Turniej
Czterech Skoczni rozpoczyna
się
już jutro, mimo że świąteczna atmosfera nie zdążyła jeszcze
opaść. A w głowach większości, znajdują się wspomnienia
choinki, prezentów i stołu uginającego
się pod ciężarem najwymyślniejszych
potraw. Chyba jako jedyna ze wszystkich zgromadzonych cieszę się z
tego, że Boże Narodzenie minęło. Spędziłam je z rodziną i
mimo, że obyło się bez kłótni i wzajemnego wypominania sobie
zdarzeń z przeszłości, to nie był to zbyt przyjazny czas. Rodzice
wciąż rozmawiali o ostatnich postępach w medycynie,
zaprezentowanych na konferencji naukowej w Szwajcarii, z czego
większość informacji była dla mnie kompletnie niezrozumiała. Po
raz kolejny dała o sobie znać moja odmienność od rodziny i
minięcie się z zaplanowaną
przez nich moją
przyszłością.
Mama
bezskutecznie setny raz, próbowała namówić mnie, do podjęcia
studiowania medycyny, a moja odmowa, jak zawsze ją rozczarowała. Do
tego musiałam znosić tego idiotę Felixa, na widok którego mnie
mdli. Oraz pytania Victorii, dlaczego mój chłopak nie mógł wpaść
przynajmniej na chwilę.
Czasami miałam wielką ochotę, powiedzieć
jej prosto w twarz całą
prawdę na temat tego jak podle postepuję, aby obserwować jej reakcję i oburzenie moim postępowaniem.
Przebywanie w rodzinnym domu poza spędzaniem czasu na rozmowach
dotyczących zupełnie nie interesujących mnie tematów, wypełniała
także tęsknota za towarzystwem Richarda. Nawet pobyt z rodziną
byłby do zniesienia, gdyby on był tam razem ze mną. Poza
wymienieniem się życzeniami, nie miałam
okazji
z
nim dłużej porozmawiać, podczas ubiegłych dni.
Najważniejszym
jednak powodem mojej radości jest nadzieja, że Richard naprawdę
rozstał się z April, tak jak obiecał. Według
mojej wiedzy, powinien zrobić to wczoraj, dlatego też, nie próbowałam kontaktować się z nim ubiegłego dnia. Chcąc dać mu
możliwość poukładania wszystkiego.
Wyczekuję jego pojawienia się z niecierpliwością. Dlaczego akurat
tym razem, każdy dostał pozwolenie na indywidualną podróż, przez
co nie mogę uzyskać tak ważnej dla mnie wiedzy.
Wszyscy
praktycznie już dotarli, poza Richardem, Karlem i Andreasem. Osobami
na które czekam najbardziej, no może za wyjątkiem Wellingera.
Chociaż w ostatnim czasie, zaprzestał swoich nienawistnych spojrzeń
kierowanych w moim kierunku. Być
może
w
najbliższym czasie, nastąpi
jakiś przełom pomiędzy nami, który
poprawi nasze kontakty.
W
końcu dostrzegam pojawienie
się Karla.
Z
uśmiechem podchodzę do niego.
-
Nareszcie jesteś. Cieszę się, że Cię widzę - obejmuję go
przyjaźnie. W
ostatnim czasie brakowało mi jego obecności.
-
Ja też się za Tobą stęskniłem. Zaniosę tylko rzeczy i
koniecznie musisz mi opowiedzieć jak tam święta z rodzinką. Nie
pozabijaliście się nawzajem? - patrzę na niego gniewnym
wzrokiem, na który reaguje głośnym śmiechem.
-
Bardzo zabawne, zaraz nic Ci nie powiem - grożę żartobliwie.
-
Naprawdę nie podzielisz się wrażeniami z najlepszym przyjacielem.
Jesteś niemiła Lili. Uważaj bo jeszcze się obrażę - zauważam,
że Karl ma dzisiaj świetny humor. Co bardzo mnie cieszy.
-
Ja dopiero mogę Ci pokazać jak jestem niemiła. Ale teraz zajmij
się rozpakowaniem
tych rzeczy. Swoją drogą na co Ci tego tyle? Masz zamiar nie wracać
do domu, aż do zakończenia sezonu? - Geiger wziął ze sobą, chyba
połowę
domu.
Przecież to
tylko kolejne zawody, a nie wyprawa na Antarktydę.
-
To jedna z najbardziej prestiżowych imprez w sezonie. Muszę się
chyba jakoś prezentować, w końcu nigdy nic nie wiadomo - nie
jestem w stanie powstrzymać śmiechu, który po
pewnym czasie,
przyprawia mnie o ból brzucha.
-
W takim razie radzę wziąć Ci się już teraz za wnoszenie tych
bagaży, bo noc Cię zastanie. Przy okazji informuję Cię, że winda
nie działa - teraz to Karl ma ochotę mnie zabić. Ale w końcu to
nie ja ją zepsułam. Przybieram niewinną minę i patrzę jak w mozolnym
tempie pokonuje schody, ze swoim pokaźnym bagażem.
Przez
podziwianie zmagań Geigera ze schodami, nie zauważam, że ktoś od
dłuższego czasu stoi niedaleko mnie.
Gdy
w końcu patrzę w bok. Zauważam Richarda, który z uśmiechem
patrzy na mnie. Zastanawiam się czy mogę zaryzykować powitanie się
z nim tutaj, gdzie wszyscy mogą nas zobaczyć.
Jednak
pojawienie się Andreasa, skutecznie rujnuje moje plany.
Na
dodatek, nieoczekiwanie Wellinger staje naprzeciwko mnie.
-
Cześć Lilianno. Jak święta? - nie wierzę, że Andreas, z własnej
i
nieprzymuszonej
woli postanowił ze mną, po raz pierwszy normalnie porozmawiać.
-
Nie najgorzej. A Twoje? I wystarczy po prostu Lili. Nie lubię tego
oficjalnego zwrotu - zastanawiam się, co stoi za jego zmianą
nastawienia do mnie.
-
Myślałem, że tylko przyjaciele się tak
do
Ciebie zwracają. Ale jeśli chcesz będę mówił Lili. A święta
jak zwykle za szybko się skończyły - domyślam się, że uwielbia
ten czas. Na
pewno cieszy się z niego, bardziej ode mnie.
-
Idę na górę. To do zobaczenia - dodaje
-
Do
zobaczenia
- wpatruję się w jego oddalającą
się
postać, nadal nie wierząc, że był dla mnie miły.
-
Może teraz w końcu przywitasz się ze mną? - słyszę za sobą
głos, który uwielbiam.
-
No nie wiem, niech będzie - mówię odwracając się w jego
stronę.
-
W takim razie chodź - Richard prowadzi mnie w stronę bocznego
korytarza, którego wcześniej nie zauważyłam.
Gdy
tylko znikamy spoza zasięgu wzroku osób znajdujących się głównym
holu. Nasze usta się spotykają i bez pamięci zatracamy się w
pocałunkach. Pragnąc
nadrobić stracony czas, kiedy to nie mogliśmy się zobaczyć.
W
końcu gdy zaczyna brakować nam powietrza, odsuwamy się od
siebie.
-
Miło
Cię widzieć
- mówię z uśmiechem.
-
Ciebie
też – odpowiada.
Nic
więcej nie muszę
mówić, wszystko inne może wyczytać z mojego
spojrzenia.
Całą tęsknotę i radość z ponownego zobaczenia się.
-
Lili, wiem że to Ci się nie spodoba, ale muszę to powiedzieć
teraz - już wiem, że za chwilę
poinformuje mnie o czymś, co sprawi, że stracę humor.
-
O co chodzi? - mówię niepewnie.
-
Nie powiedziałem April. Chciałem, ale dowiedziała się, że jej
rodzice się rozwodzą i nie potrafiłem zdołować jej jeszcze
bardziej - cały moja
nadzieja znika.
Zastanawiam się ile to jeszcze potrwa. Te sekretne spotkania i
wszelkie tajemnice.
-
To na pewno nie jest dla niej łatwe, ale dla mnie nasza sytuacja też
nie jest. Najpierw nie rozstałeś się z nią przez jej pracę,
teraz rozwód rodziców. Nie chcę robić Ci wyrzutów, jednak boję
się, że znajdzie się jeszcze tysiące takich powodów. I wszystko
to potrwa jeszcze długi czas. Pomyślałeś
przy tym o mnie i jak ja się czuję
-najbardziej boję się , że utkniemy w tym położeniu, a ja nie
mam żadnego
wpływu
na zmianę tego, co
aktualnie się dzieje.
-
Wcale tak nie będzie. Niedługo naprawdę to zakończę.
-
Wiesz
ile razy już to słyszałam? - jestem tym wszystkim zmęczona.
-
Jest jeszcze coś - dostrzegam
jego zdenerwowanie i domyślam się, że to będzie jeszcze gorsza
wiadomość.
-
No powiedz to w końcu - niecierpliwię się, gdy od dłuższej chwili
milczy.
-
April pojawi się na najbliższych zawodach. Zapewne się poznacie.
Chciałem uprzedzić Cię wcześniej, domyślam się że nie będzie
to dla Ciebie przyjemne
- myśl o spotkaniu twarzą w twarz z jego narzeczoną, paraliżuje
mnie. Dodatkowo coś mi tu nie pasuje. Skoro podobno od dawna im się
nie układa, to April fatygowałaby się, aby wspierać Richarda w
zawodach?
Mam
dość tych wszystkich rewelacji.
-
Przepraszam, ale muszę to wszystko sobie poukładać. Poza tym
obiecałam Karlowi, że spędzę z nim trochę czasu - mam zamiar,
oddalić się od niego. Ale powstrzymuje mnie, łapiąc za rękę.
-
Poczekaj. Wiem, że wszystko się skomplikowało, ale nie chcę żeby
przez to, coś między nami się popsuło - patrzę na niego i
mam ochotę powiedzieć, że to on swoim postępowaniem wszystko
komplikuje, ale powstrzymuję się, nie chcąc wywołać kolejnej
sprzeczki.
-
Postaram się zachować spokój, podczas spotkania z Twoją
narzeczoną. Nie spodziewałam się takich niezręcznych momentów.
Więc
chcę wszystko przemyśleć.
Naprawdę
muszę już iść - nie wiem jak zareaguję, widząc ich jutro
razem. To będzie bolesny widok.
-
Zobaczymy się później? - patrzy na mnie z nadzieją.
-
Postaram się - w tym momencie, jedyne
czego
chcę to
zostać sama.
Dlaczego
znowu nie dotrzymał słowa? Powoli mam dość czekania na zrobienie
przez niego kroku do przodu, który zmieniłby oblicze naszej
relacji. Dodatkowo mam jutro stanąć na przeciwko jego narzeczonej i
kłamać jej prosto w oczy. To wszystko zaczyna mnie przytłaczać.
Ciągłe
rozstania, tęsknota, ukrywanie, że pomiędzy nami coś jest. A
najgorsze w tym wszystkim jest nieustanne przeciąganie w czasie jego
rozstania z April. Zaczynam zastanawiać się, czy on rzeczywiście
chce tego rozstania. Ale
myśl, że to wszystko jest tylko kolejną moją pomyłką w życiu, jest nie
do zniesienia.
-
Co się stało? Niedawno byłaś taka wesoła, a teraz wyglądasz
jakby stała się jakaś tragedia - nie udało mi się udawać przed
Karlem, że ze mną wszystko w porządku. Jedno spojrzenie na moją
twarz i zauważył moją zmianę nastroju. Co ja mam mu powiedzieć.
-
Nic się nie stało - próbuję przekonać siebie i jego, siląc się
na uśmiech.
-
Lili, przecież widzę. Nie uda Ci się mnie oszukać. Ostatnio
często masz takie wahania nastrojów. Nie wiem tylko, co jest tego
przyczyną - gdybyś wiedział, zapewne
znienawidziłbyś
mnie.
-
Po prostu odbyłam z kimś niemiłą dla mnie rozmowę - próbuję
trzymać się jak najbardziej prawdy, ponieważ mam dość kłamstw.
-
Znowu Andreas, miał do Ciebie jakieś pretensje? - Karl nie ma
zamiaru odpuścić.
-
Nie. Nawet dzisiaj normalnie rozmawialiśmy, stosunki między nami
nie są już takie napięte. Proszę
porozmawiajmy
o czymś innym, opowiedz lepiej czy tym razem prezenty dla rodziny
były trafione - próbuję zmienić temat.
Karl
patrzy na mnie z troską i zmartwieniem, ale postanawia sobie
odpuścić temat mojego nie najlepszego samopoczucia.
-
Dzięki Tobie były. Siostra tak długo mnie męczyła, że w końcu
musiałem jej powiedzieć, kto mi pomógł wybrać podarunek dla
niej. Od razu się domyśliła, że to nie był mój pomysł. Z
chęcią by Cię poznała - patrzę na niego, zastanawiając się,
czy zdradził komuś z rodziny swoje prawdziwe uczucia wobec mnie.
-
Może kiedyś uda się nam spotkać - nie miałabym nic przeciwko
temu.
-
A może w wolnym czasie, po prostu odwiedziłabyś ze
mną moich rodziców? - zaskakuje mnie tą propozycją.
-
Nie wiem czy to dobry pomysł. Jako
kogo byś mnie przedstawił?
Mogliby uznać, że jesteśmy razem - związek z nim, na
pewno nie powodowały u mnie takich rozterek jak ten, w którym tkwię
obecnie. Jeśli można to w ogóle związkiem
nazwać.
Nieoczekiwanie
Karl kładzie swoją dłoń na mojej.
-
Wiem, że nie powinienem wracać do tematu moich uczuć względem
Twojej osoby, ale naprawdę definitywnie nie mam u Ciebie szans? -
słysząc to pytanie zastanawiam się, co mam mu odpowiedzieć. W
mojej głowie zaczyna panować mętlik.
-
Nie wiem - tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.
-
Przynajmniej nie przekreśliłaś
mnie ostatecznie, a to daje mi jakąś nadzieję - dostrzegam
uśmiech na jego twarzy.
Uświadamiam
sobie, że on naprawdę nie ma zamiaru, spróbować wyzbyć
się wobec mnie głębszych uczuć. I jest w stanie czekać na to, że
być może kiedyś zmienię zdanie, względem
naszej relacji.
-
Karl, możemy porozmawiać - nieoczekiwanie Richard, postanowił
złożyć wizytę Geigerowi.
-
Widzę, że jednak jesteś zajęty, więc nie będę przeszkadzał -
dostrzegam
jego niezadowoloną minę i podążam za jego
wzrokiem z niezrozumieniem.
Wtedy uświadamiam sobie, że Karl wciąż trzyma swoją dłoń na
mojej.
-
Poczekaj i tak miałam się zbierać. Więc zostawię was samych –
mówię
szybko, gdy ma zamiar wyjść i to ja opuszczam
pomieszczenie.
Wracam
przez korytarz z plikiem dokumentów w ręku, mając zamiar zająć
się ich przejrzeniem. Boję się jutrzejszego dnia i własnej
reakcji na widok April. Oby tylko jutrzejszy dzień nie okazał się
tak zły, jak sądzę że będzie.
Z drugiej strony, już nie da się chyba bardziej skomplikować
mojego życia.
_____________________
Pojawienie się April, może skomplikować wszystko jeszcze bardziej. Do tego Karl nie daje za wygraną. A jakby tego było mało, ktoś zacznie kojarzyć fakty i domyślać się, że coś łączy Lili z Richardem.
Co tu się zadziało :o
OdpowiedzUsuńTo Lili z Richardem dadzą jakieś powody, przed które będzie można się domyśleć że coś ich łączy? Może April ich przyłapie czy coś :P stawiam jednak na któregoś z dwójki Andi - Karl
Jeju ja bym chyba wydłubała oczy Richardowi, że tak pogrywa, tej lasce też ;-;
Cieszy mnie jednak, że Andreas powoli przekonuje się do Lili i udaje im się odbyć coraz to dłuższe rozmowy :D
Już nie mogę się doczekać co będzie dalej :DD
A kto zacznie się domyślać? Czyżby Wellinger? :D
OdpowiedzUsuńOch, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! ;*
No nieźle akcja się rozkręca :D Uwielbiam to, że dodajesz tak często rozdziały <3
OdpowiedzUsuń