niedziela, 26 marca 2017

Rozdział 8

Całe przedpołudnie głowię się nad propozycją Freitaga. Z jednej strony wiem, że nie mogę zaakceptować tego układu. Przecież to coś niedopuszczalnego. I dopóki nie jest wolny, nie powinnam w ogóle się do niego zbliżać. Ale cichy, kuszący głos mojej podświadomości, sprawia że zaczynam zastanawiać się nad zaakceptowaniem, tego co proponuje skoczek. Wspomnienia wspólnej nocy, dodatkowo utrudniają oparcie się pokusie. Do tego tęsknota jaką zaczynam odczuwać z powodu braku jego obecności sprawia, że mam ochotę zgodzić się na wszystko, byle mieć go znów, choć na moment obok siebie. 




Z moich pozbawionych moralności myśli, wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Zastanawiam się kto jest moim gościem, ponieważ nikogo się dzisiaj nie spodziewałam.



- Cześć Lili. Wpadłem zobaczyć, jak trzymasz się po wczorajszym spotkaniu z rodziną - moim niezapowiedzianym gościem, okazuje się Karl.
- Nie najgorzej. Ale bez drobnego konfliktu się nie obyło. A jak urodziny u mamy? - ciekawi mnie jak spędził wczorajszy dzień. Zawsze chciałam przeżyć, chociaż jeden dzień z własną rodziną, w sposób jak robią to wszyscy inni. Bez ciągłych wyrzutów i wzajemnych oskarżeń.

- Było jak co roku. Pojawiła się większa część mojej rodziny i spotkanie upłynęło nam w przyjaznej atmosferze, na wspominaniu wspólnych chwil i naszej codzienności. Mama nadal nie może pogodzić się z tym, że w zeszłym roku się od nich wyprowadziłem i wciąż ma nadzieje, że zmienię zdanie i wrócę do domu. A właśnie bym zapomniał, tutaj masz najlepsze ciasteczka na świecie, jej autorstwa. Może poprawią Ci humor po wczorajszym dniu - dostrzegam, że skoczek się o mnie troszczy. I jest mi jeszcze bardziej wstyd, że tak perfidnie go okłamuję, na temat wczorajszego wieczoru.
- Dziękuję Ci bardzo, na pewno się przydadzą. Rozgość się, a ja w tym czasie zrobię nam coś do picia - zapraszam go do salonu, po czym udaję się do kuchni.



Wracam z dwoma kubkami herbaty i siadam obok Karla.
- Opowiadaj jak udało Ci się im wyjaśnić to, że jednak przyszłaś sama? - czuję jak zasycha mi w gardle. Po raz kolejny muszę go okłamać.
- Powiedziałam, że wypadło mu coś pilnego i dlatego mój chłopak nie mógł mi towarzyszyć. Rodzice w to uwierzyli, ale siostra nie bardzo i po prostu się pokłóciłyśmy - opowiadam mu zmodyfikowane wspomnienia z wczorajszego dnia, mając nadzieję, że nie wyczuje mojego fałszu.
- Po części to jednak prawda co powiedziałaś. Może nie jesteśmy razem, ale przecież gdyby przyjęcie odbywało się w innym dniu, poszedłbym tam z Tobą. Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebowała mojej pomocy w udawaniu pary, możesz na mnie liczyć - doskonale wiem, że teraz już nie jest to możliwe. Naprawdę żałuję, że to jednak nie on był ze mną na tym przyjęciu. Wtedy wszystko by się tak nie skomplikowało.





- Jesteś naprawdę świetnym przyjacielem - chłopak na moje słowa, przez chwilę robi dziwny grymas, który znika tak samo szybko jak się pojawił, a zastępuje go szczery uśmiech. Przypominam sobie dzisiejsze słowa Richarda, dotyczące Karla i zastanawiam się czy mógł mieć racje, co da jego uczuć wobec mnie. Mam wielką nadzieję, że się mylił. Nie chcę kolejnych zmartwień i tak mam ich całą masę. Dlatego nie potrzebne mi jeszcze dodatkowe, którym okazałoby się zakochanym we mnie przyjacielem.
- Co powiesz na spacer? Jest taka ładna pogoda jak na grudzień, że szkoda jej zmarnować.
- Możemy iść - zgadzam się na propozycje skoczka. Może świeże powietrze, pomoże mi uporządkować myśli.




Spacerujemy po alejkach w parku, znajdującym się niedaleko mojego domu. Staram się uważnie słuchać tego, co mówi Karl, jednak natłok myśli nie pozwala mi się skupić.
- Ziemia do Lili – widzę jak przyjaciel macha dłonią przed moją twarzą.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś? - głupio mi z powodu, niesłuchania tego co miał do powiedzenia.
- Nieważne już. Jesteś dziś taka nieobecna. Zakochałaś się? - słowa Geigera pomimo tego, że były żartem, wcale nie wywołały u mnie śmiechu. Bo co jeśli w końcu tak się stanie, wiem że niewiele mi do tego brakuje. Przecież w obecnej sytuacji, zakochanie się we Freitagu, będzie najgłupszą decyzją mojego życia.
- Po prostu się nie wyspałam i dlatego jestem dziś tak rozkojarzona – próbuję się tłumaczyć.
- W takim razie teraz odprowadzę Cię do domu i spróbujesz odpocząć, tak byś jutro była w pełni sił. Czeka nas przecież męczący weekend – przypominam sobie, że już jutro po południu mamy się udać do Klingenthal.




Po pożegnaniu się z Karlem, zostaję sama w cichym i pustym domu. Pomimo przytulnego i bezpiecznego wnętrza, o które starałam się przez wiele czasu, czuję że czegoś mi brakuje. Wiem, że potrzebuję obecności tej konkretnej osoby, która wywróciła mój świat do góry nogami.




Tak bardzo chciałabym po prostu spędzić z nim trochę czasu. Chociażby na rozmowie o błahych sprawach, czy obejrzeniu jakiegoś głupiego programu w telewizji. Zdaję sobie jednak sprawę, że w najbliższym czasie, to raczej nie będzie możliwe.


Dzisiejszy dzień ciągnie się w nieskończoność. Czuję się tak jakby wskazówki zegarów stanęły w miejscu, aby choć trochę przybliżyć się do końca tego dnia, postanawiam się spakować. Jednakże nawet ta czynność nie jest w stanie sprawić, aby myśli nie dające mi spokoju, w końcu umilkły.




W środku nocy leżę pogrążona w ciemności i nie potrafię zasnąć, mimo zmęczenia. Przed oczyma przebiega mi tysiące wydarzeń na sekundę, co jest niezwykle męczące. Jutro ponownie spotkam się z Richardem. Nie wiem czy będę potrafiła udawać przed wszystkimi, że między nami do niczego nie doszło. Zastanawiam się też, czy uda mi się zachować pomiędzy nami dystans, którego tak naprawdę, wcale nie chcę. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne i skomplikowane? Czemu nie mogłam obdarzyć swoim zainteresowaniem Karla, wtedy wszystko byłoby prostsze i możliwe do realizacji.




Nad ranem udaje mi się w końcu zasnąć, wtulona w poduszkę która jest przesiąknięta zapachem perfum Freitaga, dzięki czemu zyskuje namiastkę jego obecności. Uświadamiam sobie, że przez własną głupotę, narażam się na ból i cierpienie.


Przekraczam wejście poczekalni i rozglądam się po jej wnętrzu. Na wstępie już, zauważam Andreasa i stojącego obok niego Richarda, na widok którego przyśpiesza bicie mojego serca. Postanawiam trzymać się w bezpiecznej odległości od nich, odpuszczając sobie przywitanie się z nimi. Wellinger i tak by tego nie docenił, że próbuję ocieplić nasze relacje,a tylko zaszczycił morderczym spojrzeniem. Natomiast z Richardem nawet nie wiem jak miałabym się przywitać, przecież nikt nie wie o naszym ostatnim spotkaniu i znacznej poprawie dotychczasowych relacji.




Czekam na pojawienie się Geigera, który dotrzymałby mi towarzystwa, co zakończyłoby bezsensowne przeglądanie zawartości stron internetowych w telefonie. Jednakże z monotonnego zajęcia wyrywa mnie coś innego - wiadomość, której nadawcą jest Freitag.



„ Musimy porozmawiać, spotkajmy się w kawiarni obok”


Spoglądam na jego osobę, stojącą w znacznej odległości i zastanawiam się, o czym mamy znowu rozmawiać. Ciekawość jednak wygrywa i kieruję swe kroki w miejsce spotkania, zajmując najbardziej oddalony stolik od wejścia, tak aby nikt ze znajomych nas nie zobaczył.




Po około dziesięciu minutach, skoczek zajmuje miejsce naprzeciwko mojego.
- Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Ale musiałem, znaleźć jakąś wymówkę dla Andreasa żeby tutaj przyjść – to już kolejny raz, gdy musimy okłamać swoich przyjaciół. Nasza znajomość do niczego dobrego nie prowadzi.
- Przejdźmy do rzeczy, bo nie mamy wiele czasu. O Czym chciałeś ze mną porozmawiać? - staram się ustalić powód, naszego pobytu w tym miejscu.
- Chciałem porozmawiać o nas – nie wiem jak mam zareagować na te słowa.
- Jakich nas? Wiesz przecież, że to w obecnej sytuacji niemożliwe – wypowiadam to zdanie, czując wewnętrzny sprzeciw.
- Czyli podjęłaś już decyzję? - wiem, że mój rozmówca nawiązuje do naszej ostatniej rozmowy i jego propozycji.




- A jak Ty to sobie wyobrażasz? Będziemy spotykać się po kryjomu, udając przed wszystkimi, że jesteśmy sobie obojętni? Będę otrzymywała jakąś namiastkę Twojej obecności, po czym wrócisz sobie do April i waszego wspólnego domu, jak gdyby nigdy nic. A ja znowu zostanę sama, głupio czekając na to, aż uda Ci się znowu poświęcić mi trochę czasu. Nie wspominając już o wszystkich kłamstwach, które stałyby się naszym udziałem. Myślisz, że tak łatwo byłoby nam radzić sobie z wyrzutami sumienia - wyrzucam z siebie wszystkie obawy i wady jego propozycji.
- To wcale nie tak. Wiesz, że chcę rozstać się z April, potrzebuję po prostu czasu. Tęsknię za Tobą Lili. Nie potrafię już trzymać się od Ciebie z daleka. Nie po tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło – jego wyznanie wcale nie pomaga mi wytrwać przy swoim postanowieniu.
- Też za Tobą tęsknię, ale to się nie uda – pomimo tego co mówię, jestem coraz bliższa złamania swojej decyzji.
- Skąd wiesz, skoro nawet nie chcesz spróbować. Obiecuję Ci, że jeśli się zgodzisz, postaram się jak najszybciej wszystko poukładać – wiem, że uwierzenie w to, będzie moim kolejnym błędem.
- A co jeśli ktoś odkryłby nasz romans. Myślisz, że ktokolwiek zaakceptowałby nasze zachowanie? Wszyscy odsunęliby się od nas i potępili. Wiem, że darzą Twoją narzeczoną dużą sympatią. Jak myślisz po kogo stronie by stanęli? - strach przed oceną innych, jest dla mnie paraliżujący.
- Ale to nasze życie i nasze wybory. Wszyscy inni nie powinni nas oceniać. Bo to samo może spotkać ich – mój rozmówca, nadal próbuje mnie przekonać.
- Nie chcę po raz kolejny się zawieść, mam dość rozczarowań. A mam wrażenie, że dokładnie tak będzie w naszym przypadku – zdradzam mu w końcu, swoje największe obawy.
- Przyrzekam Ci, że Cię nie skrzywdzę – mówi, po czym odnajduje moją rękę znajdującą się pod stolikiem i łączy ze swoją.
- Chciałabym Ci wierzyć, ale nie potrafię od tak Ci zaufać. Zbyt wiele razy już poniosłam w swym życiu porażkę. Daj mi czas do końca tego weekendu, wtedy dam Ci odpowiedź – nie czekając na jego odpowiedź, wstaję od stolika i wychodzę z kawiarni.




- Tutaj jesteś! Szukałem Cię, bo Andreas powiedział mi, że już jesteś i zastanawiałem się, gdzie się podziewasz – w połowie drogi do poczekalni natykam się na Karla.
- Byłam w łazience – kłamię mu, wiedząc że nie mam innego wyjścia.




Po chwili, bez słowa powitania dla Geigera mija nas Richard. Domyślam się, że konflikt pomiędzy nimi trwa w najlepsze i czuję się temu winna.
Na dodatek przyjaciel dziwnie na mnie patrzy. Mam wrażenie, że domyślił się, że okłamałam go, co do miejsca mojego wcześniejszego pobytu. Sprawy przyjmują coraz gorszy obrót, a ja nie potrafię nad tym zapanować.



2 komentarze:

  1. Będzie ciekawie, ja to wiem! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracam sobie tutaj do komentowania. Powiem tak. TU SIĘ DZIEJĄ CAŁKIEM CIEKAWE RZECZY.
    Romansik nabiera tempa :D jestem ciekawa jak to wszystko będzie hihi
    Zakochany i zdenerwowany Karl? Ulala będą się bić z Richardem? :P przepraszam za ten haotyczny komentarz ale no...Emocje :P
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń