wtorek, 4 kwietnia 2017

Rozdział 13

Turniej Czterech Skoczni rozpoczyna się już jutro, mimo że świąteczna atmosfera nie zdążyła jeszcze opaść. A w głowach większości, znajdują się wspomnienia choinki, prezentów i stołu uginającego się pod ciężarem najwymyślniejszych potraw. Chyba jako jedyna ze wszystkich zgromadzonych cieszę się z tego, że Boże Narodzenie minęło. Spędziłam je z rodziną i mimo, że obyło się bez kłótni i wzajemnego wypominania sobie zdarzeń z przeszłości, to nie był to zbyt przyjazny czas. Rodzice wciąż rozmawiali o ostatnich postępach w medycynie, zaprezentowanych na konferencji naukowej w Szwajcarii, z czego większość informacji była dla mnie kompletnie niezrozumiała. Po raz kolejny dała o sobie znać moja odmienność od rodziny i minięcie się z zaplanowaną przez nich moją przyszłością. Mama bezskutecznie setny raz,  próbowała namówić mnie, do podjęcia studiowania medycyny, a moja odmowa, jak zawsze ją rozczarowała. Do tego musiałam znosić tego idiotę Felixa, na widok którego mnie mdli. Oraz pytania Victorii, dlaczego mój chłopak nie mógł wpaść przynajmniej na chwilę.




 Czasami miałam wielką ochotę, powiedzieć jej prosto w twarz całą prawdę na temat tego jak podle postepuję, aby obserwować jej reakcję i oburzenie moim postępowaniem. 




Przebywanie w rodzinnym domu poza spędzaniem czasu na rozmowach dotyczących zupełnie nie interesujących mnie tematów, wypełniała także tęsknota za towarzystwem Richarda. Nawet pobyt z rodziną byłby do zniesienia, gdyby on był tam razem ze mną. Poza wymienieniem się życzeniami, nie miałam okazji z nim dłużej porozmawiać, podczas ubiegłych dni.  




Najważniejszym jednak powodem mojej radości jest nadzieja, że Richard naprawdę rozstał się z April, tak jak obiecał. Według mojej wiedzy, powinien zrobić to wczoraj, dlatego też, nie próbowałam kontaktować się z nim ubiegłego dnia. Chcąc dać mu możliwość poukładania wszystkiego. Wyczekuję jego pojawienia się z niecierpliwością. Dlaczego akurat tym razem, każdy dostał pozwolenie na indywidualną podróż, przez co nie mogę uzyskać tak ważnej dla mnie wiedzy.
Wszyscy praktycznie już dotarli, poza Richardem, Karlem i Andreasem. Osobami na które czekam najbardziej, no może za wyjątkiem Wellingera. Chociaż w ostatnim czasie, zaprzestał swoich nienawistnych spojrzeń kierowanych w moim kierunku. Być może w najbliższym czasie, nastąpi jakiś przełom pomiędzy nami, który poprawi nasze kontakty.






W końcu dostrzegam pojawienie się Karla. Z uśmiechem podchodzę do niego.
- Nareszcie jesteś. Cieszę się, że Cię widzę - obejmuję go przyjaźnie. W ostatnim czasie brakowało mi jego obecności. 
- Ja też się za Tobą stęskniłem. Zaniosę tylko rzeczy i koniecznie musisz mi opowiedzieć jak tam święta z rodzinką. Nie pozabijaliście się nawzajem? - patrzę na niego gniewnym wzrokiem, na który reaguje głośnym śmiechem.
- Bardzo zabawne, zaraz nic Ci nie powiem - grożę żartobliwie.
- Naprawdę nie podzielisz się wrażeniami z najlepszym przyjacielem. Jesteś niemiła Lili. Uważaj bo jeszcze się obrażę - zauważam, że Karl ma dzisiaj świetny humor. Co bardzo mnie cieszy.
- Ja dopiero mogę Ci pokazać jak jestem niemiła. Ale teraz zajmij się rozpakowaniem tych rzeczy. Swoją drogą na co Ci tego tyle? Masz zamiar nie wracać do domu, aż do zakończenia sezonu? - Geiger wziął ze sobą, chyba połowę domu. Przecież to tylko kolejne zawody, a nie wyprawa na Antarktydę. 
- To jedna z najbardziej prestiżowych imprez w sezonie. Muszę się chyba jakoś prezentować, w końcu nigdy nic nie wiadomo - nie jestem w stanie powstrzymać śmiechu, który po pewnym czasie, przyprawia mnie o ból brzucha.
- W takim razie radzę wziąć Ci się już teraz za wnoszenie tych bagaży, bo noc Cię zastanie. Przy okazji informuję Cię, że winda nie działa - teraz to Karl ma ochotę mnie zabić. Ale w końcu to nie ja ją zepsułam. Przybieram niewinną minę i patrzę jak w mozolnym tempie pokonuje schody, ze swoim pokaźnym bagażem.




Przez podziwianie zmagań Geigera ze schodami, nie zauważam, że ktoś od dłuższego czasu stoi niedaleko mnie.

Gdy w końcu patrzę w bok. Zauważam Richarda, który z uśmiechem patrzy na mnie. Zastanawiam się czy mogę zaryzykować powitanie się z nim tutaj, gdzie wszyscy mogą nas zobaczyć.
Jednak pojawienie się Andreasa, skutecznie rujnuje moje plany.
Na dodatek, nieoczekiwanie Wellinger staje naprzeciwko mnie.
- Cześć Lilianno. Jak święta? - nie wierzę, że Andreas, z własnej i nieprzymuszonej woli postanowił ze mną, po raz pierwszy normalnie porozmawiać.
- Nie najgorzej. A Twoje? I wystarczy po prostu Lili. Nie lubię tego oficjalnego zwrotu - zastanawiam się, co stoi za jego zmianą nastawienia do mnie.
- Myślałem, że tylko przyjaciele się tak do Ciebie zwracają. Ale jeśli chcesz będę mówił Lili. A święta jak zwykle za szybko się skończyły - domyślam się, że uwielbia ten czas. Na pewno cieszy się z niego, bardziej ode mnie.
- Idę na górę. To do zobaczenia - dodaje
- Do zobaczenia - wpatruję się w jego oddalającą się postać, nadal nie wierząc, że był dla mnie miły.





- Może teraz w końcu przywitasz się ze mną? - słyszę za sobą głos, który uwielbiam.
- No nie wiem, niech będzie - mówię odwracając się w jego stronę.
- W takim razie chodź - Richard prowadzi mnie w stronę bocznego korytarza, którego wcześniej nie zauważyłam.





Gdy tylko znikamy spoza zasięgu wzroku osób znajdujących się głównym holu. Nasze usta się spotykają i bez pamięci zatracamy się w pocałunkach. Pragnąc nadrobić stracony czas, kiedy to nie mogliśmy się zobaczyć.

W końcu gdy zaczyna brakować nam powietrza, odsuwamy się od siebie.
- Miło Cię widzieć - mówię z uśmiechem.
- Ciebie też – odpowiada.
Nic więcej nie mus mówić, wszystko inne może wyczytać z mojego spojrzenia. Całą tęsknotę i radość z ponownego zobaczenia się.





- Lili, wiem że to Ci się nie spodoba, ale muszę to powiedzieć teraz - już wiem, że za chwilę poinformuje mnie o czymś, co sprawi, że stracę humor.
- O co chodzi? - mówię niepewnie.
- Nie powiedziałem April. Chciałem, ale dowiedziała się, że jej rodzice się rozwodzą i nie potrafiłem zdołować jej jeszcze bardziej - cały moja nadzieja znika. Zastanawiam się ile to jeszcze potrwa. Te sekretne spotkania i wszelkie tajemnice.
- To na pewno nie jest dla niej łatwe, ale dla mnie nasza sytuacja też nie jest. Najpierw nie rozstałeś się z nią przez jej pracę, teraz rozwód rodziców. Nie chcę robić Ci wyrzutów, jednak boję się, że znajdzie się jeszcze tysiące takich powodów. I wszystko to potrwa jeszcze długi czas. Pomyślałeś przy tym o mnie i jak ja się czuję -najbardziej boję się , że utkniemy w tym położeniu, a ja nie mam żadnego wpływu na zmianę tego, co aktualnie się dzieje.
- Wcale tak nie będzie. Niedługo naprawdę to zakończę.
- Wiesz ile razy już to słyszałam? - jestem tym wszystkim zmęczona.

- Jest jeszcze coś - dostrzegam jego zdenerwowanie i domyślam się, że to będzie jeszcze gorsza wiadomość.
- No powiedz to w końcu - niecierpliwię się, gdy od dłuższej chwili milczy.
- April pojawi się na najbliższych zawodach. Zapewne się poznacie. Chciałem uprzedzić Cię wcześniej, domyślam się że nie będzie to dla Ciebie przyjemne - myśl o spotkaniu twarzą w twarz z jego narzeczoną, paraliżuje mnie. Dodatkowo coś mi tu nie pasuje. Skoro podobno od dawna im się nie układa, to April fatygowałaby się, aby wspierać Richarda w zawodach? Mam dość tych wszystkich rewelacji.





- Przepraszam, ale muszę to wszystko sobie poukładać. Poza tym obiecałam Karlowi, że spędzę z nim trochę czasu - mam zamiar, oddalić się od niego. Ale powstrzymuje mnie, łapiąc za rękę.
- Poczekaj. Wiem, że wszystko się skomplikowało, ale nie chcę żeby przez to, coś między nami się popsuło - patrzę na niego i mam ochotę powiedzieć, że to on swoim postępowaniem wszystko komplikuje, ale powstrzymuję się, nie chcąc wywołać kolejnej sprzeczki. 
- Postaram się zachować spokój, podczas spotkania z Twoją narzeczoną. Nie spodziewałam się takich niezręcznych momentów. Więc chcę wszystko przemyśleć. Naprawdę muszę już iść - nie wiem jak zareaguję, widząc ich jutro razem. To będzie bolesny widok.
- Zobaczymy się później? - patrzy na mnie z nadzieją.
- Postaram się - w tym momencie, jedyne czego chcę to zostać sama.






Dlaczego znowu nie dotrzymał słowa? Powoli mam dość czekania na zrobienie przez niego kroku do przodu, który zmieniłby oblicze naszej relacji. Dodatkowo mam jutro stanąć na przeciwko jego narzeczonej i kłamać jej prosto w oczy. To wszystko zaczyna mnie przytłaczać. Ciągłe rozstania, tęsknota, ukrywanie, że pomiędzy nami coś jest. A najgorsze w tym wszystkim jest nieustanne przeciąganie w czasie jego rozstania z April. Zaczynam zastanawiać się, czy on rzeczywiście chce tego rozstania. Ale myśl, że to wszystko jest tylko kolejną moją pomyłką w życiu, jest nie do zniesienia.







- Co się stało? Niedawno byłaś taka wesoła, a teraz wyglądasz jakby stała się jakaś tragedia - nie udało mi się udawać przed Karlem, że ze mną wszystko w porządku. Jedno spojrzenie na moją twarz i zauważył moją zmianę nastroju. Co ja mam mu powiedzieć.
- Nic się nie stało - próbuję przekonać siebie i jego, siląc się na uśmiech.
- Lili, przecież widzę. Nie uda Ci się mnie oszukać. Ostatnio często masz takie wahania nastrojów. Nie wiem tylko, co jest tego przyczyną - gdybyś wiedział, zapewne znienawidziłbyś mnie.
- Po prostu odbyłam z kimś niemiłą dla mnie rozmowę - próbuję trzymać się jak najbardziej prawdy, ponieważ mam dość kłamstw.
- Znowu Andreas, miał do Ciebie jakieś pretensje? - Karl nie ma zamiaru odpuścić.
- Nie. Nawet dzisiaj normalnie rozmawialiśmy, stosunki między nami nie są już takie napięte. Proszę porozmawiajmy o czymś innym, opowiedz lepiej czy tym razem prezenty dla rodziny były trafione - próbuję zmienić temat.
Karl patrzy na mnie z troską i zmartwieniem, ale postanawia sobie odpuścić temat mojego nie najlepszego samopoczucia.
- Dzięki Tobie były. Siostra tak długo mnie męczyła, że w końcu musiałem jej powiedzieć, kto mi pomógł wybrać podarunek dla niej. Od razu się domyśliła, że to nie był mój pomysł. Z chęcią by Cię poznała - patrzę na niego, zastanawiając się, czy zdradził komuś z rodziny swoje prawdziwe uczucia wobec mnie.
- Może kiedyś uda się nam spotkać - nie miałabym nic przeciwko temu.
- A może w wolnym czasie, po prostu odwiedziłabyś ze mną moich rodziców? - zaskakuje mnie tą propozycją.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Jako kogo byś mnie przedstawił? Mogliby uznać, że jesteśmy razem - związek z nim, na pewno nie powodowały u mnie takich rozterek jak ten, w którym tkwię obecnie. Jeśli można to w ogóle związkiem nazwać.
Nieoczekiwanie Karl kładzie swoją dłoń na mojej.
- Wiem, że nie powinienem wracać do tematu moich uczuć względem Twojej osoby, ale naprawdę definitywnie nie mam u Ciebie szans? - słysząc to pytanie zastanawiam się, co mam mu odpowiedzieć. W mojej głowie zaczyna panować mętlik.
- Nie wiem - tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.
- Przynajmniej nie przekreśliłaś mnie ostatecznie, a to daje mi jakąś nadzieję - dostrzegam uśmiech na jego twarzy.




Uświadamiam sobie, że on naprawdę nie ma zamiaru, spróbować wyzbyć się wobec mnie głębszych uczuć. I jest w stanie czekać na to, że być może kiedyś zmienię zdanie, względem naszej relacji.




- Karl, możemy porozmawiać - nieoczekiwanie Richard, postanowił złożyć wizytę Geigerowi.
- Widzę, że jednak jesteś zajęty, więc nie będę przeszkadzał - dostrzegam jego niezadowoloną minę i podążam za jego wzrokiem z niezrozumieniem. Wtedy uświadamiam sobie, że Karl wciąż trzyma swoją dłoń na mojej.
- Poczekaj i tak miałam się zbierać. Więc zostawię was samych – mówię szybko, gdy ma zamiar wyjść i to ja opuszczam pomieszczenie.





Wracam przez korytarz z plikiem dokumentów w ręku, mając zamiar zająć się ich przejrzeniem. Boję się jutrzejszego dnia i własnej reakcji na widok April. Oby tylko jutrzejszy dzień nie okazał się tak zły, jak sądzę że będzie. Z drugiej strony, już nie da się chyba bardziej skomplikować mojego życia.








_____________________

Pojawienie się April,  może skomplikować wszystko jeszcze bardziej. Do tego Karl nie daje za wygraną.  A jakby tego było mało, ktoś zacznie kojarzyć fakty i  domyślać się, że coś łączy Lili z Richardem. 

3 komentarze:

  1. Co tu się zadziało :o
    To Lili z Richardem dadzą jakieś powody, przed które będzie można się domyśleć że coś ich łączy? Może April ich przyłapie czy coś :P stawiam jednak na któregoś z dwójki Andi - Karl
    Jeju ja bym chyba wydłubała oczy Richardowi, że tak pogrywa, tej lasce też ;-;
    Cieszy mnie jednak, że Andreas powoli przekonuje się do Lili i udaje im się odbyć coraz to dłuższe rozmowy :D
    Już nie mogę się doczekać co będzie dalej :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. A kto zacznie się domyślać? Czyżby Wellinger? :D
    Och, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle akcja się rozkręca :D Uwielbiam to, że dodajesz tak często rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń