sobota, 8 kwietnia 2017

Rozdział 16

Powrót do domu, okazał się zbawienny. Znajome ściany, własny bezpieczny i przytulny kąt, pozwoliły mi przywrócić swój stan do normalności na tyle, że jestem w stanie egzystować i nie zalewam się płaczem, przy każdej możliwej okazji.





Spoglądam na zegarek, oczekując pojawienia się Karla, który wyjątkowo się dzisiaj spóźnia. Uparł się, żebym poszła z nim do kina na premierę filmu, którego wprost nie mógł się doczekać. Wiem, że próbuje na wszelkie sposoby poprawić mi humor i sprawić żebym nie myślała o tym, co wydarzyło się w Oberstdorfie. Nie wiem nawet, jak mam mu podziękować za to, że poświęca mi każdą wolną chwilę, nie oczekując nic w zamian.



Gdy w końcu Karl pojawił się przed moimi drzwiami, zapraszam go do domu i proszę żeby poczekał na mnie w salonie. Sama natomiast rozpoczynam poszukiwanie kluczy od domu, które umożliwią nam wyjście. Jak zawsze nie odłożyłam ich na miejsce, co teraz może sprawić, że się spóźnimy. Po długich poszukiwaniach odnajduje je w końcu na szafce kuchennej, przykryte ściereczką. Ze zgubą w ręku, udaję się w stronę przyjaciela.




- Znalazłam. Możemy iść - mówię, dostrzegając że Karl zajęty jest czytaniem rozsypanych ogłoszeń o pracę, po całym stoliku stojącym obok fotela, na którym aktualnie siedzi.
- Lili, po co ci te wszystkie ogłoszenia i to do tego z zagranicy? Myślałem, że jednak zdecydujesz się zostać z nami, a nawet jeśli jest to niemożliwe to poszukasz czegoś na miejscu - przeklinam swoje zapominalstwo, przez które muszę się teraz tłumaczyć.
- Ja tylko rozważam różne opcje. Nie zdecydowałam jeszcze ostatecznie co zrobię. Na pewno do końca sezonu, nigdzie się nie wybieram - mimo, że polubiłam obecną pracę, to przez to co się wydarzyło, nie wyobrażam sobie przebywania w obecności Richarda, dłużej niż do końca marca.
- Ale Austria? Naprawdę zastanawiasz się nad wyjazdem za granicę. Nie chcę żeby do tego doszło, wiesz że bardzo się do Ciebie przywiązałem - domyślam się, że mój wyjazd byłby trudnym przeżyciem dla Geigera.
- Obiecuję Ci, że pierwszy dowiesz się co postanowiłam. Nie martw się tym teraz, przez następne trzy miesiące, wiele się może jeszcze zmienić. A teraz chodźmy bo przegapisz to na co czekasz od miesięcy – Na szczęście wspomnienie o celu naszego dzisiejszego spotkania, wywołuje na twarzy Karla uśmiech.



- Mówiłem Ci, że ten film okaże się naprawdę bardzo dobry - to pierwsze słowa jakie Karl kieruje do mnie, po opuszczeniu budynku.
- Dobrze, przyznaję. Świetnie się bawiłam, ale po części to także zasługa Twojego towarzystwa - spoglądam na niego z uśmiechem.
- Jestem zawsze do usług. Chodź odprowadzę Cię do domu - idziemy przed siebie. Wdychając mroźne, rześkie powietrze. Nie myśląc o tym, co czeka nas w przyszłości, tylko ciesząc się ze spędzonego miło czasu.



Stojąc przed wejściem do mojego domu, patrzymy na siebie mając zamiar się pożegnać.
- Dziękuję za odprowadzenie i ogólnie za wszystko. Dobranoc Karl, zadzwoń jutro opowiesz mi jak było na treningu - mam zamiar złożyć pocałunek na jego policzku, gdy nieoczekiwanie odwraca głowę w taki sposób, że składam go w kąciku jego ust, prze co czuję się niezręcznie. Nieoczekiwanie Karl zamiar odsunąć się ode mnie na stosowną odległość, łączy nasze usta w pocałunku.

Szok jaki wywołał we mnie tym posunięciem, powoduje że nie od razu się od niego odsuwam. Jednak w chwili gdy odzyskuje zdolność myślenia bez wahania to robię.
- Przepraszam, nie mogę - nie potrafię odwzajemnić tego pocałunku.
- To ja przepraszam. Nie powinienem, rozumiem że jest dla Ciebie na wszystko za wcześnie. Po prostu o tym zapomnijmy. Dobranoc Lili, odezwę się jutro - patrzę na jego osobę, aż do momentu gdy znika za zakrętem.



Dzwoniący telefon, skutecznie uniemożliwia mi dalszy sen. Z poczuciem dezorientacji otwieram oczy i postanawiam poszukać źródła hałasu. Odnajduję telefon na szafce stojącej obok łóżka i odbieram połączenie.
- Słucham - mówię zaspanym głosem.
- Lili? Przepraszam, jeśli Cię obudziłam - słyszę głos cioci Agnes i jestem zdziwiona, jej tak wczesną próbą skontaktowania się ze mną.
- Nie szkodzi i tak powinnam zaraz wstawać. Coś się stało? - zaczynam się niepokoić.
- Nie, wszystko w porządku. Dzwonię bo od dawna się nie odzywasz i chciałam dowiedzieć się co u Ciebie - zdaję sobie sprawę, że ostatnimi czasy zaniedbałam kontakt z rodziną.
- Raz lepiej, raz gorzej. Jakoś sobie radzę - nie chcę wchodzić w szczegóły.

- Po twoim głosie słyszę, że raczej niestety gorzej. Mam dla Ciebie propozycję. Może przyjechałabyś do nas na kilka dni. Masz chyba teraz trochę wolnego, spędziłybyśmy razem trochę czasu. Dawno już nie miałyśmy na to okazji. Tym bardziej, że Twój wujek wyjechał służbowo i wróci dopiero za dwa tygodnie. Co ty na to? - zastanawiam się nad propozycją. To może być dobry pomysł. Zmienię otoczenie i nabiorę do wszystkiego dystansu.
- Zgoda, w takim razie powinnam być u Ciebie wieczorem. Zadzwonię jeszcze po drodze - kończę połączenie i postanawiam rozpocząć kolejny dzień, swojego bezsensownego życia.






Po niewielkim śniadaniu, składającego się z jednego tosta i kubka gorzkiej, czarnej kawy. Pakuję najpotrzebniejsze rzeczy na kilka następnych dni, ciesząc się że spędzę je z przychylnym dla mnie członkiem rodziny, który zawsze potrafił znaleźć dla mnie czas i zrozumienie.




Podczas drogi do domu cioci Agnes, powracają do mnie wspomnienia z czasów dzieciństwa. W każde wakacje próbowałam wybłagać u rodziców, możliwość spędzenia przynajmniej tygodnia u siostry mojej mamy - tak bardzo różnej od mojej rodzicielki. Ciepłej, potrafiącej zawsze wysłuchać i przede wszystkim nie oceniającej i krytykującej mnie na każdym kroku. Tylko w domu wujostwa mogłam doświadczyć prawdziwego smaku dzieciństwa i rodzicielskiej miłości. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego rodzice nie mogą zachowywać się tak jak Agnes i Herman, którzy mimo że nie posiadają własnych dzieci, potrafili zająć się mną lepiej niż moi prawdziwi rodzice. Pamiętam, że zawsze starali się mnie wspierać w rozwijaniu pasji i spełnianiu marzeń. Oraz, że mogłam przyjść do nich z każdym problemem, a wtedy wspólnie szukaliśmy jakiegoś rozwiązania. Z przyjemnością wróciłabym do tych czasów.




Późnym popołudniem, udaje mi się dotrzeć pod drewniany, dwupiętrowy domek, który mimo upływu wielu lat ani trochę się nie zmienił. Wciąż jest dla mnie azylem, miejscem pamiętającym wiele szczęśliwych chwil i ucieczką od otaczających mnie problemów.



Pukam do drzwi, które przekraczałam już niezliczoną ilość razy i czekam na pojawienie się cioci.
- Lili, w końcu jesteś. Tak się cieszę, że Cię widzę - przytula mnie do siebie, a ja wdycham znajomy zapach jej perfum.
- Ja też się za Tobą stęskniłam - mówię szczerze.





Wchodzimy w głąb domu, a ja zauważam, że także jego wnętrze nie uległo większym zmianom. Wciąż jest przytulnie i kolorowo. Całość daje niezwykle przyjemny dla oka widok.
- Rozgość się w salonie, ja tylko zaparzę nam herbaty i poszukam jakiś ciasteczek. W końcu musimy uczcić, Twój przyjazd tutaj - zgodnie z jej polecenie, udaję się do salonu i czekam na jej powrót.




Przyjemne ciepło płynące od rozpalonego kominka oraz kubka, który trzymam w dłoniach. Pomaga mi się rozgrzać i odprężyć.
- Teraz możemy spokojnie porozmawiać. Powiesz mi co się stało? Widzę przecież, że nie jest to jakaś błahostka. Już dawno nie widziałam u Ciebie takiej ponurej miny - ciocia Agnes obdarza mnie życzliwym spojrzeniem. Postanawiam zdobyć się na odwagę i opowiedzieć jej wszystko o moim romansie z Richardem. Mając nadzieję, że zrozumie i ofiaruje swoje wsparcie.





- Skarbie, tak mi przykro. Domyślam się, że musi Ci być ciężko się z tym wszystkim pogodzić - to pierwsze słowa jakie wypowiada od dłuższego czasu, kiedy to słuchała mojej opowieści nie chcąc mi przerywać.
- Ciociu, wiem że muszę o nim zapomnieć. Naprawdę się staram, tylko jakoś mi to nie wychodzi.
- Lili, zapominanie o kimś kogo się kocha, nigdy nie będzie łatwe. Bo miłość wcale nie jest czymś prostym, szczególnie jeszcze w takim przypadku jak Twój. Zacznijmy od tego czy jesteś absolutnie pewna, że chcesz zapomnieć - zadaje mi pytanie, na które nie potrafię znaleźć właściwej odpowiedzi.
- Nie ma znaczenia, czego ja chcę. W życiu nie dostajemy przecież tego, co oczekujemy - doskonale wiem, że to czego ja chcę jest niemożliwe do zdobycia.
- Więc co zamierzasz dalej? - chce poznać moje plany na przyszłość.
- Nie wiem. Jeszcze nie zdecydowałam, ale zastanawiam się nad wyjazdem do Austrii. Nowe miejsce, nowe znajomości, doświadczenia. Może to jest dobre rozwiązanie i sposób na ułożenie sobie życia, skoro tutaj nie potrafię - wyjazd wydaje się być coraz bardziej kuszący.
- Pamiętaj tylko, że ucieczka nie jest rozwiązaniem. No i co z tym drugim chłopakiem. Karlem? Tak? - ciocia przypomina mi o Geigerze.

- On bardzo mi pomaga. O lepszym przyjacielu nie mogłam marzyć. Tylko, że nie potrafię obdarzyć go takimi uczuciami na jakie zasługuje. Czasami nawet chciałabym móc go pokochać, ale nie da się przecież zmusić do miłości. A Karl nie zasługuje na udawanie przeze mnie, że darzę go czymś głębszym niż przyjaźń - wracam wspomnieniami do naszego wczorajszego pocałunku, który może i był przyjemny, ale nie wywoływał żadnych większych uczuć czy wrażeń.
- Dzieje się tak, bo Twoje serce należy do kogoś innego – słyszę słowa wypowiadane z pewnością w głosie, przez moją rozmówczynię.
- Szkoda tylko, że jego nie należy do mnie – czuję w ustach gorycz wypowiedzianych słów.
- Lili musisz mieć nadzieję, że to nie musi się tak zakończyć. Może jest jeszcze szansa - tym razem nie mogę się z nią zgodzić.
- Nie ciociu. Wszystko między nami jest skończone. A ja prędzej czy później, w końcu to zrozumiem. Porozmawiajmy lepiej o czymś weselszym. Bo nasze spotkanie zaczyna wyglądać jak stypa - próbuję skupić się na czymś innym.
- No dobrze. To opowiedz mi, co słuchać u mojej drugiej siostrzenicy, która chyba nigdy się do mnie nie przekona. Nadal jest z tym nie wychowanym łowcą majątków - nie mogę powstrzymać śmiechu, gdy słyszę jak określiła Felixa. Między innymi za to ją kocham, że potrafi poprawić mi nawet najbardziej zepsuty humor.






Przed północą, gdy leżę już w ciepłym i wygodnym łóżku. A świeża pościel pachnie znajomym i ulubionym zapachem lawendy. Dochodzę do wniosku, że przyjazd tutaj był mi bardzo potrzebny. Od jutra mam zamiar z optymizmem patrzeć w przyszłość i spróbować odnaleźć szczęście, tym razem nie tracąc go przez własną głupotę. Przecież musi gdzieś na mnie czekać. Z dużą wiarą i poczuciem przekonania co do tego, odpływam do krainy Morfeusza. 



___________________________________________________

Rozdział przejściowy, jednak mimo wszystko  zawierający istotne fakty, dla przyszłych wydarzeń. 😊

2 komentarze:

  1. Czekam na kolejny, bo jestem ciekawa, co wymyślisz. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. RYSIEK ŁE AR JU? :(
    No tam nieźle z Geigerem było :o
    Jestem ciekawa co wymyślisz, teraz będę się zastanawiać czy ten pocałunek, będzie miał jakieś znaczenie w dalszych wydarzeniach. Już się nie mogę doczekać :D
    Do następnego ^^

    OdpowiedzUsuń