Od
kilku godzin siedzę na parapecie, wpatrując się tępo w widok za
oknem. Oczy zaczerwienione i zmęczone od nieustannego płaczu, nie
są w stanie zarejestrować niczego poza konturami elementów
krajobrazu. Mimo zmęczenia i ogólnego poczucia rozbicia, nie jestem
w stanie zmusić się do snu. Nieustannie odtwarzam w myślach
przykre dla mnie wydarzenia, które rozegrały się kilka godzin
temu.
Ze
stanu otępienia, w którym trwam już od długiego czasu, wyrywa
mnie dźwięk pukania do drzwi. Staram się je ignorować, nie
zważając na osobę po drugiej stronie, ani możliwe konsekwencje
jakie niesie za sobą zignorowanie obowiązków, z których powinnam
się wywiązać, a
zamiast ich wykonania, rozpaczam.
Pragnę jedynie być sama i spróbować zrozumieć, dlaczego Richard
potraktował mnie w taki sposób. To najgorszy dzień mojego życia,
który ciągnie się w nieskończoność.
-
Lili, wiem że tam jesteś. Otwórz, proszę Cię - słyszę
stłumiony przez drzwi głos Karla.
Po
dłuższym zastanowieniu, postanawiam wpuścić przyjaciela, wiedząc
że i tak sobie nie odpuści.
Uchylam
delikatnie drzwi, a rażące światło wydobywające się z
korytarza, boleśnie rani moje oczy, przyzwyczajone do ciemności w
pokoju.
Geiger
bez chwili zastanowienia wchodzi do środka, na wypadek gdybym
postanowiła się rozmyślić. Następnie zapala światło, ukazując
mój fatalny stan.
-
Boże. Nie spodziewałem się, że jest aż tak źle - po
wypowiedzeniu tych słów, przytula mnie do siebie, a ja po raz
kolejny zaczynam płakać.
-
Wiem co się stało, może nie wszystko, ale wystarczająco - mówi
cicho, a ja zaczynam się
bać jego
reakcji na poznanie przyczyny mojego stanu. Jestem też ciekawa od
kogo się dowiedział.
-
Jest mi tak strasznie głupio. Przepraszam Cię za wszystkie kłamstwa
i tajemnice. Zrozumiem też, jak zaraz po prostu wyjdziesz, nie chcąc
mnie dłużej znać - właśnie spełnia się moja największa obawa,
która prześladowała mnie od dawna. Karl poznał przynajmniej część
mojego sekretu.
-
Posłuchaj mnie, może nie pochwalam tego wszystkiego, co
wydarzyło się pomiędzy wami,
ale nie mam zamiaru Cię oceniać - odczuwam ulgę, słysząc to i
zdobywam się ma odwagę, żeby spojrzeć na niego.
-
Jesteś najlepszym człowiekiem jakiego spotkałam. Dziękuję Ci, że
przy mnie jesteś - być może, szczera rozmowa z kimś bliskim
pomoże mi bardziej niż przeżywanie wszystkiego w samotności.
-
Zawsze będę przy Tobie i pomogę Ci we wszystkim. Ale chciałbym
żebyś opowiedziała mi wszystko od początku. Andreas nie zdradził
mi zbyt wiele. Nie miej też do niego o to żalu, zrobił to bo się
o Ciebie martwił, widząc że jesteś w bardzo złym stanie.
Przez
kolejną godzinę staram się wszystko wyjaśnić Karlowi,
wspomnienia
powodują ogromne cierpienie. Momentami muszę robić dłuższe
przerwy, nie będąc w stanie kontynuować. W końcu w swojej
opowieści dochodzę do wydarzeń z dzisiejszego dnia.
-
Zabije Richarda, przy najbliższej możliwej okazji - to pierwsza
reakcja Karla, na poznanie całej prawdy.
-
Ja też byłam świadoma tego, co robię. Przecież do niczego mnie
nie zmuszał. Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego - mimo, że
Freitag zachował się okropnie, nie chcę żeby tylko on został
obarczony całą winą.
-
Postaram się, skoro mnie prosisz. Ale Lili, dlaczego się w to
wplątałaś, przecież Cię ostrzegałem. Chciałem oszczędzić Ci
tego stanu, w którym teraz jesteś - mój rozmówca, nie potrafi
zrozumieć czym się kierowałam.
-
Nie wiem Karl. Może to
wszystko stało się dlatego,
że serce nie chciało współpracować z rozumem i nie zważało na
znaki ostrzegawcze. Naprawdę nie wiem. Dostałam jednak nauczkę za
swoje postępowanie. Szkoda tylko, że jest tak trudna do zniesienia
- już teraz wiem, że próba powrotu do normalności będzie
czasochłonna i niezwykle mozolna.
-
Teraz i
tak, nic nie zmienimy.
Czasu nie da się cofnąć. Musisz tylko zapomnieć o nim i uporać
się z uczuciami - Geiger powtarza tylko to, co sama wiem.
-
Żeby to wszystko było takie proste. Nie da się kogoś przestać
kochać w jednej chwili, nawet jeśli było to uczucie
nieodwzajemnione. To musi przyjść z czasem - zastanawiam się jak
długi będzie
to okres, w przypadku mojej osoby.
-
Będę Cię wspierał. Możesz na mnie liczyć- zapewnienie Karla,
jest budujące.
-
A teraz musisz odpocząć.
Zobaczysz,
jutro wszystko wyda się łatwiejsze - Karl próbuję mnie
pocieszyć.
-
Nie wiem, czy uda mi się zasnąć. Mógłbyś poczekać do tego
czasu - proszę go żeby przy mnie został, bo potrzebuję czyjeś
obecności.
-
Oczywiście, że zostanę. Posiedzę przy Tobie, jeśli ma to Ci w
czymś pomóc.
Zmuszam
się do podniesienia kącików ust, imitując tym uśmiech. Następnie
udaję się do łazienki, aby umyć zmęczoną
twarz zimną wodą, która przynosi otrzeźwienie.
Wracam
do pokoju i bez słowa sprzeciwu kładę się do łóżka, czekając
na sen, który przyniesie przynajmniej
minimalne
ukojenie.
Już chwilę
po obudzeniu, wydarzenia wczorajszego dnia po raz kolejny są
dominującymi myślami w
mojej
głowie. Postanawiam jednak, spróbować wziąć się w garść i nie
załamać się całkowicie, bo nie ma to najmniejszego sensu. Jedynym
moim celem na najbliższe dni, jest przetrwanie turnieju i powrót do
domu, aby
odciąć się od bolesnej dla mnie rzeczywistości.
Próbuję
zająć się wyznaczoną dla mnie pracą. Wbrew przypuszczeniom idzie
mi ona całkiem sprawnie. Jednak tylko
do
momentu gdy orientuję się, że będę potrzebowała podpisu
Andreasa. Doskonale wiem z kim dzieli pokój Wellinger, a na pewno
nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie z Freitagiem. Przecież żeby
tego uniknąć, nawet śniadanie, które przyniósł mi Karl na moją
prośbę, zjadłam w pokoju.
Po
skończeniu wszystkiego, postanawiam się przemóc i udać pod pokój
Andreasa, mając nadzieję że to on otworzy. Biorę głęboki wdech
i niepewnie pukam do drzwi. Po chwili słyszę jak ktoś zmierza w
ich kierunku i je otwiera. Staję na przeciwko Richarda, przeklinając
w myślach swojego pecha.
-
Mógłbyś zawołać Andreasa, potrzebuję jego podpisu? - pytam
chłodno, nie patrząc na niego.
-
Nie ma go. Wyszedł gdzieś przed chwilą - dlaczego akurat teraz,
Wellinger postanowił urządzać sobie spacery.
-
W takim razie byłabym wdzięczna, jeśli przekazałbyś mu żeby
przyszedł do mnie jak wróci - staram się zachować spokojny ton
głosu.
-
Dobrze, powiem mu - słysząc to, mam zamiar odejść, ale czuję jak
próbuje mnie zatrzymać
łapiąc za nadgarstek prawej
ręki.
-
Poczekaj. Możemy porozmawiać? - patrzę na niego i zauważam, że
też nie jest w najlepszym stanie.
-
Nie sądzisz, że nie mamy o czym? Wczoraj wszystko stało się jasne
- próbuję wydostać rękę z uścisku, ponieważ jego dotyk,
przywołuje niepożądane reakcje.
-
Nic nie jest jasne. Wiem, że to wszystko moja wina, ale nie jest tak
jak uważasz. Nigdy się Tobą nie bawiłem. Naprawdę wiele dla mnie
znaczysz.
-
To i tak nie ma już znaczenia, co uważam. Wybrałeś April, wkrótce
będziecie małżeństwem. Dla mnie nie ma miejsca w Twoim życiu -
dopada mnie świadomość wypowiedzianych słów i czuję
przeszywający ból.
-
To wcale nie tak, że ją wybrałem. Wszystko Ci zaraz wytłumaczę - czekam na to, aż ponownie coś powie.
- Naprawdę
gdy Ciebie poznałem, między mną a April, nie
było
najlepiej. Ostatnio
coś się jednak
zmieniło,
a ze
względu na to ile nas łączyło, chciałem dać jej szansę. April
za wszelką cenę starała się ratować naszą relację i przez to
przeciągałem rozstanie z nią. A w święta, przy całej rodzinie
wpadła na pomysł ślubu, zupełnie zaskoczony,
nie wiedziałem, co zrobić i mimowolnie się zgodziłem. A potem
jeszcze ta wieść o rozstaniu jej rodziców. Wiedziałem, że
potrzebuje wsparcia i nie mogłem jej wtedy zostawić - słucham jego
tłumaczeń w milczeniu.
-
To dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy? Tylko pozwoliłeś żebym
dowiedziała się o wszystkim w taki sposób. To było zdecydowanie
gorsze niż gdybyś sam mi to przekazał - nie rozumiem jego
postępowania.
-
Bo miałem nadzieję, że jakimś cudem uda mi się wszystko
poukładać w głowie i w końcu zdecyduję się na bycie z Tobą,
albo próbę odbudowania związku z April, zanim odkryjesz prawdę.
Zdawałem sobie sprawę, że gdybym sam powiedział Ci o wszystkim,
to zakończyłabyś wszystko tak jak wczoraj. Teraz wiem, że nie
powinienem być egoistyczny
i
być z Tobą po prostu szczery. Może wtedy byś tak nie cierpiała, ale nie
chciałem Cię stracić, co i tak nastąpiło. Przepraszam za to, że
okazałem się kolejną osobą, która Cię skrzywdziła, mimo
obietnic, że tego nie zrobię. Po
prostu pogubiłem się w swoich uczuciach i sam już nie wiem co
czuję - ja mam jednak inne zdanie na ten temat.
-
Uważam, że jednak podświadomie wiesz. Wczoraj gdy kazałam Ci
wybrać, zostałeś przy niej. To ją kochasz, mną mogłeś być
zauroczony, zafascynowany. Ale to nie wystarczy i sam doskonale o tym
wiesz. Będzie lepiej jak zapomnimy o tym, co było między nami.
Zresztą nie długo przestaniemy się widywać, co tylko to ułatwi -
wiem, że to jedyna rozsądna decyzja.
-
O czym Ty mówisz? - Richard patrzy na mnie z niepokojem.
-
Zdecydowałam, że po zakończeniu sezonu, rezygnuję z pracy. A
teraz naprawdę muszę już iść - postanawiam go poinformować o
swoich planach, sama
nie wiem dlaczego.
-
Nie rób tego. Przecież wiem, ile ta praca dla Ciebie znaczy -
próbuje wpłynąć na zmianę mojej decyzji.
-
Poradzę sobie. Mam do Ciebie jednak ostatnią prośbę. Ograniczmy w
tym czasie, który jeszcze do tego pozostał, nasz kontakt do
absolutnego minimum, przepraszam ale w obecnej sytuacji nie potrafię
inaczej - nie czekając na jego odpowiedź, odchodzę zostawiając go
bez szansy na jakiś protest.
-Trzymasz
się jakoś? - pyta Andreas, gdy podpisał już wszystkie potrzebne
mi dokumenty.
-
Przynajmniej się staram - odpowiadam bez przekonania.
-
Naprawdę współczuję Ci, że tak wszystko wyszło, ale chcesz to,
co
było między wami, zostawić
w takim stanie? - patrzę na niego z niezrozumieniem.
-
A co ja mogę zrobić? Zostałam okłamana i zraniona. Ale to nie
jest najgorsze.
On wczoraj
dokonał ostatecznego
wyboru. Ja już nie mam na to żadnego wpływu. To z April chce
spędzić swoje życie, nie ze
mną - najbardziej żałuję tego, że się w nim zakochałam. Przez
to myśl, że będzie mężem innej, jest jeszcze trudniejsza do
zaakceptowania.
-
Nigdy nie uwierzę w to, że będzie z nią bardziej szczęśliwy niż
z Tobą. Ani przez moment podczas trwania ich związku, nie widziałem
go bardziej radosnego niż w momentach gdy wracał po spotkaniach z
Tobą. Ale przez to, że jest skończonym idiotą i boi się
zaryzykować. Niszczy życie sobie,
tobie
i w dodatku April, która zasługuje na kogoś, kto będzie z nią z
miłości, a nie poczucia obowiązku czy
przyzwyczajenia
- Andreas miesza mi w głowie i sama nie wiem, co mam już myśleć.
-
Dlaczego mówisz to mnie? Ktoś inny powinien to usłyszeć. Ja
już nie mam zamiaru, wtrącać się w ich związek.
Nasza
rozmowę przerywa pojawienie się Karla.
-
Andi za 10 minut mamy odprawę. Więc powinniśmy już iść, inaczej
się spóźnimy - wzrok Wellingera sugeruje, że wróci jeszcze ze
mną do tego tematu, w
najbliższym możliwym czasie.
-
A do Ciebie Lili, wpadnę po jej zakończeniu - słyszę głos
Geigera,
po czym zostaję sama.
Zastanawiam
się nad tym, czy gdybym mogła cofnąć czas, postąpiłabym inaczej
i nie dopuściła do tego, co było pomiędzy mną i Richardem.
Dochodzę jednak do wniosku, że mimo tego, co teraz przeżywam było
warto. W końcu gdyby nie on, nie zaznałabym tych
paru momentów
szczęścia
i wszystkich powodów do uśmiechu, które wywołał. Szkoda tylko,
że moje szczęście było
ulotną
chwilą, a cena za nią jest niezwykle wysoka.
Ale jak widać los nie zaplanował dla nas wspólnej przyszłości.
____________________________________________________
W kolejnych rozdziałach nie przewiduję już, tyle smutku i żalu. To opowiadanie posiada w mojej głowie, dwa alternatywne zakończenia. Dalsza część historii, zależy teraz od tego, na które w końcu się zdecyduję. A wybór nie jest wcale łatwy. Liczę jednak na to, że które by to nie było, to znajdzie u was poparcie. ;)
Oczywiście, że niezależnie co wybierzesz, będziesz miała moje poparcie! :D
OdpowiedzUsuńPozytywne zakończenie poproszę! ��
OdpowiedzUsuńCo by nie było, jak by się nie skończyło i tak będzie wspaniałe :D
OdpowiedzUsuńHdndns cieszę się, że Andi robi się taki miły w stosunku do głównej bohaterki. Tak, wiem piszę to pod każdym rozdziałem, w którym pojawia się Welli :P Richard zachowuje się jak dziecko, sam nie wie czego chce i oczekuje, że Lili byłaby zdolna czekać na niego całe życie, pff. Wszystko przed nią!
Jeju, jak ja znam te rozterki. Jesteś sobie w trakcie pisania i nagle decydujesz się na coś innego, ehh.
No to ja czekam na te szczęśliwe chwile co się tu mają pojawić.
Do następnego! :D