Po
spędzeniu kilku dni w towarzystwie cioci Agnes, które
minęły
na niekończących się rozmowach, zjedzeniu tony słodyczy i
spacerach w położonym w niedalekiej okolicy lesie, gdzie
mogłam w ciszy, przemyśleć wszystkie dręczące mnie myśli.
Czuję, że zyskałam energię i pozytywne nastawienie do swojej
przyszłości. Teraz mogę stawić czoła, wszystkiemu co mnie
ostatnio spotkało.
Znowu
znajduję
się przed
budynkiem, gdzie
swoją siedzibę ma Niemiecki
Związek, w miejscu gdzie wszystko się zaczęło. Za niedługą chwilę ma odbyć
się w nim spotkanie, dotyczące zbliżających się mistrzostw
świata. Zupełnie nie rozumiem czego ma dotyczyć, przecież
wszystkie najważniejsze kwestie z nimi związane, znamy na
pamięć.
Naciskam
odpowiedni przycisk na panelu w windzie i opieram się o jej chłodną
taflę, przymykając oczy. Psychicznie przygotowuję się na
spotkanie z Freitagiem, które jest nieuniknione, bojąc się że nie
uporałam się jeszcze na tyle z naszym końcem, aby przebywać w
jego obecności bez poczucia żalu i wracania do przeszłości.
Słyszę charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi i wychodzę na
przestronny korytarz w poszukiwaniu, wyznaczonego na to spotkanie
pokoju.
Już
z daleka dostrzegam Andreasa i Karla, którzy z niezwykłą ekspresją
o czymś dyskutują. Kto by niedawno pomyślał,
że będę się cieszyła z widoku Wellingera. Jednakże przez wzgląd
na ostatnie wydarzenia, okazał się w porządku i mimo nie
najlepszego początku naszej znajomości, naprawdę go polubiłam.
Gdy jestem już w bardzo bliskiej od nich odległości, zauważam ich
dziwną
próbę zmiany zachowania, która trwa od momentu gdy mnie zobaczyli.
-
Cześć wam. O czym tak rozmawiacie?
- dostrzegam
ich zmieszane miny.
-
O niczym ważnym. Nudne sprawy, które na pewno Cię nie
zainteresują. Lepiej opowiedz, co u Ciebie słychać - Karl próbuje
zmienić temat. A ja jestem prawie pewna, że próbują coś ukryć.
Utwierdza mnie w tym dziwne zachowanie Andreasa, który wygląda jak gdyby próbował schować przede mną, coś co trzyma w ręku.
-
Możecie przestać udawać i powiedzieć o co chodzi? Przecież
widzę, że chcecie coś przede mną zataić-
patrzę na nich ze zniecierpliwieniem. Jednak oni uparcie milczą,
patrząc jeden na drugiego.
-
W porządku, ja jej powiem - słyszę jak Andreas w końcu się
łamie. Natomiast mina Karla sugeruje, że nie jest z tego
zadowolony, abym za moment poznała prawdę.
-
Wczoraj spotkałem się z April. Chciała żebym coś Ci przekazał,
ponieważ sama nie ma do Ciebie ani numeru telefonu, ani nie zna
Twojego adresu - nic z tego nie rozumiem. I zaczynam się z tego
powodu denerwować.
-
Nie miałem wyjścia i musiałem się zgodzić, a dzisiaj wraz z
Karlem doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jak jednak
zachowamy to dla siebie
- Wellinger coraz bardziej zbacza z głównego tematu.
-
Andreas, możesz przejść do sedna sprawy? - pytam, chcąc to mieć
za sobą.
-
W porządku. Tylko się nie denerwuj. To zaproszenie na ślub April i
Richarda. On pewnie nic nie wie, że April postanowiła zaprosić
także Ciebie - Andreas wręcza mi ozdobne zaproszenie, trzymane do
tej pory poza zasięgiem mojego wzroku.
Patrzę
na wykaligrafowane, złote litery na pierwszej stronie, które kuszą sprawdzeniem całej zawartości. Jednakże nie jestem w
stanie otworzyć
go i przeczytać,
jakie informacje zawiera w środku. Mimo lekkości papieru, czuję
jak gdyby ważyło tonę. Właśnie
mam przed sobą namacalny dowód i potwierdzenie, że Richard był
tylko kolejną pomyłką w moim życiu. Postanawiam
nie pokazywać
moim rozmówcą, że ta informacja dotknęła mnie w jakikolwiek
sposób. Starając się zachowywać naturalnie.
-
Widać, że przygotowania do ślubu idą w najlepsze. April ma
naprawdę dobry gust, zaproszenia są bardzo
ładne. Jednak raczej nie skorzystam z możliwości pojawienia się
na tej uroczystości - próbuję mówić normalnym głosem.
-
Lili nie musisz udawać, że to Cię nie rusza. Przecież widać, że
cierpisz - Karl patrzy na mnie z troską.
-
Cierpię bo byłam skończoną kretynką i teraz ponoszę tylko
konsekwencje, swojej naiwności. Chodźmy do środka, zebranie zaraz
się zacznie - wchodzę
do środka, nie
patrząc na to, czy za mną idą. Znajduję
się w
dużym
pomieszczeniu,
a moje spojrzenie spotyka się ze wzrokiem Freitaga.
Natychmiast
odwracam głowę i zajmuję miejsce z dala od niego, aby nie ulec
pokusie spoglądania
na niego w
chwilach słabości.
Po
chwili dostrzegam,
że Karl zajmuje miejsce obok mnie. Cieszę się, że przynajmniej
nie jestem tutaj sama i
mam obok siebie osobę, na którą zawsze mogę liczyć.
Gdy
spotkanie trwa już od blisko czterdziestu minut, a informacje jakie
są nam przekazywane, znam na
pamięć,
powoli przestaję słuchać monotonnego głosu osoby prowadzącej,
wyznaczonej przez prezesa. Domyślam
się, że pewnie to jakiś początkujący stażysta, ponieważ jest
bardzo zdenerwowany i słyszę jak drży mu głos z przejęcia.
Powierzono mu w końcu tak ważne zadanie. Rozumiem go, gdyż
niedawno byłam w podobnej sytuacji do niego. Moją uwagę przykuwają
jednak nowe informacje, o których do tej pory nie słyszałam.
-
Chcemy żeby wszystko podczas mistrzostw, które nieubłaganie się
zbliżają, było zapięte na ostatni guzik.
Dlatego też postanowiliśmy, że wyznaczone osoby zamiast udać się
na zawody, które odbędą się niedługo
w Japonii. Przeprowadzą mały
rekonesans w Finlandii, tak jak mają w zamiaru zrobić także
inne
drużyny. Dopilnują
czy wszystko jest na swoim miejscu pod względem logistycznym i
technicznym. Prezes zdecydował, że powinni tego dokonać osoba ze
sztabu i jeden członek drużyny, w końcu według
niego, to
oni powinni mieć ostateczny głos.
Oraz zdecydować, czy
warunki spełnione przez organizatorów są wystarczająco komfortowe
- zaczyna mi się to wszystko, coraz mniej podobać.
-
Po naradach zdecydowaliśmy, że to pani Kastner będzie najlepszą
osobą do wykonania tego zadania - nie mogę uwierzyć, że zostanie
mi powierzona taka odpowiedzialność. Jestem
pewna, że prezes Związku, który od początku mnie nie lubi maczał
w
tym palce. Aby mnie przetestować, czy naprawdę coś potrafię. A
w razie potknięcia, zwolnić z zadowoleniem. Nie mam zamiaru jednak
dać mu tej satysfakcji.
Do tego nie mam pojęcia, kto zostanie wytypowany ze skoczków. Modlę
się, aby to Geiger okazał się moim kompanem
w niedoli.
-
Co do zawodnika, nie wytypowaliśmy nikogo konkretnego. Może ktoś
jest chętny zgłosić się na ochotnika?- słyszę
zachęcający głos, osoby przewodniczącej spotkaniu.
-
Ja, bardzo chętnie - słyszę głos, którego w życiu bym się nie
spodziewała i odejmuje mi mowę.
-
W takim razie ustalone. Panna Lilianna i pan Richard, postarają się
o to, żeby wszystkiego dopilnować. Spotkanie uważam za zakończone,
proszę o pozostanie tylko tej dwójki, a reszcie zebranej dziękuję
za przybycie i uwagę - nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej, byłam
tak wściekła jak teraz. W co on sobie pogrywa? Patrzę na Karla,
który również nie kryje swej złości oraz na Andreasa, który z
powodu niedowierzania
w to, co się dzieje zakrztusił się wodą.
-
Mam na Ciebie poczekać? - słyszę ciche pytanie Geigera, gdy zbiera
się do wyjścia.
-
Nie musisz,
poradzę sobie. Do zobaczenia - nie chcę mieszkać go w to
wszystko.
-
W porządku, trzymaj się - ściska moja dłoń w geście otuchy i
opuszcza pomieszczenie.
Następne
piętnaście minut spędzam na poznawaniu szczegółów wyjazdu i
określaniu tego, co powinnam sprawdzić gdy będę już na miejscu.
Z niezwykłą
upartością
wpatruję się tylko w mojego rozmówcę, ignorując obecność
Freitaga.
-
To chyba wszystko. Jeśli pojawiłyby się jakieś pytania, proszę o
kontakt. Służę
pomocą
- z wielką ulgą przyjmuję słowa, informujące
o możliwości opuszczenia tego budynku
i kieruję się do drzwi.
Czekając
na windę, próbuję poukładać sobie w głowie ostatnie wydarzenia.
Jednak przerwa mi tą czynność, pojawienie się przy mnie
Richarda.
-
Możesz mi wytłumaczyć, co Ty wyprawiasz? Przecież Cię prosiłam,
żebyś trzymał się ode mnie z daleka - żądam od niego
wyjaśnień.
-
Kiedy nie potrafię. A ten wyjazd to jedyna okazja, do naprawienia
naszych relacji - zastanawiam się, co on sobie wyobraża.
-
Naszych relacji nie da się już naprawić i doskonale o tym wiesz.
Mało tego, robisz coś takiego po tym, jak dostałam dziś
zaproszenie na Twój ślub - przypominam sobie o zaproszeniu,
znajdującym się obecnie w mojej torebce.
-
Przepraszam za to, ale April się uparła, żeby
zaprosić też Ciebie. Nie mogłem jej powstrzymać -
widzę, że czuje się głupio, jednak
wcale mnie to nie wzrusza.
-
Jakoś dziwnie się śpieszycie z zawarciem sakramentu małżeństwa.
Czyżby wasz związek, aż tak odżył? - nie potrafię sobie darować
tej drobnej uszczypliwości.
-
Doskonale wiesz, że nie. Wciąż mam wątpliwości, czy postąpiłem
słusznie - zupełnie nie rozumiem jego postępowania. Według
mnie on zmienia zdanie, przynajmniej dwa razy na minutę.
-
Dlatego, że nagle masz jakieś wątpliwości. Postanowiłeś we
wszystko po raz kolejny, wmieszać moją osobę? -mam dość bycia
kimś, na kim testuje swoje niezdecydowanie i rozterki.
-
Jest jeszcze czas, żebyś się z kimś zamienił. Na przykład z
Karlem. Proszę
Cię, nie utrudniaj mi wszystkiego
- mam nadzieję, że uda mi się jakoś przekonać go do zmiany
zdania, na temat wspólnej podróży do skandynawskiego kraju.
-
Nie mam zamiaru się
z nikim zamieniać.
Byłem
świadomy tego, co robię. Poza
tym, Lili
czy nie możemy na czas pobytu w Finlandii, zapomnieć o wszystkim,
co się stało i spędzić
ten czas razem. Zobaczymy do czego nas to doprowadzi. Możesz
zrobić to dla mnie?
- dlaczego on znowu próbuje mieszać w moim życiu.
-
Nie mam zamiaru drugi raz Ci zaufać. Nie chcę cierpieć jeszcze
bardziej niż ostatnio. Przestań próbować mną manipulować i
bawić się moimi uczuciami. Zajmij się April i waszym ślubem, a mi
pozwól w końcu ułożyć sobie życie bez Ciebie. Bo przypominam
Ci, że to była Twoja decyzja - mimo, że nadal go kocham, nie mogę
pozwolić żeby pomiędzy nami, po raz kolejny do czegoś
doszło.
Nie
czekając na jego odpowiedź i
pojawienie się oczekiwanej windy,
postanawiam zejść schodami
i
znaleźć się jak najdalej od niego.
Całe
to dzisiejsze wydarzenie to jakaś ironia losu. Przecież jeszcze
jakiś czas temu, możliwość przebywania tylko z nim w tak
sprzyjających warunkach, przyjęłabym z niesamowitą radością.
Natomiast w obecnej sytuacji, wygląda to jak spełnienie jednego z
najgorszych koszmarów.
Obawiam
się tego wyjazdu. Nie
dość, że nie ufam jemu to jeszcze w jego
obecności, nie ufam samej sobie. Boję się tego, że Richard
znajdzie jakiś sposób żebym ponownie mu uległa, ponieważ
doskonale zdaję sobie sprawę, że mimo tego co się wydarzyło, od
początku naszej znajomości mam słabość do jego osoby i nie
potrafię mu odmawiać. Co
może wykorzystać. A
wszystko to, może doprowadzić do mojej ostatecznej zguby, z której
już się nie pozbieram.
Dzisiejszy
dzień,
utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że muszę zmienić pracę.
Przecież gdy April zostanie w końcu jego żoną, przebywanie w jego
obecności stanie się jeszcze trudniejsze do zniesienia. A poczucie,
że to ja mogłam być na jej miejscu, gdyby tylko wszystko co mówił
nie okazało się kompletnym kłamstwem, będzie nie do
wytrzymania.
Pozostało
mi tylko znaleźć w sobie siłę i przetrwać te kilka nadchodzących
dni w Finlandii. Uświadamiając przy tym Freitagowi, że nasza
wspólna przygoda dobiegła końca, tamtego grudniowego dnia w
Oberstdorfie i
nie mam najmniejszego zamiaru tego zmieniać.
________________________________________
Jak sądzicie, co wydarzy się w mroźnej i wietrznej Finlandii? Czy będzie to miejsce, gdzie drogi naszej dwójki bohaterów, ostatecznie się rozejdą? A może, pewien irytujący osobnik, w końcu zmądrzeje ( na co chyba bym nie liczyła, przynajmniej jeszcze nie teraz). Wszystko niedługo się wyjaśni. Do końca też już bliżej niż dalej. ;)
O, kurde! Ale namieszałaś! :o Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńCzemu mam dziwne uczucie, że w tej historii happy endu nie będzie? Chociaż kto wie...W tej Finlandii tak zimno to trzeba kogoś kto by przytulił i ogrzał ;))
OdpowiedzUsuńNo Rysiu...Ty to jednak jakiś dziwny jesteś. Czułam, że Andi i Karl debatowali na temat zaproszenia na ślub i się nie myliłam. Moja intuicja góra! :D
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :o <3