czwartek, 16 marca 2017

Rozdział 3

Gdy prawie docieramy na miejsce, a ja próbuję zapanować nad mętlikiem w głowie.

Dostrzegam idącego w naszą stronę Karla.
- Tutaj jesteś. Miałem właśnie po Ciebie iść, ale jak widzę ktoś mnie ubiegł - kończąc swoją wypowiedź, skoczek obdarza Freitaga nieprzychylnym wzrokiem.
- Masz z tym jakiś problem? - Richard nie pozostaje mu dłużny.
Zastanawiam się, co jest przyczyną ich napiętych relacji. Wydawało mi się, że są przyjaciółmi.
Jak widać, chyba jednak źle oceniłam ich stosunki.



- Nic wcześniej nie wiedziałam o tym spotkaniu, widocznie ktoś zapomniał mi o tym powiedzieć, ale Richard był tak miły, że poinformował mnie o kolacji, zanim się ona rozpoczęła  - próbuję rozładować tą nerwową sytuację, jednak nie wychodzi mi to.
- Moglibyśmy porozmawiać na osobności? - pytanie Geigera kierowane do drugiego skoczka, zaskakuje mnie.

- Jeśli musimy – słyszę odpowiedź bruneta, który nie jest zbyt entuzjastycznie nastawiony do tej rozmowy.
- W takim razie ja zostawię was samych - mówię i odchodzę w stronę wejścia prowadzącego do pomieszczenia wyglądającego na miejsce do spożywania posiłków.




Próbuję wytłumaczyć sobie tą dziwną sytuację, której przed chwilą byłam uczestnikiem. Ale żadne racjonalne wytłumaczenia nie przychodzą mi do głowy. To wszystko robi się coraz bardziej skomplikowane.
Pogrążona w myślach, nie patrzę przed siebie i przypadkowo na kogoś wpadam. Niestety mój pech daje o sobie znać, bo poszkodowaną osobą okazuje się Wellinger. W myślach przeklinam swoją głupotę i nie rozwagę.
- Mogłabyś uważać jak chodzisz! Chcesz komuś zrobić krzywdę? - chłopak od razu na Ciebie naskakuje, bez możliwości dania Ci czasu na wyjaśnienia.
- Przepraszam, przecież nie zrobiłam tego specjalnie. Za to Ty mógłbyś być, choć odrobinę milszy. Co ja Ci zrobiłam, że aż tak mnie nie lubisz? - pragnę poznać czym kieruje się Andreas w tak negatywnej ocenie mojej osoby.
- Mam swoje powody, o których nie musisz wiedzieć. Wiem tylko, że Twoje pojawienie wywołało już spore zamieszanie, aż boję się myśleć jak to wszystko się skończy. Dam Ci dobrą radę, trzymaj się od pewnych osób z daleka. Doskonale wiesz o kogo mi chodzi - mówi i odchodzi bez czekania na moją odpowiedź. To by było na tyle z próby naprawienia naszych stosunków.



Jestem wściekła na niego. Zupełnie nie rozumiem o co mu chodzi. Jakie zamieszanie wywołałam?
I dlaczego to ja mam trzymać się od Freitaga z daleka, skoro to on zabiega o moje zainteresowanie. Sama doskonale wiem, że powinnam przebywać jak najmniej w jego towarzystwie. Ale skąd wie o tym Wellinger, który jak widać uparł się na uprzykrzenie mi pracy, najbardziej jak to tylko możliwe. I co on ma do tego wszystkiego?



Postanawiam usiąść przy stole, póki są jeszcze jakieś wolne miejsca do wyboru. Zajmuję to po lewej stronie stołu i próbuję się uspokoić po sprzeczce z niemieckim skoczkiem. Po chwili miejsce obok mnie zajmuje Karl.
- Ciężki dzień? - słyszę przyjazny ton głosu, zupełnie nie podobny do tego jakim odnosił się do swojego przyjaciela.
- Niestety. Chyba nie jestem przyzwyczajona do tak długich podróży - postanawiam nie ujawniać prawdziwego powodu mojego samopoczucia.
- Niedługo przywykniesz. Na początku dla mnie też było to uciążliwe - obdarza mnie pocieszającym uśmiechem.
Jestem wdzięczna losowi, że przynajmniej na nim mogę polegać w tym towarzystwie.
- Wyjaśniliście sobie wszystko z Richardem? Wyglądaliście na niezbyt przyjaźnie do siebie nastawionych. Macie pomiędzy sobą jakiś konflikt? - próbuję wyciągnąć jakieś informacje ze swojego rozmówcy.
- O nic się nie martw, to tylko drobna koleżeńska sprzeczka. Wszystko w porządku, wyjaśniliśmy sobie to nieporozumienie – dlaczego mam wrażenie, że Karl nie mówi mi prawdy?


Kolacja na szczęście ubiega w sympatycznej atmosferze. Wszyscy zajmują się omawianiem planów do zrealizowania w tym sezonie, nie zwracając zbytniej uwagi na moją osobę z czego jestem zadowolona. Na dziś mam stanowczo dość kontaktów z osobami, które towarzyszą mi przy stole. Gdy zdecydowałam się na podjęcie tej pracy, nie spodziewałam się, że napotkam tyle przeszkód w jej spokojnym wykonywaniu.



Gdy nareszcie mogę udać się do pokoju i najzwyczajniej w świecie pójść spać. Bez zastanowienia realizuje swoje postanowienie. Zanim jednak przekroczę próg tymczasowego pokoju, słyszę że ktoś próbuje od dłuższego czasu mnie dogonić. Odwracam się i dostrzegam Karla. Zastanawiam się co chłopak może ode mnie chcieć.
- W końcu udało mi się Ciebie złapać. Chciałem Ci tylko powiedzieć dobranoc i życzyć miłych snów - na pożegnanie delikatnie mnie obejmuje i składa pocałunek na moim policzku - jestem zaskoczona tak odważnym gestem z jego strony, w końcu znamy się od niedawna.
- To do jutra - dodaje i odchodzi, zostawiając mnie samą.

Następnego dnia po południu wraz z całą drużyną, udaję się na skocznie. Gdzie w niedługim czasie, mają rozpocząć się treningi poprzedzające kwalifikacje. Gdy trener wraz ze swoim asystentem udają się na górę, a skoczkowie rozpoczynają rozgrzewkę. Życzę powodzenia i dalekich skoków Geigerowi. Po czym, postanawiam się rozeznać w tym miejscu i rozejrzeć po okolicy.



Gdy spaceruję i podziwiam skandynawski krajobraz, słyszę że ktoś mnie woła.
- Lil, poczekaj - odwracam się i widzę biegnącego w moją stronę Richarda. Tyle ze spokojnego i przyjemnego dnia.
- Nie powinieneś być teraz na rozgrzewce? Potrzebujesz czegoś ode mnie? - staram się zachować spokój i stłumić dziwne reakcję mojego organizmu.
- Od zawsze wolę przygotowywać się do startów w samotności. A tak się składa, że właśnie skończyłem i zobaczyłem Ciebie. Może mógłbym towarzyszyć Ci w spacerze? - słyszę jego pytanie i zastanawiam się nad odpowiedzią. Przecież obiecałam sobie, że nie będę wchodzić z nim w żadne bliższe relacje. Jednakże widząc jego proszącą minę, nie potrafię odmówić. Przecież spacer to nic złego prawda?
- W porządku możemy się razem przejść. Tylko chyba Ty niedługo powinieneś udać się na górę - przypominam sobie o niedawnym rozpoczęciu treningów.
- Mam jeszcze czas, zaufaj mi - mówi i po raz kolejny uśmiecha się w sposób, który zwala mnie z nóg.

Idziemy ramię w ramię przed siebie, zachowując milczenie. Po chwili jednak chłopak zadaje mi pytanie.
- Dlaczego zdecydowałaś się na pracę z nami? Przecież wymaga ona dużego poświęcenia. Twój chłopak naprawdę nie ma nic przeciwko temu, że większość czasu nie ma Cię w domu? - jestem zszokowana tym co słyszę.
- Szczerze powiedziawszy to, ta praca była moją ostatnią szansą. Ale nie chcę o tym mówić.

A mój chłopak nie ma nic przeciwko temu, bo po prostu nie istnieje. Jestem sama. Zresztą aktualnie nie jestem zainteresowana żadnym związkiem - postanawiam szczerze odpowiedzieć na zadane pytanie.
- Niemożliwe, że tak piękna dziewczyna, nie ma swojej drugiej połówki. Pewnie musisz mieć tłumy wielbicieli - uważam, że ta rozmowa przyjmuje niewłaściwy obrót i szukam sposobu, aby ją jakąś zakończyć. Swoją drogą czy zaręczony mężczyzna powinien mówić takie rzeczy innej, właściwie obcej dla niego dziewczynie?
Z opresji na szczęście wybawia mnie Andreas, mimo że pokazał się ostatnio z jak najgorszej strony. Teraz jestem szczęśliwa z powodu jego obecności.
- Richi, czas udać się na skocznie. Niedługo nasza kolej. Chodźmy już - w myślach dziękuję, że nie muszę dalej ciągnąć tej pogawędki. Nie mam pojęcia, czym ona by się skończyła.
- Później dokończymy naszą rozmowę. Prawda? - domyślam się, że Freitag nie ma zamiaru tak łatwo odpuścić, więc kiwam potakująco głową. W rzeczywistości robię to, aby  jak najszybciej oddalić się od tej dwójki. Po raz kolejny narażam się na gniewny wzrok Wellingera, który gdyby zabijał, to Andreas miałby na sumieniu moją osobę. Na szczęście po chwili skoczkowie zostawiają mnie samą i mogę odetchnąć z ulgą.

Mimo, że dopiero od wczoraj jestem w Finlandii. Jedyne o czym teraz marzę to powrót do domu i odcięcie się od wszystkich. A przede wszystkim od pewnego Niemieckiego skoczka, który coraz bardziej miesza mi w głowie. Zupełnie już nie rozumiem jego zachowania. Co chce osiągnąć kierując w moją stronę takie słowa jak podczas naszej dzisiejszej rozmowy.



Dlaczego wszyscy są tak przewrażliwieni na punkcie naszych kontaktów? Przecież jestem świadoma tego, że on znajduje się w poważnym związku i nie mam zamiaru próbować niszczyć jego relacji z April - o której zresztą nie wspomniał nawet słowem. Mimo tego, że już dawno nie spotkałam kogoś, kto tak by na mnie oddziaływał, wiem że nic z tego nie będzie. Według mnie Richard, nie zachowuje się jak ktoś zakochany i mający w niedługim czasie wstąpić w związek małżeński, co nie daje mi spokoju. Chciałabym dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi, jednak zdaje się, że nie ma tutaj osoby, która byłaby ze mną zupełnie szczera.


_________________________________________________________

Powoli poszczególni bohaterowie, zaczynają odkrywać swoje karty i stosunek do głównej postaci


Następny rozdział powinien pojawić się na początku przyszłego tygodnia, ponieważ w najbliższych dniach, będę narzekała na znaczny deficyt czasu. 

2 komentarze:

  1. Hm, ciekawe, jak będzie się zachowywał Wellinger... Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju co ten Richard :o
    Ej Andi, Andi coś ty taki nieznośny jesteś ;-; masz być miły i kochany tak jak zawsze!

    OdpowiedzUsuń