Trzy
lata później
Stoję
przed lustrem ubrana w białą suknię ślubną, wciąż nie
dowierzając, że za parę godzin zostanę żoną. Gdyby
ktoś parę lat temu powiedział mi, że moje życie ułoży się w
taki sposób, wyśmiałabym go i kazała znaleźć dobrego
psychiatrę.
Uśmiecham się do siebie, wiedząc że nie potrzebuję nic więcej
od życia. W ostatnim czasie wiele się zmieniło i to w większości
przypadków na lepsze. Przede wszystkim moje relacje z rodzicami
nigdy nie były tak
dobre.
W końcu po wielu latach zaakceptowali to, że obrałam własną
drogę i przestali krytykować moje wybory, a także przekonywać do podjęcia decyzji o ponownym powrocie na studia, na kierunek medycyny. Ostatnio nawet usłyszałam
od nich po raz pierwszy w życiu, że są dumni z posiadania takiej
córki. To najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek padły
z ich ust w moim kierunku.
Moje relacje z Victorią także uległy poprawie. Może nie są
idealne, ale
od kiedy zerwała zaręczyny z Felixem, po odkryciu jego romansów i
przejrzeniu na oczy.
Przestała być taka oziębła w stosunku do mnie i zrozumiała, że
tak jak i ja, nie jest idealna. Bardzo wspierałam ją w tym okresie,
a ona w końcu doceniła moje starania . Przestała wypominać
mi moje nie najlepsze postępowanie z przeszłości i na swój sposób
przeprosiła za to, jak traktowała mnie w przeszłości, a gdy
przekonała się, że tworzę poważny i stały związek z Richardem, nieoczekiwanie zaakceptowała go jako przyszłego członka rodziny i
zaczęła darzyć czymś na kształt sympatii. To naprawdę duży
postęp z jej strony. Z
pełnym przekonaniem
mogę powiedzieć, że w końcu posiadam rodzinę, na której mogę
polegać i poszukać
wsparcia, gdy będę go potrzebowała.
Dodając do tego przyjaciół i wspaniałego narzeczonego, a
właściwie za niedługo już męża. Czuję się jak gdybym wygrała los na
loterii. Po
tych wszystkich nie najlepszych latach z przeszłości.
Richard
od dnia, w którym powstrzymał mnie od wyjazdu, ani razu mnie nie
zawiódł. Na wszystkie możliwe sposoby, codziennie zapewnia mnie o
swojej miłości, robiąc
przy okazji wszystko bym była szczęśliwa. O nikim lepszym nie
mogłabym nawet marzyć. Nawet
ważne, życiowe decyzje przestały być dla niego, aż tak trudne do
podejmowania. Inaczej nie stałabym w tym miejscu z przepięknym
pierścionkiem, znajdującym się na moim palcu prawej dłoni.
Początki
naszego prawdziwego związku, zaraz po jego rozstaniu się z April.
Nie były
dla nas jednak najłatwiejsze.
Swoją drogą cieszę się, że i ona odnalazła szczęście u boku
swojego kolegi z pracy. Dowiedziałam
się
o tym, poprzez przysłaną
nam przez nią kartkę
świąteczną
z życzeniami, w
której zapewniła, że nie chowa do nas żadnej urazy.
Nie spodziewałam się, aż tak miłego gestu z jej strony, który
bardzo doceniam. Domyślam
się, że musiał ją to sporo kosztować, ale od momentu gdy tylko
ją poznałam zdawałam sobie sprawę, że to miła i rozsądna
dziewczyna. Może w innych okolicznościach, udałoby się nam nawet
zaprzyjaźnić.
Do
tej pory pamiętam pierwsze spotkanie z rodziną Freitaga. Gdy to
miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Te wszystkie nieprzychylne
spojrzenia kierowane w moją stronę, nie były łatwe do zniesienia.
Jednak z biegiem czasu, nasze relacje ulegały stopniowej poprawie, a teraz już
nikt nie pamięta o początkowych niesnaskach.
Jedynie
Andreas był od początku nam
przychylny, co może wydawać się ironią losu, biorąc pod uwagę
jego stosunek do mnie gdy tylko się poznaliśmy.
Teraz
mogę szczerze
przyznać,
że jest jednym z moich
najlepszych
przyjaciół.
W niedługim czasie dołączył do niego Karl, który także
zaakceptował nasz związek i pogodził się z tym, że zostanę
wyłącznie jego przyjaciółką.
Po
jakimś czasie, w
końcu uporał się z uczuciami względem mnie i znalazł kogoś kto
w pełni na niego zasługuje. Od roku jest
w szczęśliwym związku z Natalie, która poznał podczas jednego z
naszych
wspólnych
wakacyjnych wypadów. Polubiłam ją i mam z
nią
naprawdę dobry kontakt. Cieszę
się też, że nie ma nic przeciwko mojej bliskiej przyjaźni z
Geigerem.
-
Lil gdzie jesteś? - słyszę głos Victorii dochodzący z korytarza,
po czym znajduje się obok mnie.
-
Pięknie wyglądasz. Jesteś najpiękniejszą panną młodą jaką
widziałam - komplement z ust mojej siostry, to coś co kiedyś było
nie do pomyślenia.
Jednak ostatnimi czasy pokazuje się z coraz lepszej strony, wciąż
mnie zadziwiając swoim postępowaniem.
-
Dziękuję za te miłe słowa. Są dla mnie niezwykle ważne -
uśmiecham się w jej stronę.
-
Też chciałabym kiedyś, stworzyć z kimś tak udany związek jak
wasz. Znaleźć kogoś, kto obdarzy mnie takim uczuciem jak Richard
Ciebie. Wystarczy tylko zobaczyć jak na ciebie patrzy, od razu widać
że jesteś dla niego najważniejsza - nie spodziewałam się, że
jest aż tak spostrzegawcza
i potrafi wyłapać takie szczegóły.
-
Jestem pewna, że Ty
też kogoś znajdziesz. Kogoś kto szczerze Cię
pokocha. Musisz być tylko cierpliwa. Sama przekonałam się, że
trzeba trochę poczekać na szczęście - wracam wspomnieniami do
początków mojej znajomości z Richardem.
-
Może
masz rację. Na razie jednak, wciąż boję się, że ktoś może
okazać się taki sam jak Felix – przez moją twarz, przebiega
grymas niezadowolenia na wspomnienie o tym człowieku.
-
Nie myśl o nim, nie psujmy sobie nastroju – próbuję zmienić
temat naszej rozmowy.
Idę
przez piękny przyozdobiony ślicznymi
kwiatami kościół,
kierując swoje kroki do ołtarza, przed którym czeka już
uśmiechnięty Richard. Odwzajemniam
jego uśmiech, nie mogąc się doczekać, kiedy w końcu ostatecznie
sformalizujemy nasz
związek słowami przysięgi.
Rozglądam się dokoła i napotykam swoim wzrokiem na pełne
zadowolenia twarze przyjaciół i rodziny, którzy także cieszą się
naszym wspólnym szczęściem.
-
Ogłaszam was mężem i żoną - słyszę zdanie, na które czekałam
od dawna, po czym Richard składa subtelny pocałunek na moich
ustach. Nadal
nie dowierzam, że jesteśmy od tej chwili małżeństwem.
-
Kocham Cię - mówię gdy podążamy do wyjścia, mając pewność,
że on czuje to samo do mnie.
-
Ja ciebie też.
Po
niekończących się życzeniach i toastach oraz zatańczeniu przez
nas walca, co
było najbardziej
stresującym
momentem
dla
mnie dzisiejszego dnia. Na szczęście niezliczona ilość prób,
którymi ostatnio
męczyłam Richarda, praktycznie
każdego
wieczoru, dały
rezultaty i nawet takie beztalencie jak ja w dziedzinie tańca,
poradziło sobie z tym całkiem sprawnie.
Goście
rozpoczęli zabawę, a ja mogę odetchnąć z ulgą, że wszystko
poszło zgodnie z planem. Bardzo mi na tym zależało, żeby
dzisiejszy dzień uczynić
idealnym.
W końcu mam go zapamiętać do końca życia.
-
Jednak miałem rację mówiąc, że kilka naszych wspólnych tańców
i przestanie to być dla Ciebie udręką – przypominam sobie
moment, gdy wypowiadał te słowa na przyjęciu u moich rodziców.
Wydaje się, jakby od tamtego czasu minęły wieki. A
przecież to tylko kilka lat.
-
Naprawdę jeszcze to pamiętasz?
-
Pamiętam wszystkie nasze wspólne chwile, od samego początku. Bo
każda była dla mnie ważna.
-
Przed nami jeszcze niezliczona ilość takich wspomnień. Mamy na to
resztę
naszego życia.
Nagle
do głowy wpada mi myśl o mojej „ulubionej” cyfrze dwa, z którą
myślałam że jestem trwale związana. Dziś jednak przynajmniej w
jednym, ale najważniejszym przypadku zastąpiła ją jedynka. W
końcu, stałam się dla kogoś tą pierwszą i najważniejszą. A
dopóki to nie ulegnie zmianie, to nic innego nie zniszczy mi mojego
szczęścia i nie pozbawi radości z przeżywanego życia. Dochodzę
do wniosku, że czasem nawet warto wielokrotnie przegrać i poczuć
gorzki smak porażki, żeby w tym najważniejszym i decydującym
momencie odnieść bezsprzeczne zwycięstwo.
________________________________________
W ten oto sposób, dotarliśmy do końca tej historii. :) Bohaterowie są szczęśliwi i zadowoleni, aż zastanawiam się czy aby nie przesadziłam z tym uszczęśliwieniem wszystkich, ale wyszło jak wyszło. :D
Chciałabym podziękować wszystkim i każdemu z osobna, za wszystkie komentarze i miłe słowa. Były naprawdę bardzo motywujące i dodawały mi chęci do pisania.
Ostatnio postanowiłam, że spróbuję zrealizować w końcu historię, która od dawna chodzi mi po głowie. Jej tematyka jest jednak zupełnie inna od dotychczasowej, ale również niezwykle mi bliska. Mam nadzieję, że kogoś zainteresuje. Więc jeśli chcecie się przekonać, jak komplikuję życie kolejnym bohaterom, to serdecznie zapraszam. http://zapomnianaobietnica.blogspot.com/
Prolog powinien pojawić się w przyszłym tygodniu.