Lili jesteś pewna, że dobrze robisz? - Geiger po raz kolejny rozpoczyna rozmowę, którą w przeciągu ostatniego miesiąca, odbyliśmy niezliczoną ilość razy.
- Karl, mówiłam Ci to już tyle razy. Niczego nie jestem pewna, ale jeśli się nie odważę, to nigdy nie przekonam się, czy to była słuszna decyzja – udzielam mu niezmiennej odpowiedzi. Ten wyjazd to mój jedyny pomysł na przyszłość, innego rozwiązania nie potrafiłam znaleźć.
- I nikt ani nic, nie jest Cię w stanie zatrzymać? - wiem, że trudno mu się pogodzić z tym, że jutro mnie już tutaj nie będzie. Ja także przywiązałam się do tego, że zawsze jest gdzieś w pobliżu, gdy tego potrzebuję. Mimo wszystko kiwam przecząco głową, choć w myślach pojawia się obraz, takiej jednej jedynej osoby, która mogłaby wpłynąć na zmianę mojej decyzji. Ale nie jest to realne, gdyż pewnie teraz wspólnie z April, ustalają szczegóły swojego ślubu. Dodatkowo, pewnie nawet nic nie wie, o moim zamiarze zamieszkania w Wiedniu.
- Nie zamartwiaj się. Przecież nie stracimy ze sobą kontaktu. Są telefony, internet. Zresztą Austria nie leży na końcu świata. Mam nadzieję, że niedługo mnie odwiedzisz, ja przecież też będę przyjeżdżać do Niemiec. Nasza przyjaźń przetrwa tę rozłąkę. Zobaczysz – próbuję rozwiać wszelkie obawy Karla, co do tego, że możemy utracić kontakt.
- Ale nic nie zastąpi mi Twojej obecności. Do tego kto będzie dotrzymywał mi towarzystwa podczas zawodów? - mój rozmówca, nie chce zaakceptować mojego wyjazdu.
- Ktoś inny się na pewno znajdzie. Wcześniej też jakoś radziłeś sobie bezemnie. Zresztą nie odpuszczę sobie, pojawienia się na jakimś konkursie rozgrywanym w Austrii. Przekonasz się, że wkrótce przyzwyczaimy się do tych zmian – nie chcę żeby przejmował się tym wszystkim. To do niczego dobrego go nie doprowadzi.





- Muszę niestety już iść. Mam jeszcze coś do załatwienia – nieoczekiwanie Karl ma zamiar udać się w nieznane mi miejsce. Choć jeszcze rano, twierdził że nie ma innych planów i spędzi ze mną całe popołudnie.
- Tak nagle? Coś się stało? - nie rozumiem, dziwnego zachowania przyjaciela.
- Nie, nic się nie stało, przypomniałem sobie tylko, że muszę z kimś pilnie porozmawiać. Przepraszam Cię, że mimo obiecanego spędzenia z Tobą czasu, teraz wychodzę. Ale to naprawdę ważne. Nie gniewasz się, prawda?
- Oczywiście, że nie. Skoro to pilne, rozumiem. Ale jutro przyjdziesz się pożegnać? - chcę się upewnić, czy będę miała okazję go jeszcze zobaczyć.
- Tak, jutro pojawię się na dworcu – mówi w pośpiechu i opuszcza mój dom.






- Widzisz Lilianno, znowu wyszło na moje. Mówiłam, że długo nie wytrzymasz w jednej pracy. A teraz wpadłaś na szalony pomysł, pracy w innym kraju. Czy Ty się kiedyś ustatkujesz i nauczysz odpowiedzialności – od blisko pół godziny, słucham monologu Victorii, o tym jak jestem niedojrzała. Dla świętego spokoju się nie odzywam i udaję, że się z nią zgadzam.
- Przypominam Ci, że to moje życie. Mogę robić co mi się podoba, a teraz muszę już iść. Do zobaczenia wkrótce – żegnam się z siostrą, jak z obcą sobie osobą. Przynajmniej rodzice, okazali się wcześniej, bardziej wylewni od niej. A tata, ku mojemu zaskoczeniu, wyglądał przez chwilę jakby próbował mnie nawet zatrzymać. Może jest jeszcze szansa, abym naprawiła z nimi kiedyś, nasze wzajemne stosunki. Jednak, co do relacji z siostrą, nie jestem tego pewna. Chwilami nie mogę jej po prostu znieść.
- Do widzenia – słyszę pozbawiony jakichkolwiek uczuć głos Victorii, gdy otwieram drzwi prowadzące na zewnątrz i opuszczam rodzinny dom.






Gdy docieram na miejsce odjazdu pociągu do Wiednia. Orientuję się, że zostało mi jeszcze trochę czasu do mojej podróży. Czekam na pojawienie się Karla, który przecież obiecał wczoraj, że będzie i zajmuję jedną z wolnych ławek. Zastanawiam się, za czym będę najbardziej tęsknić i czy szybko odnajdę się w nowym mieście i środowisku. Mam nadzieję, że sobie poradzę i wszystko się jakoś ułoży.


Po upłynięciu kolejnego kwadransa postanawiam zadzwonić do Geigera, który nadal się nie pojawił . Ku mojemu rozczarowaniu, nie odbiera. Zaczynam liczyć się z tym, że jednak nie uda mu się przybyć na czas. Jest mi z tego powodu przykro, liczyłam na to, że jednak się pożegnamy.




Wstaję z zajmowanego miejsca i postanawiam udać się bliżej okolic, gdzie pociąg oczekuje już na swoich pasażerów. Przebiega mi przez myśl, że może Karl pojawi się w ostatniej chwili. Patrzę na innych żegnających się ze swoimi bliskimi i zaczyna mi doskwierać samotność oraz poczucie wyobcowania od otaczających mnie nieznanych ludzi. Zniechęcona widokiem, wylewnie żegnającej się zakochanej pary, mam zamiar wsiąść do pociągu i zająć jakieś wolne miejsce, najlepiej znajdujące się przy oknie. Aby móc podziwiać widoki, które wypełnia mi czas, podczas długiej podróży.




- Lilianna! - Niespodziewanie wydaje mi się, że słyszę jak ktoś woła moje imię. Odwracam się w poszukiwaniu tej osoby, ale nikogo nie dostrzegam. Uznaję, że po prostu mi się przesłyszało lub ktoś szukał osoby o takim samym imieniu, jak moje.
- Lili, poczekaj – znowu słyszę czyjś głos, jednak tym razem dużo wyraźniej. Odwracam się i doznaję szoku. Przede mną stoi osoba, której w życiu bym się tutaj nie spodziewała.
- Richard? Co Ty tutaj robisz? - próbuję to wszystko sobie logicznie wytłumaczyć. Ale nie potrafię.
- Muszę odpowiedzieć na Twoje pewne pytanie. Oraz próbuję naprawić swoje błędy. Mam nadzieję, że nie jest za późno – nadal nic z tego nie rozumiem.
- O czym Ty mówisz? - to wszystko, co się dzieje nie jest możliwe.
- To nie Tobie czegoś brakuje, a właśnie April ma jedną zasadniczą wadę. Nie jest Tobą, co mogłem odczuć dosyć wyraźnie, w ostatnim czasie. Nie możesz wyjechać, bo nie wyobrażam sobie, dalszego życia bez Ciebie. Kocham Cię Lili – nie mogę uwierzyć w to, co słyszę.
- Słucham? A April? Wasz ślub?
- April już nie ma. Wczoraj powiedziałem jej całą prawdę i, że to z Tobą chcę być. Po czym się z nią rozstałem – to wszystko zaczyna przypominać mi jakiś piękny sen, z którego pewnie za chwilę się obudzę. Patrzę na niego, nie będąc w stanie nic powiedzieć.
- Lili, proszę Cię. Powiedz coś. Wybacz mi, że byłem kompletnym kretynem i nie potrafiłem zrozumieć wcześniej, że to nie April, a Ty jesteś tą jedyną. Już dawno powinienem do tego dojść, a nie dopiero w momencie, gdy dowiedziałem się, że mogę Cię już nigdy więcej nie zobaczyć. Spróbujemy być ze sobą na poważnie? Obiecuję Ci, że tym razem nie będzie żadnych kłamstw i tajemnic – słysząc te wszystkie słowa, uśmiecham się i podchodzę do niego bliżej.
- Masz szczęście, że ja też Cię kocham, inaczej posłałabym Cię do diabła – mówię, po czym łączę nasze usta w pocałunku. Nie jestem nawet w stanie wyrazić tego, jak jestem w tym momencie bezgranicznie szczęśliwa. Właśnie spełnia się moje największe marzenie. Richard naprawdę wybrał mnie i już nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy stworzyli prawdziwy związek.





Stoimy na środku dworca, zatracając się w pocałunkach, zupełnie nie przejmując się zgromadzonymi dookoła ludźmi czy odjeżdżającym pociągiem, w którym powinnam się znaleźć. To teraz kompletnie nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że jesteśmy tutaj razem. W końcu po jakimś czasie, odsuwamy się od siebie z uśmiechami na ustach i radością wprost z nas emanującą.
- Skąd wiedziałeś, że właśnie dzisiaj wyjeżdżam? I co sprawiło, że jednak odszedłeś od April? - jestem ciekawa, dlaczego zdecydował się na to akurat teraz, skoro wcześniej miał na to tak wiele szans.
- Powiedzmy, że wczoraj odbyłem niezbyt przyjemną, ale bardzo mi potrzebną rozmowę z Karlem, który uświadomił mi, że jeśli pozwolę Ci wyjechać, będę największym idiotą świata. Zastrzegł jednak, że jeśli jeszcze raz Cię krzywdzę to nie ręczy za siebie – nie mogę uwierzyć, że Karl zdobył się na coś takiego. To musiało nie być dla niego łatwe, zważając przede wszystkim na to, że jego uczucia wobec mnie, nadal nie są wyłącznie przyjacielskie. Nie mam też pojęcia, jak mu za to podziękuję. Tym sposobem wyjaśniło się, dlaczego wczoraj tak szybko ode mnie wyszedł i dzisiaj nie pojawił się tutaj.
- A jak April zareagowała na wasze rozstanie? - to na pewno, nie była miła rozmowa pomiędzy nimi.
- Cóż. Poza tym, że wyrzuciła mnie z domu, przyjęła to nadzwyczaj spokojnie. Zapowiedziała mi jednak, iż to ja mam powiadomić wszystkich o odwołaniu naszego ślubu i powiedzieć im, że to wyłącznie moja wina – mam zamiar go w we wszystkim wspierać. W końcu, to także ja jestem za to w dużej mierze odpowiedzialna.
- Cholera, to nie będzie łatwy początek dla nas. Wszyscy będą nam przeciwni – przecież jego rodzina, już na wstępie mnie znienawidzi.
- Nie wszyscy. Andreas gdy tylko dowiedział się, że zostawiłem April i mam zamiar zawalczyć o Ciebie, nie mógł powstrzymać swojej radości. Potem zrobiło mu się głupio w stosunku do niej i poszedł ją pocieszyć, a mi pozwolił u siebie przenocować. Karla też uda nam się przeciągnąć na swoją stronę, przecież sam przyczynił się wczoraj do tego wszystkiego. Co się tyczy mojej rodziny, będą musieli zrozumieć i zaakceptować, że między mną a April wszystko skończone. Bycie z Tobą, jest dla mnie ważniejsze od uniknięcia ich negatywnych opinii czy pretensji.





Trzymając się za ręce, opuszczamy miejsce, które już zawsze będę wspominać z niezwykłym sentymentem, mimo że niczym się nie różni od tysiąca innych miejsc. Ale to właśnie tutaj, odzyskałam swój powód do szczęscia
- I co teraz? - słyszę pytanie wypowiedziane przez Richarda.
- Teraz powinnam zapisać Cię na jakiś kurs, ułatwiający podejmowanie samodzielnych i ważnych decyzji. Kompletnie tego nie potrafisz. A jeśli każda będzie zajmować Ci tyle czasu, co ta dotycząca naszej wspólnej przyszłości, to chyba oszaleję – mówię ze śmiechem.
- Zawsze możesz podejmować je za mnie. Zdaje się na Ciebie.
- Czyżby? Żebyś tego, kiedyś nie żałował.





Późnym wieczorem, gdy poinformowałam już swoich niedoszłych pracodawców, że jednak zostaję w Niemczech. Narażając się przy tym na niezbyt pochlebne opinie, dotyczące mojego zachowania, które w obecnej sytuacji zupełnie mnie nie obchodzą. Nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. A Richard najzwyczajniej w świecie stoi przy oknie w moim salonie, odbywając niekończącą się rozmowę telefoniczną z Wellingerem. Zniecierpliwiona oczekuję na jej zakończenie.
- Nareszcie. Ile można rozmawiać? – pytam Freitaga, gdy tylko zakończył połączenie.
- To wszystko, przez Andreasa, chciał się dowiedzieć, czy udało mi się Cię przekonać do pozostania tutaj, a potem próbował się dowiedzieć wszystkiego ze szczegółami – co za ciekawskie stworzenie.
- Ale teraz, jesteś już tylko mój? - szukam potwierdzenia swoich słów.
- Jestem cały Twój, tak długo jak tylko zechcesz – przytulam się do niego, dziękując wszystkim niebiosom, że jednak pozwolili nam być ze sobą, wbrew wszystkim i wszystkiemu.






Nic więcej nie jest mi potrzebne do szczęścia. Dopóki on będzie ze mną, żadne przeszkody postawione na mojej drodze nie będą mi straszne. Dziś przestało mieć dla mnie znaczenie, ile razy doznałam rozczarowań, czy ile razy musiałam godzić się z tym, że ktoś okazał się lepszym ode mnie. Najważniejsze jest to, że w tym przypadku to ostatecznie ja odniosłam zwycięstwo. A nagroda była zdecydowanie warta całej drogi, która do niej prowadziła.


____________________________


Zacznę od tego, że nie lubię tzw. braku szczęśliwego zakończenia. Było więc jasne, że sama nie będę potrafiła takiego stworzyć, choć może tutaj pasowałby bardziej niż takie banalne zakończenie, którego zapewne większość, domyśliła się w połowie rozdziału. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko przypadło wam do gustu. :D

Przed nami został jeszcze epilog. 😊





1 komentarz:

  1. Czyli już zaraz koniec? :((
    Jestem pełna podziwu, że Karl dał radę sprowadzić Richarda na ziemię i mu trochę w głowę nastukać mimo jego uczuć do Lili. Jeju zakochałam się w tej historii i cieszę się, że happy end jednak jest :D szczęśliwe zakończenia są najlepsze <3
    Czekam na epilog bo jestem ciekawa jakim akcentem to zakończysz :D

    OdpowiedzUsuń