piątek, 7 kwietnia 2017

Rozdział 15

Od kilku godzin siedzę na parapecie, wpatrując się tępo w widok za oknem. Oczy zaczerwienione i zmęczone od nieustannego płaczu, nie są w stanie zarejestrować niczego poza konturami elementów krajobrazu. Mimo zmęczenia i ogólnego poczucia rozbicia, nie jestem w stanie zmusić się do snu. Nieustannie odtwarzam w myślach przykre dla mnie wydarzenia, które rozegrały się kilka godzin temu.





Ze stanu otępienia, w którym trwam już od długiego czasu, wyrywa mnie dźwięk pukania do drzwi. Staram się je ignorować, nie zważając na osobę po drugiej stronie, ani możliwe konsekwencje jakie niesie za sobą zignorowanie obowiązków, z których powinnam się wywiązać, a zamiast ich wykonania, rozpaczam. Pragnę jedynie być sama i spróbować zrozumieć, dlaczego Richard potraktował mnie w taki sposób. To najgorszy dzień mojego życia, który ciągnie się w nieskończoność.





- Lili, wiem że tam jesteś. Otwórz, proszę Cię - słyszę stłumiony przez drzwi głos Karla.
Po dłuższym zastanowieniu, postanawiam wpuścić przyjaciela, wiedząc że i tak sobie nie odpuści.
Uchylam delikatnie drzwi, a rażące światło wydobywające się z korytarza, boleśnie rani moje oczy, przyzwyczajone do ciemności w pokoju.
Geiger bez chwili zastanowienia wchodzi do środka, na wypadek gdybym postanowiła się rozmyślić. Następnie zapala światło, ukazując mój fatalny stan.




- Boże. Nie spodziewałem się, że jest aż tak źle - po wypowiedzeniu tych słów, przytula mnie do siebie, a ja po raz kolejny zaczynam płakać.
- Wiem co się stało, może nie wszystko, ale wystarczająco - mówi cicho, a ja zaczynam się bać jego reakcji na poznanie przyczyny mojego stanu. Jestem też ciekawa od kogo się dowiedział.
- Jest mi tak strasznie głupio. Przepraszam Cię za wszystkie kłamstwa i tajemnice. Zrozumiem też, jak zaraz po prostu wyjdziesz, nie chcąc mnie dłużej znać - właśnie spełnia się moja największa obawa, która prześladowała mnie od dawna. Karl poznał przynajmniej część mojego sekretu.
- Posłuchaj mnie, może nie pochwalam tego wszystkiego, co wydarzyło się pomiędzy wami, ale nie mam zamiaru Cię oceniać - odczuwam ulgę, słysząc to i zdobywam się ma odwagę, żeby spojrzeć na niego.

- Jesteś najlepszym człowiekiem jakiego spotkałam. Dziękuję Ci, że przy mnie jesteś - być może, szczera rozmowa z kimś bliskim pomoże mi bardziej niż przeżywanie wszystkiego w samotności.
- Zawsze będę przy Tobie i pomogę Ci we wszystkim. Ale chciałbym żebyś opowiedziała mi wszystko od początku. Andreas nie zdradził mi zbyt wiele. Nie miej też do niego o to żalu, zrobił to bo się o Ciebie martwił, widząc że jesteś w bardzo złym stanie.






Przez kolejną godzinę staram się wszystko wyjaśnić Karlowi, wspomnienia powodują ogromne cierpienie. Momentami muszę robić dłuższe przerwy, nie będąc w stanie kontynuować. W końcu w swojej opowieści dochodzę do wydarzeń z dzisiejszego dnia.
- Zabije Richarda, przy najbliższej możliwej okazji - to pierwsza reakcja Karla, na poznanie całej prawdy.
- Ja też byłam świadoma tego, co robię. Przecież do niczego mnie nie zmuszał. Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego - mimo, że Freitag zachował się okropnie, nie chcę żeby tylko on został obarczony całą winą.
- Postaram się, skoro mnie prosisz. Ale Lili, dlaczego się w to wplątałaś, przecież Cię ostrzegałem. Chciałem oszczędzić Ci tego stanu, w którym teraz jesteś - mój rozmówca, nie potrafi zrozumieć czym się kierowałam.
- Nie wiem Karl. Może to wszystko stało się dlatego, że serce nie chciało współpracować z rozumem i nie zważało na znaki ostrzegawcze. Naprawdę nie wiem. Dostałam jednak nauczkę za swoje postępowanie. Szkoda tylko, że jest tak trudna do zniesienia - już teraz wiem, że próba powrotu do normalności będzie czasochłonna i niezwykle mozolna.




- Teraz i tak, nic nie zmienimy. Czasu nie da się cofnąć. Musisz tylko zapomnieć o nim i uporać się z uczuciami - Geiger powtarza tylko to, co sama wiem.
- Żeby to wszystko było takie proste. Nie da się kogoś przestać kochać w jednej chwili, nawet jeśli było to uczucie nieodwzajemnione. To musi przyjść z czasem - zastanawiam się jak długi będzie to okres, w przypadku mojej osoby.
- Będę Cię wspierał. Możesz na mnie liczyć- zapewnienie Karla, jest budujące.
- A teraz musisz odpocząć. Zobaczysz, jutro wszystko wyda się łatwiejsze - Karl próbuję mnie pocieszyć.
- Nie wiem, czy uda mi się zasnąć. Mógłbyś poczekać do tego czasu - proszę go żeby przy mnie został, bo potrzebuję czyjeś obecności.
- Oczywiście, że zostanę. Posiedzę przy Tobie, jeśli ma to Ci w czymś pomóc.
Zmuszam się do podniesienia kącików ust, imitując tym uśmiech. Następnie udaję się do łazienki, aby umyć zmęczoną twarz zimną wodą, która przynosi otrzeźwienie.
Wracam do pokoju i bez słowa sprzeciwu kładę się do łóżka, czekając na sen, który przyniesie przynajmniej minimalne ukojenie.





Już chwilę po obudzeniu, wydarzenia wczorajszego dnia po raz kolejny są dominującymi myślami w mojej głowie. Postanawiam jednak, spróbować wziąć się w garść i nie załamać się całkowicie, bo nie ma to najmniejszego sensu. Jedynym moim celem na najbliższe dni, jest przetrwanie turnieju i powrót do domu, aby odciąć się od bolesnej dla mnie rzeczywistości. 




Próbuję zająć się wyznaczoną dla mnie pracą. Wbrew przypuszczeniom idzie mi ona całkiem sprawnie. Jednak tylko do momentu gdy orientuję się, że będę potrzebowała podpisu Andreasa. Doskonale wiem z kim dzieli pokój Wellinger, a na pewno nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie z Freitagiem. Przecież żeby tego uniknąć, nawet śniadanie, które przyniósł mi Karl na moją prośbę, zjadłam w pokoju. 



Po skończeniu wszystkiego, postanawiam się przemóc i udać pod pokój Andreasa, mając nadzieję że to on otworzy. Biorę głęboki wdech i niepewnie pukam do drzwi. Po chwili słyszę jak ktoś zmierza w ich kierunku i je otwiera. Staję na przeciwko Richarda, przeklinając w myślach swojego pecha.
- Mógłbyś zawołać Andreasa, potrzebuję jego podpisu? - pytam chłodno, nie patrząc na niego.
- Nie ma go. Wyszedł gdzieś przed chwilą - dlaczego akurat teraz, Wellinger postanowił urządzać sobie spacery.
- W takim razie byłabym wdzięczna, jeśli przekazałbyś mu żeby przyszedł do mnie jak wróci - staram się zachować spokojny ton głosu.
- Dobrze, powiem mu - słysząc to, mam zamiar odejść, ale czuję jak próbuje mnie zatrzymać łapiąc za nadgarstek prawej ręki.




- Poczekaj. Możemy porozmawiać? - patrzę na niego i zauważam, że też nie jest w najlepszym stanie.
- Nie sądzisz, że nie mamy o czym? Wczoraj wszystko stało się jasne - próbuję wydostać rękę z uścisku, ponieważ jego dotyk, przywołuje niepożądane reakcje.
- Nic nie jest jasne. Wiem, że to wszystko moja wina, ale nie jest tak jak uważasz. Nigdy się Tobą nie bawiłem. Naprawdę wiele dla mnie znaczysz.
- To i tak nie ma już znaczenia, co uważam. Wybrałeś April, wkrótce będziecie małżeństwem. Dla mnie nie ma miejsca w Twoim życiu - dopada mnie świadomość wypowiedzianych słów i czuję przeszywający ból.
- To wcale nie tak, że ją wybrałem. Wszystko Ci zaraz wytłumaczę - czekam na to, aż ponownie coś powie.  


Naprawdę gdy Ciebie poznałem, między mną a April, nie było najlepiej. Ostatnio coś się jednak zmieniło, a ze względu na to ile nas łączyło, chciałem dać jej szansę. April za wszelką cenę starała się ratować naszą relację i przez to przeciągałem rozstanie z nią. A w święta, przy całej rodzinie wpadła na pomysł ślubu, zupełnie zaskoczony, nie wiedziałem, co zrobić i mimowolnie się zgodziłem. A potem jeszcze ta wieść o rozstaniu jej rodziców. Wiedziałem, że potrzebuje wsparcia i nie mogłem jej wtedy zostawić - słucham jego tłumaczeń w milczeniu.
- To dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy? Tylko pozwoliłeś żebym dowiedziała się o wszystkim w taki sposób. To było zdecydowanie gorsze niż gdybyś sam mi to przekazał - nie rozumiem jego postępowania.
- Bo miałem nadzieję, że jakimś cudem uda mi się wszystko poukładać w głowie i w końcu zdecyduję się na bycie z Tobą, albo próbę odbudowania związku z April, zanim odkryjesz prawdę. Zdawałem sobie sprawę, że gdybym sam powiedział Ci o wszystkim, to zakończyłabyś wszystko tak jak wczoraj. Teraz wiem, że nie powinienem być egoistyczny

i być z Tobą po prostu szczery. Może wtedy byś tak nie cierpiała, ale nie chciałem Cię stracić, co i tak nastąpiło. Przepraszam za to, że okazałem się kolejną osobą, która Cię skrzywdziła, mimo obietnic, że tego nie zrobię. Po prostu pogubiłem się w swoich uczuciach i sam już nie wiem co czuję - ja mam jednak inne zdanie na ten temat.
- Uważam, że jednak podświadomie wiesz. Wczoraj gdy kazałam Ci wybrać, zostałeś przy niej. To ją kochasz, mną mogłeś być zauroczony, zafascynowany. Ale to nie wystarczy i sam doskonale o tym wiesz. Będzie lepiej jak zapomnimy o tym, co było między nami. Zresztą nie długo przestaniemy się widywać, co tylko to ułatwi - wiem, że to jedyna rozsądna decyzja.




- O czym Ty mówisz? - Richard patrzy na mnie z niepokojem.
- Zdecydowałam, że po zakończeniu sezonu, rezygnuję z pracy. A teraz naprawdę muszę już iść - postanawiam go poinformować o swoich planach, sama nie wiem dlaczego.
- Nie rób tego. Przecież wiem, ile ta praca dla Ciebie znaczy - próbuje wpłynąć na zmianę mojej decyzji.
- Poradzę sobie. Mam do Ciebie jednak ostatnią prośbę. Ograniczmy w tym czasie, który jeszcze do tego pozostał, nasz kontakt do absolutnego minimum, przepraszam ale w obecnej sytuacji nie potrafię inaczej - nie czekając na jego odpowiedź, odchodzę zostawiając go bez szansy na jakiś protest.






-Trzymasz się jakoś? - pyta Andreas, gdy podpisał już wszystkie potrzebne mi dokumenty.
- Przynajmniej się staram - odpowiadam bez przekonania.
- Naprawdę współczuję Ci, że tak wszystko wyszło, ale chcesz to, co było między wami, zostawić w takim stanie? - patrzę na niego z niezrozumieniem.
- A co ja mogę zrobić? Zostałam okłamana i zraniona. Ale to nie jest najgorsze. On wczoraj dokonał ostatecznego wyboru. Ja już nie mam na to żadnego wpływu. To z April chce spędzić swoje życie, nie ze mną - najbardziej żałuję tego, że się w nim zakochałam. Przez to myśl, że będzie mężem innej, jest jeszcze trudniejsza do zaakceptowania.
- Nigdy nie uwierzę w to, że będzie z nią bardziej szczęśliwy niż z Tobą. Ani przez moment podczas trwania ich związku, nie widziałem go bardziej radosnego niż w momentach gdy wracał po spotkaniach z Tobą. Ale przez to, że jest skończonym idiotą i boi się zaryzykować. Niszczy życie sobie, tobie i w dodatku April, która zasługuje na kogoś, kto będzie z nią z miłości, a nie poczucia obowiązku czy przyzwyczajenia - Andreas miesza mi w głowie i sama nie wiem, co mam już myśleć.
- Dlaczego mówisz to mnie? Ktoś inny powinien to usłyszeć. Ja już nie mam zamiaru, wtrącać  się w ich związek.




Nasza rozmowę przerywa pojawienie się Karla.
- Andi za 10 minut mamy odprawę. Więc powinniśmy już iść, inaczej się spóźnimy - wzrok Wellingera sugeruje, że wróci jeszcze ze mną do tego tematu, w najbliższym możliwym czasie.
- A do Ciebie Lili, wpadnę po jej zakończeniu - słyszę głos Geigera, po czym zostaję sama.





Zastanawiam się nad tym, czy gdybym mogła cofnąć czas, postąpiłabym inaczej i nie dopuściła do tego, co było pomiędzy mną i Richardem. Dochodzę jednak do wniosku, że mimo tego, co teraz przeżywam było warto. W końcu gdyby nie on, nie zaznałabym tych paru momentów szczęścia i wszystkich powodów do uśmiechu, które wywołał. Szkoda tylko, że moje szczęście było ulotną chwilą, a cena za nią jest niezwykle wysoka. Ale jak widać los nie zaplanował dla nas wspólnej przyszłości.





____________________________________________________

W kolejnych rozdziałach nie przewiduję już, tyle smutku i żalu. To opowiadanie posiada w mojej głowie, dwa alternatywne zakończenia. Dalsza część historii, zależy teraz od tego, na które w końcu się zdecyduję. A wybór nie jest wcale łatwy. Liczę jednak na to, że które by to nie było, to znajdzie u was poparcie. ;)

3 komentarze:

  1. Oczywiście, że niezależnie co wybierzesz, będziesz miała moje poparcie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozytywne zakończenie poproszę! ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Co by nie było, jak by się nie skończyło i tak będzie wspaniałe :D
    Hdndns cieszę się, że Andi robi się taki miły w stosunku do głównej bohaterki. Tak, wiem piszę to pod każdym rozdziałem, w którym pojawia się Welli :P Richard zachowuje się jak dziecko, sam nie wie czego chce i oczekuje, że Lili byłaby zdolna czekać na niego całe życie, pff. Wszystko przed nią!
    Jeju, jak ja znam te rozterki. Jesteś sobie w trakcie pisania i nagle decydujesz się na coś innego, ehh.
    No to ja czekam na te szczęśliwe chwile co się tu mają pojawić.
    Do następnego! :D

    OdpowiedzUsuń